Rolnik z TVP tak zareagował na ogólnopolski strajk. Padły mocne słowa
W dniu dzisiejszym (9 luty 2024 rok) trwa protest rolników w całym kraju . Nasi rolnicy tak samo jak francuscy, belgijscy czy niemieccy, wyjechali blokować drogi, a wszystko w akcie sprzeciwu wobec polityce Zielonego Ładu. O wypowiedzenie się na temat protestu rolników, został zapytany uczestnik 9 edycji programu "Rolnik szuka żony" Tomasz Klimkowski.
Klimkowski " wyjście na ulice wisiało w powietrzu"
Tomasz Klimkowski to rolnik znany z popularnego show programu telewizyjnego TVP1, który próbował odszukać w nim swojej drugiej połowy. Uczestnik mieszkający w gminie Sadowie pod Opatowem, w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski przedstawił swój punkt widzenia odnośnie protestu polskich rolników.
Tomasz Klimkowski na pytanie czy bierze dziś czynny udział w proteście krajowym z przykrością odpowiedział, że akurat nie dziś, gdyż wypadły mu sprawy rodzinne. Rolnik deklarował natomiast, iż w przyszłości zamierza wesprzeć czynnie strajkujących. Uradowany spokojną formą protestu polskich rolników porównał strajk z tymi na Zachodzie, gdzie tamtejsza strategia opierała się na mocniejszych środkach i metodach, takich jak wylewanie gnojówki. Stwierdził, że nasi rolnicy zaplanowali strajk zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wewnętrznymi, ale też w porozumieniu z policją, dzięki temu nie dochodzi do żadnych ekscesów.
Uczestnik programu "Rolnik szuka żony" został zapytany o sens i rangę protestów rolniczych w Polsce.
Na protestach mowa jest o poważnych problemach dotykających dziś praktycznie wszystkich, którzy mają w Polsce ziemię i na niej gospodarują. To są sprawy, które od dawna niepokoją ludzi na wsi. Wyjście na ulice wisiało w powietrzu. Mam nadzieję, że władza się opamięta i coś z tym zrobi, bo wszystko wskazuje na to, że będzie coraz gorzej. Wszyscy na wsi bardzo się tym martwią. Już dziś jest coraz trudniej utrzymać się z pracy na gospodarstwie
Główny problem rolników
Tomasz Klimkowski bez wahania podaje istotę protestu nie tylko polskich rolników, ale także także tych demonstrujących w całej Europie. Potwierdza, że rolnicy chcą pokazać swój sprzeciw, protestując przeciwko projektowi Zielony Ład, który tylko brzmi europejsko a konsekwencje wprowadzenia jego w życie, może rolnikom przysporzyć problemów.
Podam jeden przykład - jest tam zawarty obowiązek ugorowania części ziemi, czyli nieuprawiania jej przez cały rok. W pierwszej fazie ma to być 4 proc. areału, ale w kolejnych latach już 10 proc. To tak, jakby każdy musiał wyciągnąć z portfela 10 proc. pensji i oddać komuś. Nic dziwnego, że rolnicy są wściekli- tłumaczył rolnik
Klimkowski zgadza się również z kolejnym powodem, dla których rolnicy wychodzą na ulice a mianowicie z importem zboża i produktów rolnych z Ukrainy. Uważa, że trzeba pomagać wschodnim sąsiadom, ale pokazuje również punkt widzenia rolników, który wskazuje na zakończenie etapu pomagania Ukrainie na rzecz robienia biznesów.
Zarabiają na tym nie zwykli ludzie, ale wielcy potentaci, właściciele tamtejszych gigantycznych holdingów- objaśnia
Klimkowski apeluje "kupujcie rzeczy wytwarzane blisko was"
Jedno z pytań dziennikarza WP odnosiło się, do tematu przekładu ukraińskiego importu do Polski na sytuację naszych rolników.
Już dziś ceny zboża w skupie znacznie spadły, bo jest go bardzo dużo na rynku. A jest go bardzo dużo, bo dociera z Ukrainy. W punktach skupu zaczynają już nam nawet mówić, że w ogóle nie będą przyjmować zboża, bo mają pełne magazyny. A wiemy, że nie są pełne naszych plonów - nie produkujemy tyle, żeby je zapełnić.
Klimkowski podziela obawy protestujących rolników, które dotyczą zalewania naszego kraju ukraińskim zbożem, gdyż ma to ogromy wpływ na cenę oraz rynek zbytu zboża wyprodukowanego w Polsce. Kolejny problem, który dotyka polskich rolników to używanie pestycydów.
W Europie, a więc także w Polsce, część szczególnie silnych środków jest zakazana. W Ukrainie - nie. Używają ich do woli. A potem zboże potraktowane tymi chemikaliami trafia do naszych młynów.
Rolnik z gminy Sadowie zwraca ogromną uwagę na świadomość konsumencką, która może w dużej mierze przyczynić się do poprawy sytuacji rolników. Zachęca, by konsumenci szukali informacji o pochodzeniu danego produktu oraz by wkładali do koszyków te, które są produkowane możliwie najbliżej nich.
Kupujcie rzeczy wytwarzane blisko was, pomagacie wtedy lokalnym rolnikom. To dla nich ważne wsparcie. Zresztą rozwinąłbym tę myśl: to dobry pomysł w kwestii całej polskiej gospodarki. Nie tylko rolnictwa, ale wszystkich działów produkcji.
Udzielający wywiadu WP Klimkowski na koniec podziękował wszystkim, którzy nie mieszkają na wsi ale rozumieją skutki protestów, takich jak blokowanie dróg.