Przymrozki zdziesiątkowały ulubione owoce Polaków. Rekordowe straty sadowników windują ceny

Prognozy dla polskich sadowników nie pozostawiają złudzeń — sezon 2025 będzie jednym z trudniejszych od lat. Znaczny spadek produkcji jabłek spowodowany wiosennymi przymrozkami może oznaczać nie tylko mniejsze zbiory, ale też wyższe ceny na sklepowych półkach. Ile będą kosztować?
Rekordowe straty, które odbiją się na rynku
Szacuje się, że w 2025 r. produkcja jabłek w Polsce spadnie o 10-15 proc. W niektórych regionach, szczególnie dla odmian takich jak Red Jonaprince czy Jonagold, straty mogą sięgać nawet 60 proc. Tak drastyczne zmniejszenie podaży już teraz budzi niepokój wśród producentów i odbiorców.
Słabe plony jabłek mogą być wynikiem wielu czynników, które oddziałują na drzewa przez cały sezon wegetacyjny. Jednym z najczęstszych powodów są niekorzystne warunki pogodowe. Wiosenne przymrozki, które przypadają na okres kwitnienia jabłoni, potrafią zniszczyć kwiaty i młode zawiązki owoców, co skutkuje znacznym spadkiem plonów.
Spadek zbiorów nie będzie jednak równomierny — jak podaje portal sadyogrody.pl, odmiany Royal Gala i Golden Delicious rokują dobrze, co jest korzystne dla eksportu. To oznacza, że choć straty są poważne, eksportowe możliwości nie zostaną całkowicie zahamowane. Stabilizacja pogody w maju i czerwcu może jeszcze uratować część plonów.

Nowa struktura sadów - szansa w trudnych czasach
Zmiany w polskim sadownictwie dotyczą głównie struktury odmian.
Nowoczesne odmiany, takie jak Royal Gala, zyskują na popularności, podczas gdy starsze sady są stopniowo wycofywane - czytamy na portalu sadyogrody.pl.
To proces, który trwa od kilku lat, ale dopiero obecne warunki pogodowe pokazują, jak ważna jest elastyczność produkcyjna.
Producenci zwiększają również nasadzenia odmian Idared i Ligol, które cieszą się zainteresowaniem na rynkach międzynarodowych. Te decyzje mogą przynieść wymierne korzyści finansowe, zwłaszcza jeśli krajowe przetwórstwo nie będzie w stanie skupić całej produkcji. Dla wielu sadowników eksport może okazać się jedyną drogą do utrzymania rentowności.

Mało w chłodniach, drogo w sklepach
Na początku kwietnia w polskich chłodniach znajdowało się o 25 proc. mniej owoców niż rok wcześniej. Według danych WAPA zapasy wynosiły 379 tys. ton, co plasuje Polskę na drugim miejscu w Europie pod względem wielkości zapasów. Tak niskie rezerwy przekładają się na ograniczoną dostępność owoców i presję cenową.
Mimo lutowego ożywienia w handlu, ceny jabłek wzrosły jedynie na tyle, by pokryć koszty przechowywania, pozostając na poziomie zbliżonym do jesiennych. Jednocześnie średnia cena wysortowanych jabłek w marcu wyniosła 3,08 zł za kilogram, co oznaczało wzrost o 50 proc. w porównaniu ze średnią z ostatnich pięciu lat. To poziom trudny do zaakceptowania dla przetwórców, ale niekoniecznie wystarczający, by pokryć rosnące koszty energii i transportu.
Kiedy jabłka potanieją?
Dla konsumentów dobra wiadomość jest taka, że na znaczące obniżki cen owoców trzeba poczekać do okresu zbiorów, kiedy na rynku pojawiają się zarówno krajowe, jak i importowane owoce. Jak wynika z obserwacji rynku, to właśnie wtedy ceny detaliczne są najniższe, choć dla sadowników to najtrudniejszy moment sezonu.
Warto również pamiętać, że nie wszystkie owoce trafiają na rynek w formie świeżej. Duża część produkcji jest kupowana hurtowo przez producentów soków, przecierów i innych produktów spożywczych. Te kanały dystrybucji mogą pomóc części sadowników zminimalizować straty, ale ceny skupu przemysłowego są znacznie niższe niż te oferowane za owoce deserowe.




































