Rolnicy wyprzedają warzywa. Otworzyli stoisko samoobsługowe, teraz apelują do klientów

Gospodarstwo Tabackich z Orzesza znalazło własny sposób na walkę z pośrednikami i niskimi cenami skupu. Przy wjeździe na pola stanął niewielki pawilon, w którym warzywa czekają na klientów bez nadzoru sprzedawcy. Pomysł działa, ale rolnicy proszą o przestrzeganie kilku prostych zasad.
- Stoisko samoobsługowe w Gardawicach działa tylko w soboty – reszta tygodnia to praca w polu.
- Klienci sami wybierają warzywa i wrzucają pieniądze do skrzynki.
- Ceny: marchew i buraki 10 zł za 3 kg, kapusta czerwona 5 zł, biała 4 zł.
- Rolnicy proszą o zakupy większych partii i terminowy odbiór zamówień.
- Celem inicjatywy jest ominięcie pośredników i ograniczenie marnowania żywności.
Samowystarczalni na polu – dlaczego rolnicy omijają pośredników
Coraz więcej gospodarstw decyduje się na sprzedaż bezpośrednią, bo ceny skupu nie pokrywają kosztów produkcji. Dla rodziny Tabackich rozwiązaniem okazało się przeniesienie targu pod własny płot.
Pawilon, zbudowany z drewnianych palet i pleksi, pozwala sprzedawać świeży towar bez marży sklepów, a przy okazji przyciąga okolicznych mieszkańców, którzy chcą wiedzieć, skąd pochodzi ich jedzenie. Każda złotówka trafia prosto do gospodarstwa – na nawóz, nasiona czy nowe sadzonki – zamiast zasilać łańcuch pośredników.

Sobotni rytuał w Gardawicach – jak działa stoisko samoobsługowe
W przeciwieństwie do klasycznego straganu stoisko Tabackich działa w pełni na zaufaniu. Rolnicy wypełniają skrzynki w sobotni poranek, wywieszają cennik i wracają do pracy w polu. Klienci wybierają produkty, odliczają należność i wrzucają ją do metalowej skrzynki pocztowej.
Ceny są proste i stałe: trzy kilogramy marchwi lub buraków kosztują 10 zł, kapusta czerwona – 5 zł, biała – 4 zł. Dzięki temu nawet bez sprzedawcy nie ma nieporozumień co do zapłaty. Właściciele przyznają, że system działa, bo większość klientów zachowuje się uczciwie – przypadki nadużyć są rzadkie.
Apel o kulturę zakupów – współpraca zamiast chaosu
Popularność punktu sprawiła jednak, że niektórzy przyjeżdżają w środku tygodnia, licząc na „szybkie zakupy z pola”. To dezorganizuje prace w gospodarstwie, bo rolnicy muszą przerywać zbiór lub karmienie zwierząt.
Tabaccy apelują, by klienci trzymali się sobotnich godzin i składali większe, konkretne zamówienia. Dzięki temu gospodarstwo może przygotować paczki z wyprzedzeniem i uniknąć wyrzucania niesprzedanych warzyw.
Rolnicy dodają, że w wyjątkowych sytuacjach możliwy jest inny termin odbioru, ale proszą o wcześniejszy kontakt – nie o spontaniczne wizyty po „trzy marchewki i dwie pietruszki”. Zrozumienie po obu stronach to, jak podkreślają, jedyny sposób, by stoisko służyło wszystkim jak najdłużej.
Źródło: o2.pl, Facebook




































