wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Wiadomości > Pies leśniczego odebrany, DIOZ: "To zagłodzenie, nie choroba". Jest stanowisko Lasów Państwowych
Patryk Wołosz
Patryk Wołosz 28.10.2025 13:06

Pies leśniczego odebrany, DIOZ: "To zagłodzenie, nie choroba". Jest stanowisko Lasów Państwowych

Pies leśniczego odebrany, DIOZ: "To zagłodzenie, nie choroba". Jest stanowisko Lasów Państwowych
Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News, Facebook/DIOZ DIOZ Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt informuje o interwencji w Nadleśnictwie Jędrzejów. Zdaniem aktywistów, na terenie należącym do Lasów Państwowych, w złych warunkach przetrzymywany był pies. Sprawa budzi kontrowersje, bo dotyczy instytucji publicznej, która powinna dbać o dobrostan zwierząt. Lasy Państwowe wydały oświadczenie.

DIOZ przekazał niepokojące informacje. Interwencja w nadleśnictwie

Relacja Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt jest niepokojąca. Aktywiści opublikowali w mediach społecznościowych opis warunków, w jakich mieli zastać zwierzę.

"W małym, brudnym, obsranym kojcu wegetował pies — wyżeł, którego ciało to żywa mapa cierpienia. Wystające żebra, kręgosłup, miednica" – relacjonuje DIOZ. 

Inspektorzy wskazali również na brak wody w misce oraz ogólne złe warunki sanitarne w kojcu.

Organizacja stawia sprawę jasno: uważa, że pies był zaniedbywany na terenie instytucji państwowej. W poście DIOZ pojawił się także apel do Ministra Klimatu i Środowiska o reakcję w tej sprawie.

Lasy Państwowe reagują

Odpowiedź Nadleśnictwa Jędrzejów pojawiła się bardzo szybko, jednak wnosi do sprawy zupełnie nowe światło. Przede wszystkim Lasy Państwowe zaznaczają, że pies nie był własnością instytucji.

Zwierzę, w sprawie którego odbyła się interwencja, należy do leśniczego leśnictwa Oksa – czytamy w oficjalnym komunikacie. 

Pies leśniczego odebrany, DIOZ: "To zagłodzenie, nie choroba". Jest stanowisko Lasów Państwowych

To kluczowa informacja, wskazująca, że choć interwencja miała miejsce na terenie leśniczówki, właścicielem psa jest pracownik nadleśnictwa.

Co więcej, Nadleśnictwo Jędrzejów powołuje się na słowa właściciela, który twierdzi, że sześcioletni wyżeł gładkowłosy nie był głodzony, lecz leczony. Pies miał być niedawno odrobaczany i przyjmować leki, a jego stan zdrowia był rzekomo monitorowany przez lecznice weterynaryjne w Oksie i Jędrzejowie.

Zobacz także: Nawet 5 lat więzienia za takie traktowanie psa. Wielu gospodarzy wciąż łamie prawo

Dwie wersje zdarzeń. Sprawa jest wyjaśniana

Mamy zatem dwie całkowicie sprzeczne relacje. Z jednej strony DIOZ przedstawia obraz skrajnie zaniedbanego zwierzęcia. Z drugiej – Lasy Państwowe przekazują oświadczenie pracownika mówiące o chorobie i procesie leczenia psa.

Nadleśnictwo Jędrzejów zapewnia, że "w tej chwili sprawdza te informacje". Instytucja zapowiedziała też, że jeśli dochodzenie wykaże winę pracownika, zostaną wobec niego wyciągnięte odpowiednie konsekwencje.

W oświadczeniu podkreślono również, że "na terenie Lasów Państwowych nie ma miejsca na złe traktowanie zwierząt, niezależnie od tego, kto jest ich właścicielem". Sprawa jest w toku, a opinia publiczna czeka na wyjaśnienie, która wersja jest bliższa prawdy.

DIOZ: "To nie choroba. To zagłodzenie"

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt potwierdził, że pies z terenu Nadleśnictwa Jędrzejów został interwencyjnie odebrany. Aktywiści kategorycznie odrzucają wersję przedstawioną przez Lasy Państwowe, jakoby wyżeł cierpiał na robaczycę. Ich zdaniem sygnały o złym stanie zwierzęcia pojawiały się już od trzech miesięcy, a jego kondycja "drastycznie się pogorszyła". DIOZ twierdzi wprost: "To nie choroba. To zagłodzenie". 

Dowodem ma być zachowanie psa, który "rzucił się na karmę jak w amoku", a także pierwsze wyniki badań weterynaryjnych oraz przerośnięte pazury, świadczące o braku ruchu i stałym zamknięciu.

Sprawa trafiła na drogę prawną. Inspektorat zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Jędrzejowie o podejrzeniu znęcania się nad zwierzęciem. DIOZ publicznie wskazał, że pies należy do leśniczego Andrzeja Łuszczka i domaga się jego zawieszenia. Jednocześnie aktywiści zapowiedzieli wystąpienie do Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz dyrekcji Lasów Państwowych z formalnymi pytaniami. Chcą wyjaśnić, na jakiej podstawie prywatny kojec stanął na państwowym gruncie i czy leśniczy miał na to zgodę oraz uiszczał stosowną dzierżawę.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: