Polski gigant z branży mleczarskiej zbankrutował. To koniec 90-letniej spółdzielni
Przez dekady był symbolem stabilności i pewnym punktem na mapie regionu. Dawał pracę, napędzał lokalną gospodarkę i wydawał się odporny na rynkowe zawirowania. Gdy jednak fundamenty zaczęły pękać, sygnały ostrzegawcze długo pozostawały niezauważone. Dziś po tej historii zostały pytania, niedomknięte sprawy i decyzje, których skutki wciąż są odczuwalne. Jak doszło do momentu, w którym nie było już odwrotu?
- Legenda, która rosła razem z regionem
- Pierwsze rysy i decyzje, które zmieniły bieg wydarzeń
- Upadłość, majątek i definitywny finał 90 lat działalności
Legenda, która rosła razem z regionem
Przez dziesięciolecia zakład był czymś więcej niż tylko przedsiębiorstwem. Dla mieszkańców oznaczał pewne miejsca pracy, dla rolników – stały odbiór surowca, a dla regionu – poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego. Jego rozwój wpisywał się w historię powojennej odbudowy i późniejszej modernizacji polskiego przemysłu spożywczego.
Z czasem wokół zakładu wyrosła cała sieć powiązań gospodarczych. Dostawcy, firmy transportowe, serwisowe i lokalne punkty handlowe korzystały z obecności dużego gracza na rynku. Skala działalności sprawiała, że wszelkie zmiany w funkcjonowaniu firmy były natychmiast odczuwalne w okolicy. Nic więc dziwnego, że przez lata niewielu dopuszczało myśl, iż ten model mógłby się załamać.
Wizerunek stabilności budowały kolejne inwestycje i poszerzanie oferty. Zakład nie tylko przetrwał trudne momenty transformacji gospodarczej, ale potrafił się do nich dostosować. To właśnie dlatego dla wielu osób późniejsze wydarzenia były tak trudne do zaakceptowania. Jak to możliwe, że firma o takiej pozycji znalazła się na krawędzi?

Pierwsze rysy i decyzje, które zmieniły bieg wydarzeń
Każda długowieczna organizacja przechodzi momenty próby. W tym przypadku problemy pojawiały się stopniowo i długo nie wyglądały na zapowiedź dramatu. Z zewnątrz firma nadal funkcjonowała, produkcja trwała, a współpraca z kontrahentami była kontynuowana. Jednak w tle narastały czynniki, które z czasem okazały się trudne do opanowania.
Zmieniające się warunki rynkowe, presja cenowa oraz uzależnienie od wybranych kierunków sprzedaży sprawiły, że model biznesowy stał się mniej odporny na wstrząsy. Dodatkowo pojawiły się problemy organizacyjne, które utrudniały szybkie reagowanie na kryzysy. W takich sytuacjach nawet krótkotrwałe zakłócenia potrafią uruchomić lawinę konsekwencji.
Gdy zaczęły się pierwsze próby ratowania sytuacji, wiele osób liczyło jeszcze na odwrócenie trendu. Szukano rozwiązań, które pozwoliłyby utrzymać działalność i ochronić miejsca pracy. Jednak im więcej czasu mijało, tym wyraźniej było widać, że nadchodzą decyzje ostateczne. Jakie okoliczności przesądziły o losie firmy?
Przeczytaj także: Przykra niespodzianka dla korzystających z centralnego ogrzewania i kominków. Wysoka grzywna
Upadłość, majątek i definitywny finał 90 lat działalności
Ostateczny przełom nastąpił, gdy ogłoszono upadłość w 2018 roku. Od tego momentu rozpoczął się długi proces, który miał zdecydować o przyszłości przedsiębiorstwa. Syndyk przez lata próbował sprzedać cały zakład, jednak bezskutecznie. Dopiero po nieudanych próbach zdecydowano się na likwidację majątku.
Na sprzedaż trafiły grunty i zabudowania o powierzchni 88 440 mkw., których wartość oszacowano na co najmniej 17 mln zł. To symboliczny koniec historii spółdzielni ROTR z Rypina, założonej w 1926 roku przez Rypińskie Okręgowe Towarzystwo Rolnicze. Po II wojnie światowej rozwój zakładu przyspieszył dzięki urządzeniom dostarczonym przez UNICEF, które umożliwiły produkcję mleka w proszku i na lata ukształtowały profil działalności.
W kolejnych dekadach firma inwestowała w nowoczesne rozwiązania: powstały magazyny, masłownia, linia UHT, a w 2005 roku uruchomiono produkcję serów. W 2009 roku spółdzielnia była już 9. największą mleczarnią w Polsce. Przełomowym momentem okazało się jednak rosyjskie embargo, które – jak podaje Forum Rynku Spożywczego i Handlu – objęło aż 30 proc. przerabianego mleka.
Rosyjskie embargo objęło około 30 proc. przerabianego mleka - Forum Rynku Spożywczego i Handlu

Problemy pogłębiły również zarzuty wobec byłego prezesa, dotyczące szkody przekraczającej 60 mln zł. Postępowanie w tej sprawie ruszyło w lutym 2024 roku i – według śledczych – może potrwać jeszcze latami. Skutki upadłości odczuło ponad 1,1 tys. osób, w tym rolnicy, którzy przez lata dostarczali mleko do zakładu.
Po bankructwie podejmowano jeszcze próby utrzymania działalności poprzez świadczenie usług dla zewnętrznych firm. Miało to pozwolić na zachowanie części miejsc pracy i pokrycie kosztów stałych. Gdy jednak sprzedaż całości okazała się niemożliwa, rozpoczęto likwidację majątku. Oferty na zakup nieruchomości można składać do 17 grudnia 2025 roku, co oznacza definitywne zamknięcie rozdziału, który przez dekady był jednym z filarów lokalnej gospodarki.
Historia rypińskiej spółdzielni pokazuje, jak nawet najsilniejsza marka może ulec splotowi niekorzystnych decyzji i zdarzeń. Upadłość polskiego giganta mleczarskiego to nie tylko bilans finansowy, ale też lekcja dla całej branży i regionów opartych na jednym dużym pracodawcy. Pytanie, jakie wnioski zostaną wyciągnięte, pozostaje otwarte.