Nowe ogniska pomoru drobiu na terenie Polski. Najnowsze dane
Rzekomy pomór drobiu, czyli tzw. choroba Newcastle to obok ptasiej grypy najgroźniejsze schorzenie, jakie może dotknąć ptactwo. Już pod koniec 2024 roku pojawiły się w Polsce informacje o nowych ogniskach tej choroby. W styczniu podano najnowsze dane dotyczące nowych przypadków. Hodowcy nie będą zadowoleni. Znamy liczbę nowych przypadków choroby. Podano też, w których regionach doszło do zakażeń.
Rok 2025 rozpoczął się złymi wiadomościami dla hodowców drobiu
Pod koniec 2024 roku w mediach pojawiły się informacje o nowych ogniskach rzekomego pomoru drobiu. To druga najniebezpieczniejsza, tuż obok grypy ptaków, choroba, która dotyczy tych zwierząt. Wówczas aż 900 tysięcy osobników musiało zostać zutylizowanych, problem dotyczył pięciu miejscowości utrzymujących kury rzeźne. Okazuje się jednak, że to nie koniec kłopotów.
W przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy liczba ognisk choroby ND u ptaków domowych wyniosła 21, wśród utrzymywanych w niewoli było ich osiem. Rok 2025 dopiero się zaczął, a rzekomy pomór drobiu zaatakował kilka kolejnych miejsc w Polsce. Choroba została zlokalizowana w siedmiu województwach. Zalecenia Unii Europejskiej są jasne, właściciele hodowli mają obowiązek jej zwalczenia.
Hodowcy w zapaści. Rolnicy apelują do ministerstwa: "sytuacja jest krytyczna" Groźna choroba zwierząt blisko granic Polski. Zapowiedziano rygorystyczne kontroleNowe ogniska rzekomego pomoru drobiu
Od początku stycznia 2025 roku chorobę odnotowano w województwach: małopolskim, podlaskim, kujawsko-pomorskim, podkarpackim, lubelskim, mazowieckim i śląskim. Rzekomy pomór drobiu odnotowano w gospodarstwie przyzagrodowym, gdzie zachorowały również gołębie, najdotkliwszy okazał się być na Lubelszczyźnie, gdzie dotknął gospodarstwa utrzymującego 675 tysięcy kur. Właściciel gospodarstwa może więc ponieść milionowe straty. W powiecie przemyskim wirus zaatakował kury, gęsi i indyki, ostatnie ognisko pojawiło się w Międzyrzecu Podlaskim, odkryto je 13 stycznia.
Pięć z ognisk dotyczy hodowli komercyjnych, w których przebywa łącznie około miliona kur. Oznacza to, że w najbliższym czasie należy wprowadzić procedury zwalczające rzekomy pomór drobiu, a które mogą być dotkliwe finansowo dla hodowców. Do działań tych należy:
- Zabicie wszystkich ptaków znajdujących się w zakażonych gospodarstwach i ich unieszkodliwienie w zakładach utylizacyjnych.
- Przeprowadzenie szczegółowego oczyszczania i dezynfekcji terenów objętych zakażeniem.
- Wprowadzenie obszarów objętych ograniczeniami w promieniu 3 i 10 kilometrów wokół zakażonych gospodarstw, obejmujących farmy utrzymujące powyżej 50 ptaków.
Zobacz też: Groźna choroba przy granicy. Sąsiedzi muszą zabijać zwierzęta, ostrzegają Polskę
Konsekwencje rzekomego pomoru drobiu
Odnotowanie choroby to dla hodowców bardzo duży cios, szczególnie takich, którzy działają lokalnie. Jak zostało wspomniane wcześniej, zwierzęta nią dotknięte należy zabić i zutylizować, a jeśli zakażeń było więcej niż 50, cały obszar trzeba zdezynfekować. To zazwyczaj duży koszt dla właściciela gospodarstwa oraz dotkliwe straty. Te działania są jednak niezbędne, aby jak najszybciej pozbyć się problemu i zapobiec jego rozprzestrzenieniu.
Między innymi Starostwo Powiatowe w Bochni, gdzie również pojawiło się ognisko rzekomego pomoru drobiu, zwołało posiedzenie Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Choroba dotknęła tam prywatnego gospodarstwa. W spotkaniu uczestniczył Powiatowy Inspektor Weterynarii, dr Wacław Czaja. Przekazano informację o procedurach, które należy wprowadzić, na tej podstawie powstało również rozporządzenie. Hodowcy z całej Polski wciąż walczą z zakażeniami.