Polak znalazł "Świętego Graala" grzybiarzy. Kształtem przypomina jajko, wart nawet 600 zł za kg
W listopadzie przy sprzyjających warunkach pogodowych sezon na grzyby wciąż w pełni, a lasy obfitują w borowiki i podgrzybki. Jednak niektóre znaleziska wykraczają poza standardowe zbiory. Pewien Polak trafił na okaz, który jest marzeniem każdego grzybiarza i osiąga zawrotne ceny na europejskich targach. To prawdziwy rarytas, który w Polsce jest niemal niespotykany.
Cesarski przysmak czy śmiertelna pomyłka? To "Święty Graal" grzybiarzy
Mowa o muchomorze cesarskim (Amanita caesarea), grzybie, który cieszył się estymą już w starożytnym Rzymie i - jak wskazuje jego nazwa - był uznawany za przysmak godny stołu cesarzy. Jego wygląd w dojrzałej formie jest dość charakterystyczny: intensywnie pomarańczowy lub czerwonawy kapelusz oraz wyraźnie żółty trzon i blaszki. Owocnik osiąga średnicę 8–20 cm, blaszki są gęste, szerokie, w przeciwieństwie do większości muchomorów – złocistożółte.
Jednak największe emocje budzi jego wczesne stadium rozwoju. Grzyb ten wyrasta bowiem z bulwiastej, białej osłony, przypominającej rozbite jajko, z którego "wykluwa się" pomarańczowy kapelusz. To właśnie ta forma, nazywana "jajkiem", jest najbardziej ceniona kulinarnie.

W Polsce muchomor cesarski zaliczany jest do gatunków wymarłych i widnieje na czerwonej liście. Przez dekady uznawano, że w naszym klimacie w ogóle nie rośnie. Dopiero w ostatnich latach, prawdopodobnie na skutek ocieplania się klimatu, zaczęto notować pojedyncze, potwierdzone stanowiska. Są to jednak przypadki niezwykle rzadkie. Jedynym udokumentowanym miejscem jego występowania w Polsce jest rezerwat Bielinek nad Odrą, przy niemieckiej granicy.
Czytaj więcej: Ten muchomor to Święty Graal dla grzybiarzy. Kto go wypatrzy w Polsce, dołącza do elity
W Polsce uznany za gatunek wymarły
Muchomor cesarski to grzyb ciepłolubny, a jego naturalnym środowiskiem są lasy liściaste, głównie dębowe i kasztanowe w strefie śródziemnomorskiej, na glebach wapiennych i obojętnych. Króluje w kuchni krajów południowej Europy, takich jak Włochy, Hiszpania, Portugalia, Grecja czy południowa Francja, a także krajach bałkańskich - Chorwacja, Czarnogóra, Albania, Słowenia. Tam jest pożądanym i dość regularnie spotykanym składnikiem dań.
Nasz kraj leży na północnej granicy naturalnego zasięgu muchomora cesarskiego, a w Czechach i na Słowacji spotyka się go tylko okazjonalnie. W Europie Środkowej gatunek ten jest rzadki i lokalny, notowany także na Węgrzech, w Austrii, Szwajcarii i południowej Ukrainie, wyłącznie w cieplejszych częściach regionu. Z tego względu znalezienie muchomora cesarskiego w polskim lesie graniczy z cudem. Tym większym echem odbiło się niedawne znalezisko wielkopolskiego leśnika, który na poszukiwania “Świętego Graala” grzybiarzy wyruszył aż za granicę.
600 zł za kilogram, którego lepiej nie deptać
Piotr Grześ, pracujący w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu przyrodnik, łączy swoją pracę z pasją – jest certyfikowanym klasyfikatorem grzybów i prowadzi bloga „Grzybów znawca”. Na wyjątkowego muchomora cesarskiego natknął się poza Polską i, jak wspomina w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”, od razu wiedział, że to on.
Znalezisko wzbudziło oczywiście dyskusję o wartości tego grzyba. W krajach południowoeuropejskich grzyb ten jest popularny w kuchni, dopuszczony do handlu i powszechnie sprzedawany na targach jako „ovulo buono” lub „ovuli”. Ceny Amanita caesarea potrafią osiągać zawrotne poziomy, sięgając 100, a nawet 150 euro za kilogram, co w przeliczeniu daje blisko 600 złotych. Jest on ceniony za delikatny, orzechowy smak i wyjątkową konsystencję.
Zjadłem ich już kilka i muszę przyznać, że są naprawdę pyszne - przyznaje grzybiarz w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim"
W Polsce jednak entuzjazm musi natychmiast ostudzić prawo. Muchomor cesarski, ze względu na swoją skrajną rzadkość, objęty jest w naszym kraju ścisłą ochroną gatunkową. Oznacza to, że jego zrywanie, niszczenie czy handel są absolutnie zakazane i karalne. Choć grzyb jest jadalny i niezwykle cenny na Zachodzie, w Polsce stanowi wyłącznie obiekt obserwacji i nadzwyczajny powód do dumy dla znalazcy.