Kamila Boś pojechała do amerykańskiej pieczarkarni. "Mamy lepszą jakość"
Polska królowa pieczarek i uczestniczka programu "Rolnik szuka żony" opuściła nasz kraj i poleciała do Ameryki. Kamila Boś udała się do Kanady, gdzie przez trzy dni podróżowała szlakiem Gór Skalistych, podziwiała piękno tamtejszej natury i płynęła przez szmaragdowe jezioro. Potem odwiedziła pieczarkarnie w Vancouver i tam doznała szoku. "Troszeczkę są w tyle". O co chodzi? Zobaczcie sami.
Kamila Boś w swoim żywiole. Nie straszna jej jazda na torze
Kobieta petarda, pani własnego losu i jednocześnie mistrzyni wdzięku i elegancji, tak właśnie można określić naszą polską królową pieczarek, Kamilę Boś. Uczestniczka 8 edycji programu “Rolnik szuka żony” , choć nie znalazła w nim swojego wymarzonego mężczyzny, to i tak nie może narzekać na nudę.
Kamila Boś prowadzi gospodarstwo w Starej Kornicy na Mazowszu, gdzie znajduje się jej biznes. 31-letnia rolniczka oprócz uprawy pieczarek, kocha adrenalinę. Niedawno została zaproszona do dwudniowego szkolenia i tam udoskonalała swoje umiejętności jazdy szybkimi samochodami w ekstremalnych warunkach. Kamila poczuła się jak kierowca rajdowy i wszystko wskazuje na to, że jej się to bardzo podobało.
Kamila Boś zostawiła swój interes i wyjechała
Królowa pieczarek żądna wrażeń, postanowiła wyjechać do Kanady. Tam wyruszyła szlakiem Gór Skalistych, gdzie niebiańskie widoki zapierają dech w piersiach, a wszystko ze stoickim spokojem relacjonowała w mediach społecznościowych. W ciągu trzech dni tam spędzonych, Kamili udało się nawet zobaczyć niedźwiedzia w naturalnym środowisku i pływać kajakiem w idealnie czystych kanadyjskich jeziorach.
Kanada to przede wszystkim oszałamiające widoki. Przez 3 dni podziwialiśmy naturę, szmaragdowe jeziora. Ponoć niewiele jest piękniejszych miejsc na świecie niż Góry Skaliste. Mam jeszcze wiele do zwiedzenia na tym świecie, ale nie spodziewałam się, że te widoki będą robiły na mnie aż takie wrażenie. - czytamy pod postem Kamili Boś na jej Instagramie.
Kamila Boś odwiedziła pieczarkarnie w Vancouver. Czego się tam dowiedziała?
Wszystko co dobre, szybko się kończy i dlatego właścicielka jednej z polskich pieczarkarni musiała opuścić Kanadę, aby udać się do Vancouver. Nie bez powodu właśnie to miasto znalazło się na jej liście miejsc do obejrzenia, bowiem tam znajduje się jedna z amerykańskich pieczarkarni, do której mogła wejść, zobaczyć tamtejsze warunki i produkcję pieczarek.
Rolniczka nagrywała krótkie relacje z miejsca, które w Polsce śmiało można by było określić jako jej konkurencję. Jednak ze względu na ogromną odległość dzielącą oba kontynenty, Kamila z powodzeniem mogła wejść wszędzie, nawet tam, gdzie w swojej pieczarkarni nie wprowadziłaby nikogo z zewnątrz.
To rzadkość, aby ktoś tak wpuścił na pieczarkarnie i wszystko pokazał, ze względu na higienę, bo im mniej otwierana drzwi na halę, tym lepiej. Ta Pieczarkarnia do uprawy pieczarek jest przystosowana do zbiorów ręcznych. Troszeczkę są w tyle, bo faktycznie mamy je lepiej zorganizowane. Małymi krokami wprowadzają zmiany, aby je usprawnić. - napisała Kamila na swoim InstaStories.
Kamila nie dość, że mogła wejść do środka, to mogła także dotknąć podłoża, na którym uprawiane są pieczarki. Właściciele pieczarkarni w rozmowie z Kamilą Boś stwierdzili, że często bywają problemy w uzyskaniu słomy pod uprawę pieczarek. Kamila opuszczając pieczarkarnie w Vancouver, stwierdziła z żalem, że w Polsce "mamy lepszą jakość, ale ceny niższe".