Bruksela forsuje umowę z Mercosur. Za kulisami wrze, ważą się losy europejskiego rolnictwa
Bruksela pracuje w przyspieszonym trybie nad umową Mercosur. Kulminacją tego pośpiechu było ogłoszenie ekspresowego terminu na składanie poprawek do klauzul ochronnych: europarlamentarzyści mieli czas tylko do 27 listopada, do godziny 12:00. To tempo budzi ogromne kontrowersje, ponieważ chodzi o zabezpieczenie przyszłości całych sektorów w europejskim, a zwłaszcza polskim, rolnictwie.
„Hamulec bezpieczeństwa” zaciągnięty w ostatniej chwili
Próba przepchnięcia umowy bez realnej dyskusji stała się faktem już 24 listopada, kiedy to wprowadzono do obiegu tzw. szybką ścieżkę klauzul ochronnych. Na szczęście dla wielu europejskich rolników ta próba zderzyła się ze sprzeciwem.

48 godzin na poprawki, czyli gra na czas
O tym, jak Bruksela traktuje merytoryczną dyskusję, najlepiej świadczy termin 48 godzin, jaki wyznaczono na złożenie poprawek do mechanizmów ochronnych. Poprawki miały trafić na biurko urzędników do południa 27 listopada. Taki pośpiech jest niepokojący, zwłaszcza że w grę wchodzą losy najważniejszych gałęzi produkcji rolnej.
Ten drastyczny pośpiech uniemożliwia rolnikom i związkom branżowym rzetelne przedyskutowanie i uzgodnienie zmian. Krzysztof Hetman musiał przyspieszyć i zorganizować w trybie pilnym (zdalnie, 26 listopada) spotkanie z organizacjami rolniczymi, przedstawicielami resortu oraz przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wszystko po to, by zdążyć z „konkretnymi i rzeczowymi propozycjami poprawek” na czas.
Ryzyko zalania rynku: Kto jest na pierwszej linii ognia?
Tryb pilny jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ klauzule ochronne, nad którymi toczy się batalia, dotyczą kluczowych dla Polski i Europy sektorów wrażliwych.
Sektory wymagające ochrony (klauzule safeguard):
- Wołowina
- Drób
- Jajka
- Biopaliwa
- Cukier
Bez skutecznych i realnie działających mechanizmów zabezpieczających, europejskie rynki zostaną zalane tańszymi produktami z Ameryki Południowej, wytwarzanymi często według zupełnie innych norm (środowiskowych, socjalnych, fitosanitarnych).
Krzysztof Hetman jasno stwierdził, że ten pośpiech to nieustanne rzucanie kłód pod nogi tym, którzy dążą do transparentności i merytorycznej dyskusji.
Czy pomimo tej determinacji polskim przedstawicielom uda się „przepchnąć” poprawki chroniące naszych producentów w terminie, pozostaje pytaniem otwartym.