Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Uprawy > Czy import malin z Ukrainy to zagrożenie? Rozmowa z Kamilą Sułek
Aneta Modrzejewska
Aneta Modrzejewska 04.03.2024 21:37

Czy import malin z Ukrainy to zagrożenie? Rozmowa z Kamilą Sułek

malina
Fot. Unsplash, Hector Bermudez

Temat malin napływających do naszego kraju z Ukrainy wywołuje obawy rodzimych plantatorów o własne gospodarstwa, a konsumentów o bezpieczeństwo spożywanych owoców. Specjalnie dla redakcji Rolnik Info w tej kwestii wypowiedziała się Kamila Sułek prowadząca gospodarstwo rolne w polskim zagłębiu maliny. 

Jakiej jakości maliny są importowane z Ukrainy?

Producenci owoców miękkich już w ubiegłym roku bili na alarm, że ich gospodarstwa są zagrożone poprzez import ukraińskiej mrożonej maliny. W pełni sezonu na zbiór tych doskonałych owoców polskie skupy zamknęły przyjęcia towaru, a rolnicy zostali z problemem na krzakach. Rolnicy alarmowali, że jakość sprowadzanej maliny nie jest zgodna z unijnymi normami, ale nie doprowadziło to do ograniczenia importu, jedynie minister Telus obiecał rolnikom, że badana będzie każda partia płodów rolnych przekraczających granicę polsko-ukraińską. Trudno jednak ocenić postęp tych kontroli, ponieważ brak danych z tego okresu. 

Znacznie prężniejsze działania na granicy możemy zaobserwować w bieżącym roku. IJHARS sukcesywnie publikuje informacje o artykułach rolno-spożywczych, które nie zostały dopuszczone do obrotu na polski i europejski rynek. I tak w lutym 2024 roku według danych przedstawionych przez IJHARS, kontroli urzędowej nie przeszły partie o łącznej wadze ponad 52 ton maliny pochodzącej z Ukrainy, o czym pisaliśmy w artykule. 

LEX Rolnik. Rolnicy kierują Uchwałę do Sejmu RP

Polska liderem produkcji malin na świecie

Wśród postulatów protestujących rolników jest postulat o zamknięcie granicy polsko-ukraińskiej dla importu artykułów rolno-spożywczych, a w przypadku braku takiej możliwości o zakaz wwozu zbóż oraz rozwiązanie sytuacji rynku owoców miękkich, ze szczególnym uwzględnieniem malin. Minister Siekierski podawał, że rozważany jest zakaz importu owoców miękkich. Na tę chwilę nie ma jednak żadnej konkretnej deklaracji w tej sprawie, dlatego protesty rolników trwają. 

Redakcja Rolnik Info poprosiła o wyjaśnienie kilku kwestii związanych z uprawą, importem oraz przetwarzaniem maliny znaną rolniczkę Kamilę Sułek, która prowadzi uprawę maliny w swoim gospodarstwie rolnym. Pani Kamila prowadzi na Instagramie konto “Dom w szczerym polu", na którym prowadzi edukację konsumentów, pokazuje życie na wsi oraz uczy uprawy malin, truskawek i pomidorów. 

Pani Kamilo, pochodzi pani z województwa lubelskiego, przodującego w produkcji malin w Polsce, a jednocześnie najbardziej narażonego na import malin z Ukrainy. Czy w ubiegłym sezonie dotknęło to pani gospodarstwo? 

Kamila Sułek: Tak, województwo lubelskie odpowiada za 74,7% krajowej produkcji. 
Łącznie uprawia się u nas ok. 12,5 tys. ha maliny. Polska jest też liderem produkcji tych owoców w Unii Europejskiej i jednym z największych producentów malin na świecie, zajmuje trzecie miejsce zaraz po Rosji i Meksyku. 

  • Rosja – 182 000 t,
  • Meksyk – 146 350 t,
  • Polska – 121 700 t.

W trakcie ubiegłego sezonu cena malin była bardzo niska, a skupy zaczęły się zamykać zaraz po tym jak rozpoczęły się zbiory maliny jesiennej. Kupowali nieliczni po cenach, które nie pokrywały nawet kosztów pracownika. Zostaliśmy z owocami na krzakach. 

Prowadzi pani uprawę malin w sposób ekologiczny. Jest to dużo trudniejsza uprawa, niż w sposób konwencjonalny?

Kamila Sułek: Aktualnie na rynku mamy bardzo dużo wybór środków ekologicznych, które w mojej ocenie są skuteczne. Wymaga to więcej wiedzy i uważności w kontrolowaniu swoich plantacji, by jak najszybciej wykryć zagrożenia. Największą rolę odgrywa u nas profilaktyka. 
 

W ostatnim czasie IJHARS opublikował dane o niedopuszczeniu do obrotu ukraińskiej mrożonej maliny z powodu pleśni czy pozostałości plastiku. Proszę powiedzieć na podstawie swojego doświadczenia, czy takie sytuacje zdarzają się też w polskich skupach, czy w polskich mrożonych malinach? 
 

Kamila Sułek: U nas maliny kupuje się na klasy, nie każda malina idzie na zamrożenie, na mrożenie idą owoce tzw. extra i I klasa. Jest jeszcze II klasa i pulpa. Dopuszczalna ilość owoców z objawami chorób to 0,5%, by można było zidentyfikować je na linii produkcyjnej i wyrzucić. 
Miałam okazję kiedyś pracować przy takim procesie, było to kilka lat temu, ale myślę, że od tamtego czasu, jeśli coś się zmieniło to na pewno na jeszcze bardziej restrykcyjne normy. Więc zanim te maliny trafią do mroźni, (tutaj w zależności od przeznaczenia) najpierw są płukane, potem trafiają na taśmę do sortowania po to, żeby ewentualnie wychwycić owoce niedojrzałe lub chore, a dopiero potem do mrożenia. W międzyczasie  z taśmy pobierane są co kilka godzin próbki, które na bieżąco są sprawdzane, poddawane wstępnym próbom. Coraz więcej linii produkcyjnych ma sortowniki optyczne, które szczególnie dokładnie weryfikują jakość owoców. 

Jakie szanse maja polscy plantatorzy malin?

Czy każdy może sprzedać swoje maliny w skupie?

Kamila Sułek: Absolutnie nie, to nie jest miejscem dla przypadkowych osób, które sobie coś posadziły za stodołą. Aby sprzedać malinę w skupie, muszę posiadać wpis do rejestru podmiotów podlegających urzędowej kontroli Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Muszę podać miejsce zbioru oraz listę środków, jakie były użyte w czasie uprawy owocu.

Minister rolnictwa Czesław Siekierski mówił, że w Polsce mamy tak dużo mrożonej maliny, że polscy producenci mogliby w tym roku już nie produkować. Co pani o tym sądzi?

Kamila Sułek: Sądzę, że przyszłe dwa-trzy lata będą tragiczne dla producentów maliny, dla wielu może być to po prostu koniec. Utrzymanie plantacji jest bardzo kosztowne, tego nie da się na dwa lata zostawić, a potem wrócić. Niestety skoro na rynku tania malina już jest, to nikt nie będzie brał naszej, na pewno droższej.

Po spotkaniu z rolnikami premier mówili o potrzebie i konieczności wprowadzenia rozwiązań na granicy chroniących polskich producentach malin oraz innych owoców miękkich. Minister Siekierski mówił o rozważanym zakazie wwozu do Polski owoców miękkich, przede wszystkim maliny. Czy pani zdaniem to uratuje sytuację? 

Kamila Sułek: Moim zdaniem na ten sezon jest już za późno. Wszyscy wielcy gracze zdążyli sobie już zrobić zapasy mrożonej maliny. Jedynie można ten sezon wykorzystać na odmłodzenie plantacji lub założenie własnego przetwórstwa.

Czy konsumenci mogą mieć wpływ na rodzimy rynek produktów rolnych?

Kamila Sułek: Malina ma bardzo szerokie zastosowanie, nie tylko w przemyśle spożywczym, jest wykorzystywana, chociażby w przemyśle farmaceutycznym.

Nie wszystko będziemy w stanie sprawdzić i wyczytać na etykiecie. Ale na pewno możemy sprawdzić kraj pochodzenia na takich produktach jak mrożonki, dżemy czy soki, herbaty.

Możemy jako konsumenci kupować malinę w sezonie od polskich rolników, przerabiać ją na własne potrzeby, mrozić, czy robić soki. Możemy kupować przetwory od małych gospodarstw prowadzących przetwórstwo owocowo-warzywne. Wesprzeć jak najmocniej rodzimych, lokalnych rolników.


Dziękuję za rozmowę.