Dorobek całego życia albo renta. Rolnicy oburzeni absurdalnymi przepisami, spływają skargi
W polskim rolnictwie narasta poczucie niesprawiedliwości. Coraz więcej osób musi wybierać między utrzymaniem a dorobkiem całego życia. Absurdalne przepisy o rentach rolniczych sprawiają, że aby otrzymać pełne świadczenie, trzeba zrzec się własnego gospodarstwa. Dla wielu to dramatyczny wybór między bezpieczeństwem finansowym a emocjonalnym przywiązaniem do ziemi, którą uprawiali przez dziesięciolecia. Czy władze zamierzają zareagować na ten rosnący problem?
Renta z KRUS a utrata gospodarstwa – gdzie leży problem?
Coraz więcej rolników w Polsce staje przed dramatycznym wyborem: zachować prawo do renty czy zatrzymać ziemię, którą uprawiali przez dziesięciolecia. Obowiązujące przepisy KRUS są w tej kwestii bezwzględne — osoba pobierająca rentę rolniczą nie może prowadzić działalności rolniczej. W praktyce oznacza to konieczność przekazania lub wydzierżawienia gospodarstwa, jeśli chce się otrzymywać pełne świadczenie.
Renta rolnicza składa się z dwóch części: składkowej i uzupełniającej. Ta pierwsza wypłacana jest zawsze, natomiast druga — tylko pod warunkiem, że rolnik przestanie prowadzić działalność na roli. To właśnie ta konstrukcja systemu sprawia, że wielu rencistów czuje się poszkodowanych przez państwo. Dla części z nich rezygnacja z gospodarstwa oznacza nie tylko utratę źródła utrzymania, ale też symbolicznego sensu życia.
Skargi w tej sprawie trafiają do Rzecznika Praw Obywatelskich i posłów, którzy alarmują, że przepisy są niekonsekwentne i niesprawiedliwe. Wskazują na paradoks: rolnicy-emeryci mogą zachować ziemię i jednocześnie pobierać świadczenia, natomiast renciści — już nie. Ta dysproporcja budzi pytania o równość wobec prawa i sens utrzymywania obecnych rozwiązań w systemie KRUS.

Skutki absurdalnych przepisów. Konflikty i dramaty na polskiej wsi
Problem renty rolniczej to nie tylko zapis w ustawie — to realne dramaty ludzkie. W małych społecznościach, gdzie ziemia stanowi podstawę tożsamości i statusu, konieczność zrzeczenia się gospodarstwa bywa ciosem w poczucie godności. Rolnicy, którzy całe życie poświęcili pracy na roli, teraz muszą wybierać między utrzymaniem a zachowaniem dorobku życia.
Wielu z nich przekazuje ziemię dzieciom lub sprzedaje ją, by nie stracić prawa do pełnego świadczenia. To jednak często prowadzi do konfliktów rodzinnych i rozłamów w lokalnych wspólnotach. Szczególnie skomplikowane są przypadki małżeństw, w których jedno z partnerów pobiera emeryturę rolniczą, a drugie rentę. W takiej sytuacji część uzupełniająca renty może zostać zawieszona, jeśli małżonkowie formalnie prowadzą wspólne gospodarstwo — nawet jeśli wcześniej razem odprowadzali składki.
Ministerstwo Rolnictwa tłumaczy ten stan rzeczy względami formalnymi. Resort podkreśla, że renta rolnicza przysługuje osobie całkowicie niezdolnej do pracy, więc nie powinna ona prowadzić działalności rolniczej. Jednocześnie dopuszcza wyjątki: posiadanie niewielkiej działki, do jednego hektara przeliczeniowego, nie zawsze wyklucza prawa do pełnego świadczenia — o ile właściciel nie prowadzi faktycznej działalności.
Ministerstwo zaznacza także, że różnice między przepisami dla rencistów i emerytów wynikają z ich różnych celów systemowych. Emeryt ma prawo prowadzić gospodarstwo, ponieważ zakończył aktywną działalność zawodową, natomiast rencista uznany jest za osobę trwale niezdolną do pracy.
Dorobek życia pod presją prawa. Czy coś się zmieni dla rolników?
Choć głosy krytyki narastają, Ministerstwo Rolnictwa nie zapowiada na razie zmian w przepisach. W oficjalnym stanowisku resort tłumaczy, że renta z KRUS ma rekompensować brak zdolności do pracy, a nie stanowić dodatkowego źródła dochodu z prowadzenia działalności.
Zdaniem urzędników, zawieszenie części uzupełniającej zależy od faktycznego prowadzenia działalności rolniczej, a nie od samego posiadania ziemi. Oznacza to, że jeśli rolnik wykaże, iż nie wykonuje żadnych prac w gospodarstwie, może zachować pełne świadczenie, nawet będąc właścicielem gruntów do 1 hektara.

Mimo to eksperci i środowiska rolnicze apelują o nowelizację przepisów, wskazując, że obecne prawo nie przystaje do realiów współczesnego rolnictwa. Współczesne gospodarstwa często funkcjonują jako rodzinne przedsiębiorstwa, w których starsze osoby pełnią funkcje doradcze lub zarządzające, a nie fizyczne.
Wielu rolników uważa więc, że państwo powinno dopuścić możliwość utrzymania gospodarstwa w rękach rencisty, przy jednoczesnym zachowaniu prawa do świadczenia. Takie rozwiązanie mogłoby zapobiec sprzedaży ziemi, rozpadom rodzinnych gospodarstw i odpływowi gruntów z polskiej wsi.
Propozycje zmian, takie jak wprowadzenie limitów powierzchni ziemi możliwej do posiadania przy zachowaniu renty, krążą wśród ekspertów i organizacji rolniczych, ale na razie brak decyzji politycznej. Renciści nadal muszą wybierać — renta czy ziemia — a dla wielu z nich to wybór między bezpieczeństwem finansowym a zachowaniem godności i dorobku całego życia
Sprawa rent rolniczych pokazuje, jak bardzo prawo nie nadąża za realiami współczesnego rolnictwa. Przepisy, które miały chronić osoby niezdolne do pracy, dziś zmuszają wielu do oddania majątku, który budowali przez pokolenia. Choć resort rolnictwa broni obecnych rozwiązań, presja społeczna rośnie. Pytanie tylko, czy ustawodawcy znajdą kompromis między logiką systemu ubezpieczeń a ludzkim poczuciem sprawiedliwości.