Nocą policja wydała komunikat. Kolejny dron rozbił się w Polsce, powiadomione wszystkie służby

W mediach pojawiają się informacje o kolejnym incydencie z udziałem najprawdopodobniej rosyjskiego drona w Polsce. Na polu rozbił się obiekt niepotwierdzonego, choć domniemanego pochodzenia, wyposażony m.in. w silnik i śmigła. Służby zabezpieczają miejsce zdarzenia. Wstępnie poinformowano również, skąd urządzenie dotarło do kraju.
Na terenie Polski spadł kolejny dron
Do groźnego incydentu doszło ponownie we wschodniej Polsce. Przypomnijmy, że w miniony weekend szczątki drona odnaleziono na Lubelszczyźnie na polu w miejscowości Majdan-Sielec, którą dzieli około 30 kilometrów od granicy z Ukrainą. Podczas badań nie stwierdzono cech wojskowych obiektu, który najprawdopodobniej należał do przemytników, chociaż nie znaleziono w nim żadnej kontrabandy.
Jeszcze wcześniej, bo w nocy z 19 na 20 sierpnia doszło do eksplozji pod Łukowem, gdzie nieznany obiekt spadł na pole kukurydzy w Osinach i spowodował silną eksplozję, w wyniku której uszkodzone zostały trzy budynki – jeden z nich był niezamieszkały, w dwóch pozostałych zostały wybite szyby. Mieszkańcy okolicznych domów relacjonowali, że ich domostwa nagle zadrżały.
Teraz ponownie, w nocy, 7 września policja wydała pilny komunikat -w regionie Lubelszczyzny rozbił się następny obiekt, wyposażony w silnik i śmigła. Pojawiły się wstępne informacje w tej sprawie: wiele wskazuje na to, że już wiadomo, skąd mógł pochodzić kolejny dron, który trafił na teren Polski.
Kolejny dron spadł na Lubelszczyźnie
Jak przekazuje policja, szczątki kolejnego niezidentyfikowanego obiektu latającego odkryto w miejscowości Polatycze, zaledwie 300 metrów od polsko-białoruskiego przejścia granicznego w Terespolu. Miejscowość położona jest tuż przy granicy z Białorusią. Drona odnaleźli w niedzielę przed godziną 22 funkcjonariusze Straży Granicznej:
Dron spadł w polu kukurydzy, dosłownie kilkadziesiąt metrów od granicznej rzeki Bug. Po drugiej stronie znajduje się białoruskie miasto Brześć, gdzie jest infrastruktura wojskowa, więc marne są szanse na to, by to przemytnicy pod nosem białoruskich służb uruchamiali swoje drony. Można domniemywać, iż może to być dron wojskowy – relacjonował z miejsca zdarzenia Michał Hetman, reporter TVP3 Lublin.
Służby cały czas pracują na miejscu zdarzenia i zabezpieczają teren. Według nieoficjalnych informacji wiadomo, skąd pochodzi dron, który rozbił się na Lubelszczyźnie.
Zobacz też: Tyle Niemiec płaci Polakom za pracę przy krowach. Ta kwota to nie żart
Nieoficjalnie: dron może być pochodzenia rosyjskiego
Z nieoficjalnych informacji przekazanych przez TVP Info wynika, że dron, który spadł w Polatyczach, może być potocznie zwanym wabikiem, czyli rosyjskim modelem "Gerbera”. Dziesiątki takich jednostek wylatują każdej nocy nad Ukrainę, w celu przeciążania systemów obrony przeciwpowietrznej. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie doprecyzowała, że na maszynie umieszczone były napisy cyrylicą.
Jak podano, wstępne oględziny z asystą psa do zadań specjalnych wykluczyły obecność w nim materiałów wybuchowych. W zdarzeniu nikt nie został ranny, nie stwierdzono również uszkodzenia infrastruktury. Żandarmeria Wojskowa prowadzi przesłuchania świadków, natomiast prokuratura zabezpieczyła nagrania z monitoringu, by przeanalizować trasę lotu maszyny.
W związku ze zdarzeniem nikt nie doznał obrażeń. (…) Przez całą noc służby zabezpieczają miejsce ujawnienia tego obiekt – przekazała nadkom. Barbara Salczyńska-Pyrchla z policji w Białej Podlaskiej.


































