Emeryci apelują do ministra. "Płacą składki, nie otrzymując nic w zamian"

Pracujący emeryci od lat czują, że dokładają do systemu, który o nich zapomniał. Co miesiąc z ich pensji potrącana jest składka rentowa, choć szans na otrzymanie renty już nie mają. Polski Związek Emerytów i Rencistów mówi „dość” i proponuje rozwiązanie, które mogłoby zasilić portfele seniorów o tysiące złotych. Rząd jednak twardo stoi przy swoim.
Danina bez korzyści. O co chodzi w sporze?
Każdy pracujący Polak objęty jest obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi. Wśród nich jest składka rentowa, która ma chronić na wypadek niezdolności do pracy. Sęk w tym, że osoba, która osiągnęła wiek emerytalny i pobiera świadczenie, nie może już przejść na rentę. Mimo to, jeśli zdecyduje się na dalszą pracę, ZUS nadal pobiera z jej wynagrodzenia pełną składkę. To rodzi poczucie niesprawiedliwości, gdyż pieniądze te wpadają do wspólnego worka, ale bez żadnej gwarancji zwrotu dla płacącego.
Jak ujęła to cytowana przez Fakt dr Elżbieta Ostrowska, szefowa Polskiego Związku Emerytów i Rencistów (PZER), w liście do ministra finansów:
Emeryci, od których pobierane są składki rentowe, nie uzyskują z tytułu żadnych dodatkowych uprawnień, ani nie dostaną żadnego dodatkowego świadczenia. Płacą składki, nie otrzymując nic w zamian — ani teraz, ani w przyszłości.
Propozycja emerytów: niech składka rentowa pracuje na przyszłość
Związek nie chce jednak rewolucji, a logicznej zmiany. Skoro składka rentowa emerytów i tak jest pobierana, PZER proponuje, aby przestano ją traktować jak daninę bez wzajemności. Pomysł jest prosty: całość tej składki powinna być przekazywana na indywidualne konto emerytalne seniora. W ten sposób pieniądze te pracowałyby na przyszłe, wyższe świadczenie.

Fakt policzył, że przy obecnej płacy minimalnej (4666 zł brutto) miesięczna składka rentowa to 373,28 zł. W skali roku daje to niemal 4,5 tys. zł dodatkowych środków, które mogłyby realnie wpłynąć na coroczną waloryzację emerytury. Dla wielu dorabiających seniorów, którzy często podejmują pracę z konieczności, a nie z wyboru, byłby to potężny zastrzyk gotówki.
Rząd ucina dyskusję
odpowiedź rządu jest jednoznacznie negatywna. Resort rodziny, w oficjalnym stanowisku, powołuje się na „zasadę równości wszystkich ubezpieczonych”. Argumentuje, że przepisy nie mogą różnicować osób zatrudnionych ze względu na status emeryta. Prawo jest prawem i dotyczy wszystkich po równo.
Realizując zasadę równości wszystkich ubezpieczonych, przepisy ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych nie wyłączają z obowiązku ubezpieczeń i opłacania składek osób zatrudnionych, które mają już uprawnienia z tytułu osiągniętego wieku emerytalnego albo ustalony decyzją ZUS status emeryta– czytamy w odpowiedzi ministerstwa.
To zamyka drogę do prostych zmian. Emeryci odbijają się od ściany, a ich pieniądze nadal zasilają system, z którego w tym konkretnym zakresie nigdy nie skorzystają.



































