Markety robią Polaków w balona. Tak oszukują na etykietach. Posypały się kary

Klienci często nie zwracają uwagi na to, skąd dokładnie pochodzi to, co wkładają do koszyka. Część konsumentów chce jednak kupować świadomie i wybierać artykuły od rodzimych sprzedawców. Czy rzeczywiście mogą mieć pewność, że pochodzą one z Polski? Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych prześwietliła markety pod względem oznakowania konkretnego produktu. Wniosek nasunął się sam. W wielu przypadkach Polacy byli oszukiwani.
Co powinny zawierać etykiety wprowadzanego do obrotu towaru?
O tym, że sklepy nieraz dopuszczają się nieuczciwych praktyk, nie trzeba zbyt wiele mówić. Konsumenci jednak coraz łatwiej obdarowują zaufaniem swoje ulubione dyskonty, choćby z powodu wprowadzonego wymogu. Otóż przedsiębiorca, który wprowadza dany towar do obrotu na terenie Polski, zobowiązany jest do zamieszczenia odpowiedniej etykiety zawierającej:
- firmę producenta wraz z adresem oraz państwo siedziby, jeżeli znajduje się ona poza terytorium państw członkowskich Unii Europejskiej i państwo członkowskich Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu
- identyfikację towaru, chyba że przeznaczenie jego jest oczywiste
- dodatkowo na opakowaniu produktu można umieścić kod kreskowy, jednak nie jest to wymagane przez wszystkie sieci handlowe.

Oznakowanie żywności. Klienci dyskontów mogą o tym nie wiedzieć
Jak wyjaśnia rządowy serwis biznes.gov.pl, osobne regulacje obowiązują jednak w przypadku znakowania produktów spożywczych. Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej, etykiety żywności wprowadzane w opakowaniach na półki sklepowe muszą być:
- czytelne
- nieusuwalne
- zrozumiałe
- nie mogą wprowadzać klientów w błąd oraz pomijać ważnych informacji
Oprócz powyższych przedsiębiorca musi również umieść informacje takie jak: nazwa, wykaz wszystkich składników wraz z alergenami, zawartość netto, data przydatności, warunki przechowywania lub przygotowania i dane producenta. Niestety, ostatnie kontrole wykazały, że do znanych marketów trafiły produkty z zafałszowanymi etykietami. Wątpliwości wzbudził szczególnie jeden artykuł.

Zafałszowane etykiety w sklepach. Polacy byli oszukiwani
W lutym 2025 roku IJHARS przeprowadziła kontrolę w sklepach wielkoformatowych na terenie całego kraju. Wykazano wiele nieprawidłowości w co 10. ze skontrolowanych partii towaru. Niestety Polacy często nie zdają sobie sprawę, że niektórzy handlowcy celowo wprowadzają ich błąd i tak też było w tym przypadku, co z resztą potwierdziła kontrola Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywcznych.
Inspektorzy zweryfikowali, w jaki sposób zostały oznakowane 164 partie mięsa wieprzowego o łącznej masie 2,2 tony. Konsumenci myśleli, że kupowali polski produkt, choć ten w rzeczywistości wcale nie pochodził z naszego kraju. Wszystko przez oszukane oznakowania.
W przypadku 5 partii mięsa oznakowanego jako “polskie” co do miejsca chowu i uboju inspektorzy zidentyfikowali, że informacje przedstawione na etykiecie dla konsumenta były nieprawdziwe - czytamy w komunikacje IJHARS.
Jak się szybko okazało, w przypadku dwóch partii miejscem chowu wcale nie była Polska, a Belgia, dwie partie pochodziły z Niemiec, a w jednym przypadku mięso pochodziło od zwierząt chowanych w Holandii. W związku z nieprawidłowymi etykietami markety muszą liczyć się z konsekwencjami.
W wyniku stwierdzonych nieprawidłowości, na podstawie przepisów ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, inspektorzy wszczęli postępowania administracyjne w celu wymierzenia kar pieniężnych, w tym za wprowadzenie do obrotu towarów zafałszowanych - wyjaśnia IJHARS.
Handlowcom naruszającym interesy konsumenta grozi w tym przypadku kara finansowa w wysokości od 1000 zł nawet do 10 proc. rocznego przychodu - podkreśla dr Przemysław Rzodkiewicz z IJHARS.



































