Zmiana cen paliw na koniec listopada. Ta grupa kierowców sięgnie głębiej do portfeli
Końcówka listopada przynosi ochłodzenie nie tylko w pogodzie, ale również w nastrojach tankujących kierowców. Właściciele konkretnych pojazdów muszą przygotować się na odwrócenie trendu. Analitycy rynku paliw nie pozostawiają złudzeń, okres względnej stabilizacji dobiega końca. Lepiej ruszyć na stację przed nowym tygodniem, zmiana może być dotkliwa.
Tymi pojazdami poruszają się Polacy
Analizując sytuację na rynku, łatwo zauważyć, że napędy hybrydowe i elektryczne zdobywają coraz większy udział, a tradycyjne silniki spalinowe stanowią w 2025 roku mniejszość wśród nowo rejestrowanych pojazdów. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), średni wiek samochodu w Polsce oscyluje w granicach 15 lat, co czyni naszą flotę jedną z najstarszych w Unii Europejskiej. W tym krajobrazie silniki Diesla, choć systematycznie wypierane z rynku pierwotnego, na rynku wtórnym wciąż cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.

Dla wielu polskich rodzin, szczególnie tych mieszkających poza dużymi aglomeracjami, używany samochód z silnikiem wysokoprężnym pozostaje synonimem ekonomicznej jazdy, zwłaszcza przy pokonywaniu dłuższych dystansów. Mit "taniego diesla”, który spala 5 litrów na 100 kilometrów, jest wciąż żywy, choć w zderzeniu z kosztami serwisu nowoczesnych układów wtryskowych oraz rosnącymi cenami paliwa rachunek ekonomiczny staje się coraz bardziej skomplikowany.
Pieniądze wydawane na stacjach paliw stanowią znaczącą pozycję w budżetach gospodarstw domowych. W sytuacji wysokiej inflacji i rosnących kosztów życia każda podwyżka na stacji jest odczuwalna podwójnie. Polscy kierowcy wypracowali przez lata szereg strategii obronnych. Popularność instalacji LPG, w której Polska jest europejskim liderem, jest tego najlepszym dowodem, to ucieczka przed wysokimi cenami benzyny. Właściciele diesli nie mają jednak takiej alternatywy. Pozostaje im stosowanie zasad ecodrivingu, korzystanie z programów lojalnościowych czy poszukiwanie tańszych stacji przymarketowych. Niestety, w obliczu systemowych zmian na rynku hurtowym te mikrooszczędności mogą okazać się niewystarczające, by zniwelować nadchodzące podwyżki. Warto zauważyć, że sentyment do diesla w Polsce ma też podłoże psychologiczne, solidność i trwałość tych jednostek przez lata budowała zaufanie, które teraz jest wystawiane na próbę przez czynniki makroekonomiczne.
Rolnictwo masowo korzysta z tego paliwa
Dyskusja o cenach diesla w Polsce nie może ograniczać się wyłącznie do samochodów osobowych. Olej napędowy to krwiobieg polskiego rolnictwa i transportu. Maszyny rolnicze, od leciwych Ursusów i Zetorów po nowoczesne kombajny marek takich jak John Deere czy Claas, w przeważającej większości napędzane są właśnie tym paliwem. Choć sezon głównych zbiorów mamy już za sobą, praca w gospodarstwach nie ustaje, trwają orki zimowe, transport płodów rolnych oraz prace porządkowe. Dla rolników cena paliwa to nie tylko koszt dojazdu, ale kluczowy element kosztów produkcji żywności. Wzrost cen oleju napędowego przekłada się bezpośrednio na rentowność produkcji rolnej, co w dłuższej perspektywie może skutkować presją na wzrost cen produktów spożywczych w sklepach.

Specyfika branży rolniczej sprawia, że jest ona niezwykle wrażliwa na wahania notowań ropy naftowej. Rolnicy, często kupujący paliwo w hurcie, z niepokojem obserwują rynek, który w ostatnim czasie zachowuje się w sposób niejednoznaczny. Z jednej strony mamy stabilizację cen ropy naftowej na światowych giełdach, z drugiej zaś lokalne uwarunkowania pchają ceny diesla w górę.
To paradoks, który uderza w sektor, gdzie marże są często minimalne. Warto pamiętać, że nowoczesne ciągniki rolnicze to pojazdy o ogromnym zapotrzebowaniu na paliwo podczas ciężkich prac polowych, dlatego nawet kilkugroszowa podwyżka na litrze, przy tankowaniu setek litrów, generuje znaczące koszty. Sytuacja ta pokazuje, jak mocno powiązane są ze sobą różne gałęzie gospodarki, impuls cenowy na stacji paliw rezonuje w całym łańcuchu dostaw, finalnie uderzając w portfel każdego konsumenta robiącego codzienne zakupy.
Zobacz też: Afera z KOWR, w tle gigantyczne kwoty. Minister Krajewski zawiadomił prokuraturę
Ceny tego paliwa pójdą mocno w górę
Najnowsze analizy rynkowe nie pozostawiają złudzeń, okres względnego spokoju dla właścicieli diesli właśnie dobiegł końca. Według ekspertów Reflexu ostatni tydzień listopada przyniesie zróżnicowanie trendów cenowych, które może być frustrujące dla części kierowców. O ile ceny benzyny najprawdopodobniej pozostaną bez zmian, a autogaz podrożał o 4 grosze, o tyle olej napędowy idzie na rekord. Prognozy wskazują na podwyżki rzędu 9, a nawet kilkunastu groszy na litrze. Może się wydawać, że to niewielka kwota, jednak jest to sygnał zmiany trendu, który może utrzymać się w nadchodzących tygodniach zimowych.
Przyczyną takiego stanu rzeczy nie są wahania cen surowca na rynkach światowych. Cena ropy Brent utrzymuje się na stabilnym poziomie w okolicach 73 dolarów za baryłkę, a kurs złotego wobec dolara również nie wykazuje gwałtownych zmian. Kluczem do zrozumienia podwyżek jest rynek hurtowy i sezonowość. Olej napędowy jest chemicznie zbliżony do lekkiego oleju opałowego. W okresie jesienno-zimowym popyt na cele grzewcze rośnie, co naturalnie podbija ceny w całej grupie produktów destylowanych.
Dodatkowo na rynku hurtowym w Polsce odnotowano wzrosty cen diesla, podczas gdy ceny benzyny spadały. To klasyczne zjawisko "rozjeżdżania się” cen obu paliw, które obserwujemy niemal każdej zimy. Dla kierowców oznacza to konieczność głębszego sięgnięcia do kieszeni, a dla analityków jest potwierdzeniem, że mimo globalnej stabilizacji, lokalne uwarunkowania popytowe wciąż mają decydujący głos w kształtowaniu cen detalicznych. Warto więc zatankować do pełna, póki na pylonach wciąż widnieją stare stawki, bo nadchodzący tydzień z pewnością przyniesie korektę cenników.