Nieciekawe prognozy na Wielkanoc. Jest problem na rynku jajecznym
Ostatnie miesiące nie były najłatwiejsze dla polskich hodowców bydła, trzody chlewnej czy drobiu. Niestabilność cen, wprowadzanie kolejnych obostrzeń, w związku z wykrywaniem kolejnych ognisk groźnych chorób, czy wzrost zagranicznego importu, to tylko początek długiej listy problemów. Teraz z kolei hodowcy kur prognozują, jak będzie wyglądać sytuacja rynkowa na chwilę przed Wielkanocą. Nie są to optymistyczne przewidywania.
Kryzys na rynku jajecznym może się pogłębić
Hodowcy kur zmagają się z problemami, które mogą nie skończyć się przed nadejściem Wielkanocy, kiedy to na rynku jajecznym robi się gorąco. To nie tylko polski kłopot, sytuacja osiągnęła już skalę globalną. Do największych kryzysów dochodzi w Ameryce, gdzie dochodzi do skrajnych, a nawet absurdalnych sytuacji w wykonaniu konsumentów.
Przyczyny tego zjawiska są złożone i choć Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz prowadzi konsultacje z producentami, może wiele nie zdziałać. Mimo różnych działań podejmowanych zarówno przez resort rolnictwa jak i samych hodowców problem tylko się powiększa. Tuż przed samymi świętami trzeba się przygotować na któryś z dwóch scenariuszy i oba nie są niestety korzystne.

Producenci jaj załamują ręce
Rynek jajeczny zmaga się z poważnym kryzysem związanym z ptasią grypą. Choroba osiągnęła już skalę globalną i raczej nikt się nie spodziewa szybkiej poprawy sytuacji. To, że choroba dziesiątkuje stada to jedno — dane Głównego Inspektoratu Weterynarii wskazują, że w samym 2025 roku trzeba było poddać utylizacji ponad 2,5 miliona sztuk drobiu w stadach komercyjnych. Najwięcej szkody z powodu wirusa HPAI odnotowuje się wśród kur niosek. Z drugiej strony są jeszcze obostrzenia związane z wykryciem ogniska zakażenia, które ograniczają handel i całościowym ujęciu narażają hodowców na gigantyczne starty. Polska jest jednym z głównych producentów jajek w Unii Europejskiej, zatem taki rozwój sytuacji jest wyjątkowo niekorzystny. Restrykcje są jednak potrzebne, w przeciwnym razie eskalacja zarazy byłaby jeszcze bardziej ekspansywna.
Stan na 24 lutego to 31 potwierdzonych ognisk u drobiu i 25 ognisk u ptaków dzikich oraz ptaków utrzymywanych w niewoli.

Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać błędne szacunki producentów na ten rok, na skutek których liczba młodych kur jest dużo mniejsza, niż w poprzednich latach, a co za tym idzie, na rynku jest również mniej jaj. Najbliższe miesiące miały przynieść stabilizację cen, jednak sytuacja w sklepach wskazuje na coś zupełnie innego.
W przypadku handlu detalicznego nie ma co liczyć na jakiś wielkanocny cud, a wręcz przeciwnie, można oczekiwać pogorszenia sytuacji jeśli chodzi o podaż.
Zaczyna brakować jaj
Ceny jaj niekontrolowanie rosną. Zbliża się Wielkanoc, a to zgodnie z tradycją okres, w którym zapotrzebowanie na jajka jest znacznie większe, niż w innych porach roku. Producenci już wiedzą, że przed świętami nie dadzą rady dostarczyć na rynek takiej ilości zgodnej z zamówieniami przedstawicieli handlu detalicznego.
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz prowadzi konsultacje z hodowcami, aby wspólnie zapobiec nadmiernemu wzrostowi cen jaj na okres Wielkanocny. Tak czy inaczej, to pewne, że tanio nie będzie, a konsumenci mogą zapomnieć o tradycyjnych zwyczajowych świątecznych promocjach.
Dramatyzm sytuacji polega na tym, że grypa ptaków, czyli de facto likwidacje stad oraz ograniczenia produkcji dotknęły dwóch największych polskich zagłębi produkcji jaj, czyli środkowej i zachodniej Wielkopolski, oraz północnego Mazowsza — tłumaczy Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Aktualne restrykcje dotyczące zwalczania wysoce zjadliwej grypy ptaków w Polsce sprawiają, że hodowcy, którzy byliby gotowi do wznowienia produkcji po zwalczeniu wirusa, nie mogą tego zrobić jeśli grypa wystąpi w sąsiednim gospodarstwie. Sytuacji nie poprawia również fakt, że Skarb Państwa nie wywiązuje się w pełni z wypłacania odszkodowań za likwidację stad.
Miejmy nadzieję, że przed Wielkanocą wzrost cen i zmniejszona ilość towaru dostępnego w sprzedaży nie sprawi, że w Polsce zacznie dochodzić do takich scen jak np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie sklepy wprowadzają limity na jajka, które na dodatek stały się obiektem zainteresowania złodziei.