Wdzierają się do domów i uprzykrzają życie mieszkańcom. Tak pozbędziesz się meszek

Lato potrafi być piękne, ale wystarczy, że do mieszkania wpadnie chmara drobnych, czarnych owadów, a sielanka zamienia się w nerwowe machanie rękami. Meszki w domu pojawiają się nagle, gryzą boleśnie i potrafią zmienić spokojny wieczór przy otwartym oknie w prawdziwy pokaz cierpliwości. Czy można z nimi wygrać, zanim zupełnie przejmą salon i sypialnię?
Skąd biorą się meszki w domu?
Choć na pierwszy rzut oka przypominają niegroźne muszki owocowe, meszki należą do innej, znacznie bardziej kłopotliwej rodziny muchówek – Simuliidae. W naturze ich larwy rozwijają się w płynących wodach, takich jak rzeki czy kanały melioracyjne, a dorosłe samice żerują o świcie i zmierzchu, kierując się zapachem potu oraz wydychanego dwutlenku węgla. Jeśli w pobliżu bloku lub domu płynie nawet wąski ciek wodny, a okoliczne krzewy dają cień i wilgoć, wiosną z poczwarek wychodzą całe roje.
Wystarczy uchylić okno podczas ciepłego, bezwietrznego wieczoru, by owady natychmiast odkryły, że wewnątrz panuje idealny mikroklimat: stała temperatura, brak przeciągów i łatwy dostęp do nieosłoniętej skóry domowników. Przyciąga je również psia miska z wodą, doniczki z wilgotną ziemią czy pojemnik na kuchenne bioodpady. Gdy zapadnie zmrok, tracą orientację i wlatują nawet przez najmniejszą szczelinę w ramie, rozpoczynając w mieszkaniu własne, bezczelne tournée.
Małe owady, duże kłopoty. Skutki sąsiadowania z meszkami
Obecność meszek to nie tylko irytujące bzyczenie. Samice potrzebują krwi, by rozwinęły się jaja, dlatego bez wahania atakują ludzi i zwierzęta. Ugryzienie bywa początkowo niewinne, lecz po kilkunastu minutach skóra zaczyna puchnąć i swędzieć mocniej niż po komarze. Obrzęk potrafi utrzymywać się kilka dni, a rozdrapana ranka łatwo ulega bakteryjnemu zakażeniu. Ślina owadów zawiera toksyny, które u części osób wywołują reakcję alergiczną: od gorączki i dreszczy po bóle głowy oraz powiększenie węzłów chłonnych.

Nieprzespane noce, ciągłe drapanie i konieczność stosowania maści łagodzących to dopiero początek problemów. U psów i kotów liczne ugryzienia mogą prowadzić do trudno gojących się ran i silnych reakcji alergicznych. Co istotne, w przeciwieństwie do komarów, meszki występujące w Polsce nie są uznawane za wektory groźnych chorób zakaźnych. Długotrwała obecność roju w mieszkaniu to zatem realne ryzyko zdrowotne, a nie jedynie drobna niedogodność typowa dla lata.
Trzy sprytne sposoby, by meszki w domu przestały rządzić
Najskuteczniejszą barierą fizyczną są moskitiery o mikroskopijnych oczkach. Dobrze napięta siatka, dopasowana do framugi i uszczelniona w narożnikach, zatrzyma nawet najmniejsze osobniki, a dzięki systemom na magnes nie utrudni codziennego wietrzenia. Warto również sięgnąć po zapachy, których meszki nie znoszą. Kilka kropli olejku lawendowego, goździkowego albo eukaliptusowego rozpylonych w letniej wodzie tworzy naturalną mgiełkę odstraszającą, a doniczka z pachnącą pelargonią na parapecie działa niczym zielona straż graniczna. Trzecim filarem obrony jest utrzymanie porządku – w przeciwieństwie do muszek owocówek, meszek nie zwabi pułapka z octu, ponieważ szukają one krwi, a nie fermentującej żywności.
Kluczowe jest zatem niedopuszczenie ich do środka. Połączenie moskitier z naturalnymi repelentami i regularnym sprzątaniem resztek, które mogłyby tworzyć wilgotne środowisko, szybko przywróci w mieszkaniu letni spokój – taki, który powinien królować za oknem, a nie pod sufitem.




































