Kołodziejczak: " Rozpętamy w Polsce piekło, to lato będzie gorące”

We wtorek pierwszy strajk rolników

Pierwszy strajk został zaplanowany już na najbliższy wtorek, 20 lipca, o czym więcej pisaliśmy > tutaj <. Jak podkreślił dziś podczas konferencji prasowej Kołodziejczak, będzie to pierwsza akcja protestacyjna.

- Premier kompletnie nie rozumie rolników, kpi sobie z naszego rozumu, zaprzecza ekonomii i szydzi sobie z naszej inteligencji. Niestety, doszło do tego, ze rolnicy w trakcie żniw muszą wyjść na drogi. Dlaczego? Bo nie mogą dzisiaj sprzedawać swoich świń, bo nie mogą ich normalnie przemieszczać, bo nie mogą brać za nie normalnie pieniędzy - mówił Kołodziejczak.

Zgodnie z zapowiedziami kilka dni po wtorkowym proteście, odbędzie się kolejny . Na ulice wyjdą nie tylko rolnicy, ale i rybacy.

- Zaczynamy wojnę nie tylko o polską wieś, ale zaczynamy wojnę o całą prowincję. Dlaczego? Bo chcemy w końcu o sobie decydować. Zasługujemy na to, byśmy mogli o sobie decydować. Nie premier, nie ministrowie, tylko my mamy tę podmiotowość, która dzisiaj nie nieuznawana przez obecny rząd, przez obecnego premiera. My wiemy, jakie są problemy i jak je rozwiązać, ale z nami nikt rozmawiać nie chce - mówił Kołodziejczak.

Problemy hodowców trzody chlewnej

Jak przypomniał Wiktor Kujawski, hodowca trzody chlewnej z gminy Grabice, 19 czerwca w powiecie Tuszyńskim, który sąsiaduje z powiatem piotrkowskim w małym stadzie świń, został potwierdzony afrykański pomór świń (ASF).

- Już 25 czerwca wojewoda zakazał nam sprzedaży tuczników przez okres 30 dni. Od tego czasu jesteśmy w okresie kwarantanny, nie możemy sprzedawać tuczników do żadnego zakładu w Polsce. Nasze chlewnie są przepełnione, nie wiemy co z tymi tucznikami zrobić - mówił Wiktor Kujawski.

Michał Jagodziński, hodowca z okolic Piotrkowa podczas konferencji zwrócił się do mieszkańców miast, by ze zrozumieniem podeszli do nadchodzących protestów, blokad dróg.

- Chcemy zwrócić uwagę rządzącym, na ten problem. Rządzący, minister rolnictwa, premier żyją w samozachwycie, pokazując, jak to jest dobrze na wsi, buntując tym samym mieszkańców miast. Apelujemy do mieszkańców miast, by nas zrozumieli. My nie chcemy nikomu robić problemów, blokując te drogi. Chcemy po prostu przeżyć - dodał Michał Jagodziński, hodowca z okolic Piotrkowa.

Rybacy przyłączają się do protestów

Podczas dzisiejszej konferencji o problemach rybaków mówił Wojciech Sikorski.

- Sytuacja jest tragiczna. W 2019 roku nasz rząd zgodził się na zakaz połowów dorsza. Na początku 2020 roku ówczesny dyrektor gospodarki morskiej podpisał z nami porozumienie o wypłacie odszkodowań, później nadszedł covid i nic nie dostaliśmy. Mamy kwitek podpisany przez nasz rząd, z którego rząd nie chce się w żaden sposób wywiązać - mówił Wojciech Sikorski.

Tak jak i z przedstawicielami AGROunii, rząd nie chce się spotkać z rybakami. Pomimo tego, że rybacy już od 5 miesięcy próbują się skontaktować i z ministrem rolnictwa i z ministrem infrastruktury, żaden z nich "nie ma dla nich czasu".

- Zaczęliśmy wychodzić na ulice. Zablokowaliśmy Ustkę, Łebę. Hel, ale to były blokady ostrzegawcze. W dalszym ciągu nie ma żadnej rozmowy - dodał Sikorski.

W związku z tym na 24 lipca (sobota) zaplanowane zostało "odcięcie strategicznej miejscowości".

- Rozpętamy w Polsce piekło, to lato będzie gorące. My nie odpuścimy, ja nie odpuszczę - dodał Michał Kołodziejczak.

Artykuły polecane przez redakcję RolnikInfo:

• Rolnik przyłapany na gorącym uczynku. Nielegalnie zakopał tysiące ptaków

• W bunkrze grzybiarze znaleźli jelonka. Strażacy ruszyli na ratunek

• AGROunia: "Wojna o wieś. Wojna o polskie rolnictwo"

Jeżeli chcesz podzielić się informacjami dotyczącymi zdarzenia, które związane są z rolnictwem lub Twoim gospodarstwem, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@rolnikinfo.pl

Źródło: AGROunia/FB