Blokada dróg w dużym mieście. Rolnicy mają dość, żądają rozmowy z premierem

Media obiegła wiadomość, że jedno z większych miast w Polsce zostało zablokowane przez rolników. Grupa ta wyszła na ulice i protestuje w konkretnym celu. Przedstawili swoje żądania, jednak wciąż panują duże utrudnienia w ruchu. Chcą rozmawiać z konkretną osobą, pada jedno nazwisko.
Rolnicy wyszli na ulice
Rolnicy zaplanowali protest, który miał odbyć się w piątek - 13 czerwca. Tak jak zapowiadali, tak też stało. Przedstawiciele tej grupy wyszli na ulice, a swoim zachowaniem chcą pokazać, że mają zażalenia co do tego, w jaki sposób są traktowani przez państwo.
Konkretnie żądają spotkania z Donaldem Tuskiem, który zapowiadał wdrożenie zmian po wyborach, a te nie nadeszły zgodnie z jego obietnicą. Ich ostatnie spotkanie nie zakończyło się w sposób, jaki usatysfakcjonowałby rolników. W związku z tym po raz kolejny domagają się swoich racji. To wywołuje jednak znaczne utrudnienia w ruchu w jednym z większych miast w Polsce.
Rolnicy blokują miasto
Do protestu rolników doszło w województwie zachodniopomorskim. Protestujący za sprawą sprzętów rolniczych, traktorów i ciągników blokują kluczowe miejsca w mieście, co powoduje duże utrudnienia w poruszaniu się dzisiaj po Szczecinie.
Protest rozpoczął się o godzinie 10:00, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami. W związku z tym, mieszkańcy Szczecina muszą się liczyć z licznymi korkami i niekiedy koniecznością obrania innej drogi.
Rolnicy nie zamierzają jednak ustąpić w swoich postulatach i domagają się spotkania z Donaldem Tuskiem. Mają konkretne żądania, które chcą wyegzekwować na premierze.
Rolnicy chcą spotkania z Donaldem Tuskiem
Rolnicy nie są usatysfakcjonowani także spotkaniem z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim.
Minister przyjechał z niczym. Nie odpowiedział pozytywnie na żaden z naszych postulatów. Powiedział wprost, że polskie ministerstwo rolnictwa nie ma wpływu na unijne decyzje ws. Mercosuru czy Ukrainy. To wygląda tak, jakbyśmy znów mieli centralne sterowanie – tylko z Brukseli zamiast Moskwy - mówi cytowany przez serwis farmer.pl Stanisław Barna, lider protestu.
Dlatego protestujący postanowili zwrócić się bezpośrednio do premiera Donalda Tuska. Nie podobają im się niektóre z pozycji dotyczące Zielonego Ładu, a także domagają się ograniczenia biurokracji. Podkreślają także, że tańsze produkty z Ukrainy u Ameryki szkodzą polskiemu rolnictwu.
Jeśli rząd nie mówi jednym głosem, to pytamy: kto tu rządzi? My chcemy jasnych decyzji, nie politycznego mydlenia oczu. Premier składał obietnice – teraz czas je spełnić - podkreślają rolnicy.
Rolnicy zaznaczają, że jeśli dzisiejszy protest nie przyniesie zamierzonych skutków, wrócą z kolejnymi protestami i blokadami.



































