Wielkie zwycięstwo Polaków w Brukseli. Ulga dla całej Europy, szkodliwa umowa wstrzymana
Ta umowa mogłaby uderzyć w polskie rolnictwo, o czym resort mówił już od dłuższego czasu. Choć termin podpisania zbliżał się nieubłaganie, nagle doszło do gigantycznego przełomu. Szkodliwa umowa została wstrzymana, europejscy producenci żywności mogą odetchnąć z ulgą. Minister apeluje do rządów.
Unia Europejska w obliczu kontrowersji
Aby zrozumieć skalę ulgi, jaką przynosi wiadomość o wstrzymaniu prac nad umową, trzeba spojrzeć na realia, w jakich funkcjonuje współczesne rolnictwo nad Wisłą. Polska, będąca jednym z czołowych producentów żywności w Unii Europejskiej, opiera swoją siłę na pracy setek tysięcy gospodarstw. Sytuacja finansowa rolników jest jednak niepewna i trudno mówić o stałych, gwarantowanych dochodach.
Rentowność produkcji jest bowiem wypadkową ogromnej zmienności rynkowej, rosnących kosztów energii oraz cen nawozów, które w ostatnich latach drastycznie podkopały budżety gospodarstw. Polscy rolnicy funkcjonują dziś wewnątrz swoistej fortecy, jaką jest jednolity rynek europejski. Chronią ich cła i taryfy importowe, które sprawiają, że żywność spoza Unii, często tańsza w produkcji, nie wypiera rodzimych towarów z półek sklepowych.

Mechanizm ten jest prosty: importer sprowadzający towar spoza strefy UE musi uiścić opłatę, co wyrównuje szanse europejskich producentów, którzy muszą spełniać wyśrubowane normy środowiskowe i jakościowe. Ewentualne zniesienie tych barier, co zakładała liberalizacja handlu, byłoby dla wielu gospodarstw ciosem, po którym trudno byłoby się podnieść. Sytuacja jest tym bardziej napięta, że polska wieś wciąż boryka się z problemami strukturalnymi i presją płacową. W obliczu rosnących wymagań Zielonego Ładu, każda dodatkowa konkurencja cenowa ze strony potęg rolniczych, które nie muszą przestrzegać tak restrykcyjnych reguł, jest postrzegana nie jako wyzwanie, ale jako egzystencjalne zagrożenie.
Ta umowa uderzyłaby w rolnictwo
Czym właściwie jest Mercosur i dlaczego budzi tak skrajne emocje? To blok handlowy zrzeszający Brazylię, Argentynę, Paragwaj i Urugwaj, czyli kraje będące globalnymi spichlerzami i potęgami w hodowli bydła. Umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a tymi państwami miała stworzyć jeden z największych rynków zbytu na świecie, obejmujący szacunkowo niemal 800 milionów konsumentów. Dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego czy chemicznego była to szansa na nowe rynki zbytu, jednak ceną za ten dostęp miało być szerokie otwarcie bram dla południowoamerykańskiej żywności.
Kluczowym punktem zapalnym od lat pozostaje kwestia tak zwanych podwójnych standardów. Krytycy umowy, w tym polski resort rolnictwa, wielokrotnie wskazywali na fundamentalną niesprawiedliwość: podczas gdy europejscy rolnicy są zobligowani do drastycznego ograniczania pestycydów i dbania o dobrostan zwierząt, ich konkurenci zza oceanu często korzystają ze środków ochrony roślin dawno zakazanych w Europie.

Import taniej wołowiny, drobiu, cukru czy etanolu z regionów, gdzie koszty produkcji są ułamkiem tych europejskich, mógłby doprowadzić do załamania cen w UE. W brazylijskich czy argentyńskich realiach skala produkcji jest nieporównywalna z europejską. Tamtejsze farmy to często gigantyczne przedsiębiorstwa liczące dziesiątki tysięcy hektarów. Polskie gospodarstwa rodzinne w starciu z takim agro-przemysłem stoją na straconej pozycji. Obawy dotyczyły nie tylko cen, ale i bezpieczeństwa żywności, produkty z Mercosuru miały wprawdzie spełniać unijne normy sanitarne przy wjeździe, jednak kontrola procesu produkcji na miejscu, w głębi Ameryki Południowej, pozostaje w sferze teorii.
Zobacz też: Składki na ubezpieczenie w KRUS. Tyle zapłacą rolnicy w I kwartale 2026 roku
Podpisanie umowy UE-Mercosur wstrzymane
Decyzja o wstrzymaniu podpisania umowy nie zapadła w próżni, to efekt skomplikowanej gry dyplomatycznej, w której Polska odegrała jedną z kluczowych ról. Aby zablokować niekorzystne porozumienie na szczeblu Rady Unii Europejskiej, konieczne było zbudowanie tzw. mniejszości blokującej. Zgodnie z unijnymi traktatami wymaga to sprzeciwu co najmniej czterech państw członkowskich, które reprezentują więcej niż 35 proc. ludności całej Wspólnoty. W ostatnich tygodniach Warszawa, ramię w ramię z Paryżem, intensywnie pracowała nad sformowaniem takiej koalicji. Francja, będąca największym producentem rolnym w UE, od dawna była sceptyczna wobec Mercosuru, obawiając się gniewu własnych farmerów.
Wstrzymanie umowy z Mercosurem na kolejne tygodnie zmienia dużo; z jednej strony mamy czas na dalsze negocjacje i przekonywanie do argumentów, które pozwalają budować mniejszość blokującą, do czego konsekwentnie wzywamy rządy krajów członkowskich. Ale z drugiej strony, jeżeli nie będzie kolejnych chętnych, będziemy robić wszystko, by maksymalnie zabezpieczyć bezpieczeństwo polskich i europejskich rolników. Mam nadzieję, że wczorajszy protest pokazał unijnym urzędnikom, że nie ma zgody na podwójne standardy - powiedział minister Stefan Krajewski, komentując ostatnie wydarzenia w sprawie umowy z Mercosurem.
Dołączenie do tego grona Polski, a także sygnały płynące z Austrii czy Włoch, stworzyły masę krytyczną, której Komisja Europejska nie mogła zignorować. Finalnie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zakomunikowało, że podpisanie umowy w jej obecnym brzmieniu zostało odłożone, a trwające negocjacje mają na celu wypracowanie niezbędnych zabezpieczeń.
Apeluję do rządów Włoch, Austrii, Holandii, Irlandii, Węgier, Czech, Słowacji, Rumunii i Grecji o dołączenie do mniejszości blokującej i zatrzymanie umowy z Mercosurem. Jeszcze nie jest za późno. Mamy liczby, mamy argumenty, mamy moralną rację – przekonywał kilka dni temu minister Stefan Krajewski.
Dla resortu i polskich rolników to niewątpliwy sukces taktyczny. Wstrzymanie prac oznacza, że w najbliższym czasie nie dojdzie do ratyfikacji dokumentu w jego obecnym kształcie. Nie jest to jednak koniec wojny, a jedynie wygrana bitwa. Zwolennicy umowy w Brukseli i Berlinie – niemiecki przemysł mocno naciska na otwarcie rynków – z pewnością będą szukać sposobów na przełamanie impasu, być może poprzez rozdzielenie części handlowej umowy od politycznej, by ominąć wymóg jednomyślności. Na ten moment jednak widmo taniej żywności zza oceanu zostało odsunięte.