Nad morzem parawany, a w lasach rezerwacje. Grzybiarze wykręcają sobie takie numery
Zadziwiające zjawisko pojawiło się ostatnimi czasy w polskich lasach. Poszukiwacze grzybów wpadli na niecodzienny pomysł. Obok grzybów zostawiają karteczki z napisem "Nie zbierać, rezerwacja". Konkurencja w lasach jest tak ogromna, że grzybiarze masowo rezerwują sobie grzyby. Czy taki precedens należy brać na poważnie? Lasy Państwowe rozwiewają wątpliwości.
Grzybów nie brakuje, konkurencji także
Ostatnie huśtawki pogodowe sprawiły, że w lasach mamy prawdziwy wysyp grzybów. Grzybiarze chwalą się swoimi zbiorami w mediach społecznościowych, a w ich koszach królują prawdziwki, kozaki, podgrzybki czy kanie . Bardziej doświadczeni zbieracze przynoszą grzyby , które można pomylić z niejadalnymi.
Wytrawni grzybiarze często mają swoje tajne miejsca i co roku wracają do nich z koszykami lub wiaderkami. Niestety, czasem się zdarza, że konkurencja upatrzy sobie to samo miejsce i wtedy zaczyna się zaciekła rywalizacja o leśne skarby. Ta niekiedy sprawia, że do głowy przychodzą dziwne pomysły. Grzybiarze z województwa mazowieckiego przeszli samych siebie.
Grzybiarze zostawiają karteczki przy grzybach. Takie cuda na Mazowszu
Kuriozalne zjawisko pojawiło się niedawno w Puszczy Białej, na terenie województwa mazowieckiego. W tamtejszych lasach można natknąć się na tabliczki lub karteczki informujące grzybiarzy o... rezerwacji konkretnego grzyba lub miejsca, gdzie miałyby one wyrosnąć. Na nich widnieje napis "Nie zbierać" i podany numer telefonu osoby, która zarezerwowała dany obszar.
O rezerwacji kani i prośbie o jej nie zrywaniu wraz z numerem telefonu grzybiarza, powiadomiły w mediach społecznościowych w ubiegłym roku Lasy Państwowe . Napis umieszczony był na tabliczce wbitej w ziemię, a tuż obok rosła kania. Leśnicy od razu zareagowali na te przedziwne incydenty.
Lasy Państwowe wyjaśniają: kto pierwszy, ten lepszy
Według Lasów Państwowych rezerwacja grzybów nie ma większego sensu. Grzyby są dobrem, które jest dostępne dla każdego człowieka i za ich zbieranie nie są narzucane żadne opłaty czy ograniczenia. Wyjątek stanowią grzyby pod ochroną. Zatem można pokusić się o stwierdzenie: kto pierwszy, ten szybciej wróci z koszykiem wypełnionym grzybami do domu.
Szanowni państwo, rozwiewamy wątpliwości. Lasy Państwowe nie prowadzą rezerwacji grzybów. Każdy grzyb czeka na pierwszego znalazcę. Jesteśmy pewni, że wystarczy dla każdego" - poinformowały Lasy Państwowe na Facebooku.
Leśnicy podkreślają, że tabliczki czy karteczki z wiadomością o rezerwacji, można potraktować jako zabawny żart i bez obaw je zignorować. Oznaczenia tego typu, nie mają żadnej mocy prawnej. Widzieliście już tego typu rezerwacje? Co o nich sądzicie?