Kangur Luluś wrócił do domu. Uciekł z hodowli
W miniony weekend Kangur o imieniu Luluś uciekł z prywatnej hodowli. W akcję włączyli się pracownicy Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Murowanej Goślinie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Poszukiwania kangura w puszczy
Od soboty 9 września trwały poszukiwania trzyletniego kangura, który uciekł z prywatnej hodowli w okolicach Poznania. Jego właścicielka zwróciła się w mediach społecznościowych o pomoc w znalezieniu uciekiniera. Do akcji włączyli się pracownicy Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Murowanej Goślinie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Poszukiwania skupiały się na terenie Puszczy Zielonki i okolic.
Od zawsze mieszka w Polsce, więc jest polskim kangurkiem. Uciekł w sobotę rano przez niezamkniętą bramę i wędrował sobie radośnie. Przez te kilka dni pokonał w sumie 15 km. - wskazał Wiesław Krzewina, dyrektor Leśnego Zakładu Doświadczalnego w Murowanej Goślinie.
Kangur w polskim lesie
Dyrektor zakładu wyjaśnił, że w Polsce działa kilka hodowli kangurów, ponieważ zwierzę to jest określone w naszych przepisach jako towarzysząco-egzotyczne. Oznacza to, że każdy może go mieć, jednak potrzeba stosownych pozwoleń na prowadzenie ich hodowli.
Upalna, a na dodatek bezdeszczowa pogoda, która utrzymywała się od dłuższego czasu w okolicach Poznania była dla Lulusia wielkim sprzymierzeńcem. Jednak sama Puszcza Zielonka, w której głównie przebywał, mogła być dla niego niebezpieczna ze względu na występujące na jej terenie wilki. Kangurek poruszał się głównie leśnymi drogami. Dzięki licznym wpisom w mediach społecznościowych można było ustalić jego położenie i ocenić stan zdrowia.
Luluś wrócił do domu
W środę Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie w rozmowie z PAP poinformował o odnalezieniu zwierzęcia. Dyrektor Zakładu zapewnił, że w momencie odłowienia kangurek był w dobrej kondycji.
Troszeczkę psychicznie się denerwował, bo to jednak było dla niego duże przeżycie - kilka nocy w obcym terenie, wędrówka, ale już się uspokoił, bo jest u siebie - wskazał.
Kangura udało się złapać, gdy przemieścił się na otwarte tereny okolic lotniska i miejscowości Bednary. Na miejsce zdążyła przyjechać właścicielka Lulusia, która złapała uciekiniera, podając mu jego ulubione smakołyki. Po powrocie do hodowli kangurek zjadł śniadanie i poszedł spać, co wcale nie dziwi, ponieważ taka kilkudniowa przygoda musiała być dla niego bardzo stresująca.