Rynek hurtowy, który zmienił handel w Polsce. Bronisze, "miasto w mieście"
Podczas wizyty w Broniszach mieliśmy okazję przyjrzeć się tętniącemu życiem rynkowi, a także poruszyć wiele ważnych kwestii z jego prezesem Januszem Bylińskim oraz ekspertem ds. Promocji i Komunikacji Maciejem Kmerą.
Bronisze - jakość, której potrzebujesz
Gdy wkracza się na teren rynku w Broniszach, pierwsze, co rzuca się w oczy to tłum zabieganych ludzi. Warto od razu zaznaczyć, że Bronisze praktycznie nigdy nie śpią - pierwsi kupujący i sprzedający zjeżdżają się na rynek już od godziny drugiej nad ranem. Na Broniszach nie ma miejsca na bezcelowe pogawędki i przestawanie w alejkach - śmigające z lewa i prawa wózki widłowe załadowane skrzynkami owoców i warzyw wywołują odczucie, że jest się w samym centrum targowej metropolii. Naszą redakcję oprowadził po labiryncie rynku ekspert do spraw Promocji i Komunikacji - Maciej Kmera, który w Broniszach rozpoczyna codziennie swoją pracę już o godzinie czwartej nad ranem:
- Moim pierwszym zadaniem w ciągu dnia jest objechanie rynku, porozmawianie z kupcami, sprzedawcami, jakie są nastroje, jakie mają ceny, obroty, co nowego weszło, czego brakuje, spisanie wszystkich tych cen w czterech grupach: owoce kraj, owoce import, warzywa kraj, warzywa import - zdradził Maciej Kmera. - Szybko biegnę do biura i wprowadzam to do naszej bazy danych, która jest publikowana automatycznie na naszej stronie www.bronisze.com.pl. Już przed siódmą cały kraj i zagranica może wiedzieć, jakie ceny są na rynku - zaznaczył.
Nie ma zatem najmniejszej wątpliwości, że ta codzienna praktyka ma wielkie znaczenie dla osób pracujących w branży rolno-spożywczej w całym kraju. Broniszowe ceny są wyznacznikiem rynkowej ceny produktów rolno-spożywczych nie tylko na Mazowszu, ale w całym kraju. Maciej Kmera dodał:
Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo:
[EMBED-5]
- To bardzo pomaga rolnikom, hurtownikom, którzy chcą zawrzeć jakąś transakcję z dala od rynku.
Przechadzając się po alejkach, nie sposób nie dostrzec ogromnego bogactwa asortymentu. Poza halami, gdzie oferuje się owoce i warzywa, na stoiskach znaleźć można najrozmaitsze bakalie, orzechy, oleje, zioła, kiszonki, a nawet egzotyczne przysmaki, które na co dzień są raczej niedostępne w dużych sieciach handlowych. Z kolei hodowcy roślin ozdobnych zajmują oddzielną powierzchnię handlową, która - bez cienia przesady - wygląda niczym oranżeria.
Czy w kontekście handlu to właśnie wysoka jakość jest jedną z kluczowych cech towaru na rynku w Broniszach? Jeśli mamy na myśli idealny kształt czy kolor owoców i warzyw - nic bardziej mylnego. Bronisze są doskonałym przykładem, że dla konsumenta najwyższa jakość nie jest równoznaczna z najlepszym możliwym wyborem. Do sprawy odwołał się Maciej Kmera:
- W Broniszach mamy takie hasło: “Bronisze - jakość, której potrzebujesz”. Nie ma ani słowa w tym haśle o najwyższej jakości, tylko takiej, jakiej potrzebujesz. To jest ważne. (...) Nikt nie wyrzuci towaru dlatego, że ma niższą jakość.
Prezes Janusz Byliński przedstawił podobne stanowisko:
- Jakość towaru, czy on jest mniej ładny, czy brzydki, jest mniej istotna, bo to jest wybór klienta. Istotne jest, żeby ten towar był bezpieczny pod względem zdrowotnym, tzn. żeby nie było w tym towarze pozostałości pestycydów czy metali ciężkich. Dlatego my dofinansowujemy gospodarstwa, które weszły w program lojalnościowy z rynkiem, mają umowę podpisaną za prawo używania marki z Bronisz, i muszą poddać glebę do badania chemicznego - powiedział prezes rynku.
Mówiąc o jakości produktów na Broniszach, można mieć zatem na myśli raczej aspekt zdrowotny warzyw i owoców, a nie ich perfekcyjny wygląd. Prezes dodał, iż na terenie rynku działają inspekcje monitorujące oferowane towary rolno-spożywcze, wśród których jest m.in. Inspekcja Jakości Handlowej i Artykułów Rolno-Spożywczych. Dba ona o sprawdzanie jakości towaru - zwłaszcza w obrocie międzynarodowym.
Prezes Janusz Byliński zwrócił też uwagę na kwestię, która może wydawać się nieco zaskakująca:
- Muszę powiedzieć, że przed wejściem Polski do UE przepisy regulujące jakość towaru były bardziej rygorystyczne, niż są w Unii - przyznał. Fakt ten nie oznacza bynajmniej, że praca rolników staje się łatwiejsza - w sytuacji, gdy w plonie wykryte zostaną pozostałości pestycydów lub metali ciężkich, producent bezwzględnie musi zutylizować swoje warzywa lub owoce.
Rynek ewenementów
Historia Rynku Hurtowego w Broniszach rozpoczęła się w 1995 roku, a od tamtej pory miejsce nieustannie ewoluuje. Obecnie Bronisze mogą pochwalić się tytułem największego rynku hurtowego w Europie Środkowo-Wschodniej. Na całym Starym Kontynencie jest to jeden z największych rynków hurtowych oferujących świeże warzywa, owoce, artykuły spożywcze i kwiaty.
Rynek w Broniszach jest nie tylko przestrzenią wymiany handlowej, lecz także probierzem tego, co dzieje się na co dzień w polskim rolnictwie. Dzięki skali przedsięwzięcia możemy na bieżąco monitorować ceny owoców, warzyw i roślin ozdobnych, a także dowiedzieć się, jakie nastroje panują w społeczeństwie.
Dobrym odzwierciedleniem tego była sytuacja z początku pandemii koronawirusa w marcu i kwietniu 2020 roku - wtedy do Bronisz ze stołecznej metropolii zjeżdżali się również klienci detaliczni, by zaopatrywać się w zapasy żywności na wypadek zamknięcia sklepów spożywczych. Niepokój na rynku był odczuwalny przez pewien czas, problemy przeżywali zwłaszcza producenci kwiatów, lecz - na szczęście - Bronisze zamknęły ubiegły rok z wyższymi wynikami finansowymi, niż przewidywały pierwotne prognozy nieuwzględniające pandemii koronawirusa.
Ogromne wrażenie robią bez wątpienia same rozmiary rynku - na 42,5 hektarach powierzchni osiem z nich zajmują hale i magazyny z towarami. Stałą sprzedaż prowadzi w nich 420 handlowców, pozostała ich część handluje na placu. W skali roku przez Bronisze przechodzi ponad 14 milionów handlowców.
Opisywany rynek miał być z założenia największą przestrzenią handlu hurtowego w całym województwie mazowieckim. By było to możliwe, należało zachęcić sprzedających z ówczesnych rynków do przeniesienia się na Bronisze. Okęcki tzw. Zieleniak był starym targowiskiem, z którego należało skutecznie zaprosić rolników i hurtowników na większy, lepiej dostosowany teren. Sytuacja nie była jednak prosta, lecz - po raz kolejny - okazało się, że Bronisze odnotowały sukces.
- Największym wydarzeniem to było zamknięcie Zieleniaka i przeniesienie wszystkich handlujących na rynek, bo to od tego momentu rynek zaczął funkcjonować - skomentował sprawę prezes Byliński. - Koszty zakupu zwróciły się w ciągu roku. Rynek po dokonaniu inwestycji był zadłużony na 180 milionów złotych, 15 milionów dolarów udzielił Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, 10 milionów udzielił krajowy komercyjny bank - wyliczył. - Właściwie tylko Bronisze spłaciły te kredyty, żaden inny rynek w Polsce nie spłacił tych kredytów z własnych przychodów. Jest to jedyny przypadek w Europie, że rynek na zasadach komercyjnych został wybudowany i rynek z własnych dochodów spłacił wszystkie zadłużenia - podsumował.
W latach 90. - czyli wtedy, gdy powstały Bronisze - istniało dążenie wojewodów, by mieć lokalne rynki hurtowe - rosły one jak grzyby po deszczu prawie w każdym województwie na terenie kraju.
- Potem nastąpiły bankructwa, dlatego że nie było żadnego instrumentarium, które by pozwalało uruchomić wybudowane rynki. Wszyscy się gnieździli w starych miejscach, gdzie był ten handel hurtowy i jakoś poukładany, w strasznych warunkach sanitarnych. - wyjaśnił prezes Janusz Byliński. - W Warszawie było to na Okęciu, (...) na to miejsce się wjeżdżało sześć godzin, bo takie były kolejki. Plac był za mały, żeby pomieścić sprzedających i kupujących - stwierdził.
Dzięki dyskusjom z właścicielami starych rynków, a także z pomocą służb porządkowych, rolnicy i hurtownicy rozpoczęli nowy rozdział swojego rynkowego życia w Broniszach.
Popularność rynku jest ogromna, nie tylko wśród rolników i kupujących z Mazowsza. Bronisze odwiedzają regularnie zainteresowani z całej Polski, Ukrainy, Rosji, Litwy, Łotwy, Estonii czy Białorusi.
- Pytamy: dlaczego? Przecież mają rynki u siebie. Oni mówią: proszę pana, ja tam swojej produkcji nie jestem w stanie sprzedać, tam nie ma takiej palety kupców, ja tylko w Broniszach mogę sprzedawać w ilościach tirowych - zacytował rozmówców prezes Byliński.
Szacuje się, że w ciągu doby przez Bronisze przewija się około osiemnastu tysięcy osób, a roczny obrót towaru to 1 200 000 ton. Na terenie rynku znajduje się 1300 stanowisk do sprzedaży na powierzchniach odkrytych oraz - jak już wspomniano - 420 miejsc pod jedenastoma halami, lecz - jak relacjonuje prezes Byliński - w okresie letnim zdarza się, że brakuje przestrzeni do handlu.
- Staliśmy się niejako ofiarą własnego sukcesu - przyznał z uśmiechem.
Ogromne ilości towaru sprzedawanego i kupowanego na Broniszach mają nieocenioną wartość informacyjną dla handlowców i rolników z całej Polski. Prezes Byliński wyjaśnił:
- Najbardziej wiarygodną publikacją jest rynek hurtowy w Broniszach, bo tu się spotyka największy popyt z największą podażą. Nie ma innej instytucji, która w gospodarce rynkowej odkryje taką cenę [towaru - przyp. red.]. (...) Publikujemy na naszej stronie internetowej codzienne ceny transakcyjne. To nie jest średnia ważona, bo nie jesteśmy podmiotem, który dokonuje obrotu, czyli nie mamy ilości sprzedawanego towaru w danej cenie, ale pan Maciek Kmera i pani Ania Kaszewiak zbierają ceny codzienne towarów. (...) To jest wyznacznik ceny towarów.
Rynek w Broniszach to ewenement w Europie w kwestii tak wysokiego odsetka udziałowców prywatnych, których jest w sumie 22%. Reszta udziałów - 74% - należy do Skarbu Państwa. Zgodnie z relacją prezesa Bylińskiego, rynek przynosi wymierne zyski akcjonariuszom i spełnia swoje pierwotne założenia. Dla porównania warto dodać, że taka płynność finansowa nie jest standardem - chociażby we Włoszech rynki hurtowe muszą otrzymywać samorządowe wsparcie w wysokości 40% bieżących kosztów, by móc na co dzień funkcjonować. Bronisze natomiast w pełni zarabiają na siebie same.
Byt autonomiczny
Nie będzie przesadą, jeśli określimy Bronisze jako kompletnie oddzielny, autonomiczny organizm na tle lokalnego krajobrazu. Rynek posiada bankomaty, bary, a także oczyszczalnię i studnię głębinową. Do infrastruktury na terenie rynku odniósł się Maciej Kmera:
- Oczyszczalnia ma taką moc przerobową, że podłączone są pod nią okoliczne miejscowości. Jeszcze mamy koncesję na sprzedaż prądu, mamy swoją studnię głębinową, czyli jesteśmy tak jakby samowystarczalni.
Mimo to prezes Byliński chciałby dążyć do jeszcze większej niezależności energetycznej Bronisz:
- Jednym z takich głównych problemów kosztowych jest ograniczenie poboru mocy energii elektrycznej (...). My potrzebujemy moc energii elektrycznej 3,5 megawat - wyjaśnił prezes. W przypadku przekroczenia dopuszczalnych limitów poborów mocy elektrycznej Bronisze musiałyby zapłacić gigantyczne kary Urzędowi Regulacji Energetyki. Rozwiązaniem może być zatem budowa paneli fotowoltaicznych, lecz - jak się okazuje - ze względu na specyficzną konstrukcję hal i zaktualizowane wymogi budowlane przedsięwzięcie takie będzie możliwe tylko na dachu najnowszej z nich.
Poza fotowoltaiką prezes Bronisz zamierza podejmować jeszcze inne inwestycje:
- Zaciągnęliśmy teraz dziesięciomilionowy kredyt na m
odernizację jednej z hal [zwanej AS w której już znaleźli się handlujący owocami, warzywami i ziołami - przyp. red.], ale to jest symboliczne zadłużenie, które w ciągu czterech lat zostanie spłacone - zapewnił. Choć rynek jest obszarem, który zdaje się żyć swoim własnym życiem, to okoliczne miejscowości w znacznym stopniu korzystają na bliskim sąsiedztwie rynku hurtowego. Dzięki Broniszom ceny gruntów w okolicy znacząco wzrosły. Krajobraz Mazowsza jest w ostatnich latach bardzo dynamiczny, a to przekłada się również na sytuację samego rynku hurtowego:
- To wszystko się troszeczkę zmienia, bo grunty są teraz zabierane pod budownictwo, zarówno hal magazynowych, jak i budownictwo mieszkaniowe. Warszawa zaczyna znów wchłaniać te tereny. Stacja metra w Morach będzie 1,5 km od nas, tak że miasto się rozbudowuje aż tutaj. Wynieśliśmy się za miasto, a miasto znów przyjdzie do nas - podsumował prezes Byliński.
Rynek hurtowy Bronisze działa nieomal jak małe miasto, a to oznacza, że nie brak w nim dyscypliny. Władze dokumentują ilości przywożonych towarów, dokładają również starań, by przebywający na rynku ludzie byli bezpieczni w czasach zaostrzonych rygorów sanitarno-epidemiologicznych. Efektem tego jest wewnętrzna taryfa opłat specjalnych, m.in. za brak maseczki ochronnej. Na temat organizacji prezes rynku wyraził się następująco:
- My nie jesteśmy właścicielem towaru, nie jesteśmy stroną transakcji, ani kupna, ani sprzedaży, my jesteśmy czystą infrastrukturą, którą udostępnia powierzchnię handlową, albo powierzchnię placową do sprzedaży z samochodów. My jesteśmy tylko organizatorem i zabezpieczamy całą infrastrukturę, czyli oczyszczamy rynek, wywozimy 12.000 ton śmieci, zabezpieczamy oświetlenie terenu, oświetlenie miejsca w halach, no i oczywiście ogrzewanie w halach, czy chłodzenie samych hal, bo nawet już chłodnie bezpośrednio w boksach handlujących są inwestycją najmującego.
Można zatem powiedzieć, że rolnicy i handlujący mają pełną swobodę korzystania z wynajętych miejsc, a jednocześnie mogą czuć się bezpiecznie, ponieważ rynek w Broniszach jest bezustannie monitorowany przez jego pracowników z pomocą monitoringu cyfrowego.
Spojrzenie w przeszłość i w przyszłość
Niczym mityczny Janus, patrzący w tym samym momencie w przeszłość i przyszłość, Bronisze są zanurzone w poczuciu szacunku dla pracy, która towarzyszy człowiekowi od początku cywilizacji, jednocześnie doganiając współczesny świat technologii. Rolnictwo jest szczególnym obszarem, który - zwłaszcza obecnie - łączy ze sobą wiele pozornie odległych elementów: tradycję z postępem, cierpliwość oczekiwania na plon z szybkim obrotem towaru, pokorę ze śmiałością w podejmowaniu decyzji. Bez świadomości wszystkich tych czynników niemożliwe jest bycie rolnikiem, niemożliwe jest również stworzenie przestrzeni, która rolników łączy i otwiera ich na konsumentów.
Na Bronisze warto wracać - nie tylko jako sprzedający czy kupiec, ale też jako świadek zmian, które toczą się na przestrzeni lat w polskim społeczeństwie. Rynek w Broniszach to duża część historii wolnej Polski, nowego myślenia o finansach i biznesie. Dla jednych Bronisze mogą być po prostu rynkiem, miejscem przepływu towarów; jeszcze inni mogą dostrzec w Broniszach niesamowitą historię, która łączy ludzi i daje im możliwość rozwoju każdego dnia.
undefined
fot. Rynek Hurtowy Bronisze - materiały prasowe
Zapraszamy na Twittera Rolnik Info twitter.com/rolnikinfo
Artykuły polecane przez redakcję RolnikInfo:
Rozwój fotowoltaiki w Polsce. Prognozowany wielki wzrost do 2025 roku
Krajowa Rada Izb Rolniczych: Copa-Cogeca wnioskuje o odnowienie pozwolenia dla kaptanu
"Z samych 100 świń pan nie wyżyje". Zażarta dyskusja rolników z Januszem Wojciechowskim