Ziemniaki z Polski jechały już na eksport. Kontrolerzy dokonali niepokojącego odkrycia
Faktem jest, że Polska jest prawdziwym zagłębiem ziemniaków. To warzywo uprawiane jest na potęgę, a jego jakości mogą pozazdrościć nam w zachodniej Europie. Trzeba jednak pamiętać, że podczas eksportu warzyw należy spełnić kluczowe warunki. Ciągnik przewożący towar został zatrzymany. Wiadomo, co wykryto w trakcie oględzin ładunku.
Polska masowo uprawia te warzywa
Rynek ziemniaka w Polsce to jeden z filarów krajowego rolnictwa, choć jego oblicze dynamicznie się zmienia. Przez dekady Polska była absolutnym europejskim potentatem pod względem areału upraw. Jeszcze na początku wieku zajmowały one ponad milion hektarów. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wyraźnie pokazują jednak tendencję spadkową, obecnie areał ten skurczył się do około 0,2 miliona hektarów. Nie oznacza to jednak załamania produkcji.
Postępująca profesjonalizacja, wdrażanie nowych, bardziej wydajnych odmian oraz nowoczesne technologie agrotechniczne sprawiły, że plony z hektara znacząco wzrosły. Dzięki temu, jak szacuje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, krajowe zbiory w ostatnich sezonach stabilizują się na poziomie 5,5 do 6 milionów ton rocznie. Taki wolumen wciąż plasuje Polskę w ścisłej czołówce producentów w Unii Europejskiej, tuż za Niemcami i Francją.

Warto jednak zrozumieć specyfikę tego rynku. Polska pełni na nim podwójną rolę. Z jednej strony jesteśmy znaczącym importerem, szczególnie w okresie wiosennym, gdy na rynek trafiają poszukiwane przez konsumentów "nowalijki", głównie z Grecji, Cypru czy Hiszpanii. Importujemy również surowiec do przetwórstwa, na przykład na frytki. Z drugiej strony, pozostajemy ważnym eksporterem. Polskie ziemniaki, zarówno jadalne, jak i przemysłowe (np. do produkcji skrobi), cieszą się uznaniem w wielu krajach Wspólnoty. Największymi odbiorcami są tradycyjnie Niemcy, Czechy, Węgry oraz właśnie Rumunia. Ten handel, choć opłacalny, nie jest jednak pozbawiony surowych restrykcji. Unia Europejska bardzo poważnie traktuje bezpieczeństwo fitosanitarne, czyli zdrowie roślin.
Te instytucje czuwają nad eksportem
Handel wewnątrzunijny opiera się na swobodzie przepływu towarów, ale istnieją wyjątki podyktowane nadrzędnym interesem bezpieczeństwa. W przypadku produktów roślinnych kluczową rolę odgrywa Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa, czyli PIORiN.
Głównym zadaniem tej wyspecjalizowanej służby jest monitorowanie i zapobieganie rozprzestrzenianiu się tak zwanych organizmów kwarantannowych. Są to szczególnie groźne choroby i szkodniki, które mogłyby zdewastować lokalne uprawy. W przypadku ziemniaków lista zagrożeń jest długa, a na jej czele znajdują się bakterie wywołujące śluzaka ziemniaka (Ralstonia solanacearum) oraz bakteryjną pierścieniową zgniliznę (Clavibacter michiganensis ssp. sepedonicus). Obie choroby są niezwykle trudne do zwalczenia, potrafią przetrwać w glebie przez lata i prowadzą do dyskwalifikacji całych pól uprawnych, generując gigantyczne straty dla rolników.

Aby temu zapobiec, wprowadzono system kontroli. Przemieszczanie materiału sadzeniakowego w UE wymaga "paszportu roślin", który gwarantuje jego pochodzenie i zdrowotność. W przypadku eksportu ziemniaków jadalnych do wielu krajów, w tym Rumunii, konieczne jest uzyskanie świadectwa fitosanitarnego. Jest to dokument wydawany przez PIORiN po kontroli ładunku, poświadczający, że towar jest wolny od patogenów. Bez tego certyfikatu transport jest traktowany jako nielegalny przemyt.
Oczywiście na drogach tranzytowych, takich jak podkarpacki odcinek prowadzący na Słowację, działa nie tylko PIORiN. Główną służbą kontrolującą ciężarówki jest Inspekcja Transportu Drogowego (ITD). Jej cele są jednak inne, inspektorzy ITD, potocznie zwani "krokodylkami", skupiają się na bezpieczeństwie ruchu drogowego i przestrzeganiu zasad uczciwej konkurencji w transporcie. Podstawowa kontrola ITD obejmuje trzy filary: sprawdzenie stanu technicznego pojazdu, weryfikację jego rzeczywistej masy w stosunku do dopuszczalnej masy całkowitej (DMC) oraz analizę danych z tachografu, czyli urządzenia rejestrującego czas pracy kierowcy.
Zobacz: 300 tys. wsparcia dla rolników. Trzeba się spieszyć, termin za niecałe 3 tygodnie
Eksport pod lupą PIORiN. Zatrzymano ciągnik transportujący ziemniaki
O tym, jak bolesne może być zderzenie z systemem podwójnej kontroli, przekonał się kierowca rumuńskiego ciągnika zatrzymanego rutynowo przez patrol ITD w Kielcach. Zestaw przewoził duże ilości ziemniaków jadalnych, które załadowano w Polsce z przeznaczeniem na rynek rumuński. Już wstępna weryfikacja dokumentów przewozowych wzbudziła poważne wątpliwości inspektorów ITD. Kierowca nie był w stanie okazać wymaganej prawem dokumentacji. Wykryto również nieprawidłowości w oznakowaniu pojazdu.
Zgodnie z procedurą, na miejsce natychmiast wezwano inspektorów PIORiN z oddziału w Kielcach. Ich interwencja była krótka i stanowcza. Potwierdzili, że transport odbywa się z rażącym naruszeniem przepisów o ochronie roślin. PIORiN wydał decyzję administracyjną.
Cała sytuacja stała się wymownym przykładem tego, jak poważne konsekwencje może mieć lekceważenie obowiązujących procedur oraz brak należytej staranności przy organizacji transportu. Zdarzenie pokazuje również, jak istotną rolę w zapewnianiu bezpieczeństwa odgrywa współpraca między różnymi instytucjami kontrolnymi, w tym przypadku Inspekcją Transportu Drogowego i Państwową Inspekcją Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Dzięki systemowi podwójnej kontroli możliwe jest skuteczne wykrywanie nieprawidłowości, które mogłyby zagrozić nie tylko legalności przewozu, ale także bezpieczeństwu fitosanitarnemu. Przypadek ten stanowi przestrogę dla przewoźników i eksporterów, że każdy etap łańcucha dostaw wymaga pełnej zgodności z przepisami i odpowiedzialnego podejścia do obowiązków administracyjnych.