Ogromny pożar pod Warszawą. Szalejący ogień pochłonął budynek, w środku uwięzione zwierzęta
Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z 20 na 21 lutego. Pod Warszawą ogień wybuchł w budynku, w którym przebywały żywe zwierzęta. Choć na miejscu niezwłocznie pojawiły się jednostki straży pożarnej, niestety żywioł pochłonął wiele istnień.
Tragiczny pożar pod Warszawą
W nocy z 20 na 21 lutego doszło do tragicznego w skutkach pożaru . Ogień rozszalał się w miejscowości Kępa Oborska w gminie Konstancin-Jeziorna w położonej tam stajni.
Do Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie informacje o szalejącym ogniu dotarły ok. 3:45. O całej sytuacji służby powiadomiły dwie osoby, które przebywały na miejscu i zaobserwowały rozprzestrzeniające się płomienie.
Po dojeździe pierwszych zastępów straży pożarnej na miejsce okazało się, że pożar jest bardzo rozwinięty i objęty jest nim budynek gospodarczo-inwentarski o wymiarach 20 na 25 metrów o złożonej konstrukcji - murowanej, metalowej i drewnianej - przekazał cytowany przez serwis “Warszawa Nasze Miasto” mł. bryg. Łukasz Darmofalski, rzecznik Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie.
Pożar strawił nie tylko budynek
Po przyjeździe na miejsce strażacy od razu zauważyli, że ogień objął część budynku, w który znajdowało się siano, słoma, pożywienie dla koni, sprzęt do jeździectwa oraz bryczki, a także stajnię. Niestety w tej części zabudowy znajdowało się 15 koni .
Niestety nie przeżyły - smutne wieści przekazał rzecznik Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie, cytowany przez portal.
Na szczęście strażakom walczącym na miejscu z żywiołem udało się w porę odciąć drogę żywiołowi, aby nie dostał się do sąsiedniego budynku. W nim znajdowało się kolejne 20 koni. Bilans start jest jednak tragiczny .
Tragiczny finał pożaru, nie żyją zwierzęta
Dramatyczna noc w stajni pod Warszawą przyniosła ogromne straty . Ucierpiały w nim nie tylko budynki i osprzęt do jeździectwa, ale przede wszystkim żywe stworzenia. Ogień pochłonął aż 15 istnień , co zdecydowanie można określić jako tragiczny bilans. Gdyby nie reakcja strażaków w ogromnym niebezpieczeństwie byłyby także zwierzęta w sąsiednim budynku.
Prace mundurowych na miejscu pożaru trwały przez długie godziny. Jeszcze rano znajdowało się tam kilka zastępów, które czuwały nad pozostałościami szalejącego żywiołu.
W piątek po godz. 9 na miejscu wciąż pracowało sześć zastępów straży. Strażacy przelewali pogorzelisko i wyciągali palne elementy ze zniszczonych obiektów. Prace mogą potrwać ok. trzech godzin - podawało PSP.
Strażacy poinformowali również, że właścicielowi zwierząt udało się wyprowadzić z pożaru jednego konia. Niestety nie przeżył .