Przez inflację pogubiliśmy patriotyzm konsumencki. Teraz liczy się tylko cena
Zakład Mięsny "Wierzejki" to niewielka rodzinna firma z wieloletnią tradycją, zajmująca się ubojem, rozbiorem i sprzedażą mięsa, a także produkcją wędlin i wyrobów garmażeryjnych. Jest to też firma, która jako jedna z niewielu przetrwała lata 90' oraz wstąpienie do Unii Europejskiej, przy czym nie utraciła tradycji i nie uległa modzie na ulepszanie smaku wyrobów mięsnych. O tym jak powstała marka "Wierzejki" i jak do dziś dnia funkcjonują zakłady opowiada Adam Zdanowski, współwłaściciel zakładów mięsnych.
Zakład Mięsny "Wierzejki" to wizja dwóch braci Zdanowskich
W 1991 roku powstawało w Polsce wiele zakładów spożywczych, a wśród nich znalazła się wówczas mało rozpoznawalna firma "Wierzejki" . Pomysł na otworzenie zakładu mięsnego narodził się w głowie dwóch braci: Jana i Marka Zdanowskich, którzy pragnęli stworzyć swój biznes i pracować na swoich zasadach. Pierwszy zakład otworzyli w rodzinnej miejscowości, czyli w Wierzejkach na Lubelszczyźnie.
Z biegiem czasu, od wystartowania zakładu mięsnego, bracia postanowili poszerzyć inwestycję o sklepy, w którym mogliby sprzedawać wyroby z logo "Wierzejki". Prywatne sklepy mięsne były w tych latach traktowane jako eksperyment, który albo się przyjął, albo nie.
Wejście do UE namieszało w prywatnych zakładach
Początki funkcjonowania zakładu mięsnego i sklepu "Wierzejki", przynosiły wiele korzyści. Problem pojawił się wtedy, kiedy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. O trudnościach i nagłym zwrocie akcji opowiedział Adam Zdanowski, syn jednego z założycieli i współwłaściciel Zakładów Mięsnych "Wierzejki", który udzielił wywiadu redaktorowi naczelnemu serwisu "Biznes Info" Dariuszowi Dziduchowi.
Bardzo ważnym momentem było wstąpienie do UE. Zakład, ten pierwszy w Wierzejkach, nie był do dostosowania. Tego nie dało się zrobić, więc trzeba było albo zrobić krok milowy i wybudować całkowicie nowy zakład, albo się zabijać. - wyjaśnił Adam Zdanowski.
Polskie firmy musiały zaakceptować unijne wymogi, czyli chociażby kwestie higieny i dobrostanu zwierząt. Zakłady nie miały wyjścia, musiały przyjąć nowe przepisy i dostosować swoje standardy do nowych, albo zakończyć działalność. Koniec końców, firma "Wierzejki" dzięki środkom zewnętrznym i odwadze założycieli, przetrwała do dziś.
Zmieniło się wszystko, receptura została taka sama
Masa zakładów mięsnych nie przetrwała próby czasu, a ci, którzy zostali na rynku i dalej funkcjonują, mogą nazywać siebie rekinami biznesu. "Wierzejki" do dziś szczycą się najlepszą jakością wędlin i wyrobów garmażeryjnych , co z resztą potwierdzają liczne nagrody. Co zatem wyróżnia ich spośród pozostałych firm na rynku?
Myślę, że dużą przewagą jest to, że udało nam się nie zgubić tych starych produktów. Mój tata jeździł i robił wyroby, czyli tak jak zamawiało się takiego masarza przed weselem. Te receptury, które kiedyś sobie wypracował, które były pierwsze i oryginalne, udało się przenieść na ten duży zakład na tą skalę, w jakiej już teraz pracujemy. To, żeby zachować ten smak, ten oryginał, to wymaga bardzo dużej pracy, a my nie idziemy na łatwiznę. - powiedział współwłaściciel firmy "Wierzejki".
Adam Zdanowski wspomniał w rozmowie, że wszyscy pracownicy musieli się przenieść do nowych budynków i nowych technologii. Jednak najtrudniej było zostać wiernym swoim ideałom i swojej tradycyjnej recepturze, dzięki której smak mięsa i wędlin od "Wierzejki" pozostał niezmienny od 1991 roku.
Jak "Wierzejki" walczą z inflacją i konkurencją z Europy
Dzisiaj Zakłady Mięsne "Wierzejki" liczą ponad 200 firmowych sklepów w całej Polsce, a większość z nich zlokalizowana jest w Warszawie. Prowadzenie wyspecjalizowanych sklepów z asortymentem mięsnym, w obecnych czasach nie należy do łatwej działalności. Modne są wszechobecne dyskonty, w których wydzielone są stanowiska z produktami garmażeryjnymi , a każdy z nich kusi tanimi ofertami mięsa czy wędlin. W jaki sposób sklepy "Wierzejki" radzą sobie z marketomanią?
Przede wszystkim dostawa jest codziennie. Każdy sklep ma codziennie dostarczane świeże produkty. Do nas można przyjść i zamówić wszystko, co legalnie da się pozyskać ze zwierząt. - wyjaśnił Adam Zdanowski.
Dalej Zdanowski odnosi się do lat, kiedy inflacja szturmem ogarnęła nasz kraj, a konsumenci biegali po sklepach w poszukiwaniu jak najtańszych produktów, bez sprawdzenia ich pochodzenia czy jakości. Inflacja jego zdaniem spowodowała "pogubienie patriotyzmu konsumenckiego".
Sieci zupełnie bez zahamowań kupują towar z całej Europy, więc jeżeli w sieci jest schab z Hiszpanii, no to do Hiszpanii mamy mniej więcej 24 godziny jazdy... dochodzi zamówienie plus ta cała logistyka. To jest 4-dniowy towar. Sklepy specjalistyczne będą mocne, jeśli będą posiadały świeży towar. O co zawsze walczymy. - wyjaśnił współwłaściciel sklepów "Wierzejki"-Adam Zdanowski, w rozmowie z redaktorem naczelnym "Biznes Info" Dariuszem Dziduchem.