Nowe ognisko ptasiej grypy w Europie. Winę zrzucają na Polaków
Ptasia grypa znowu szaleje — w kolejnym europejskim kraju wykryto ognisko choroby. Hodowcy ponieśli ogromne straty. Lokalne media podają, że może być za to odpowiedzialna Polska. Mimo wprowadzania kolejnych obostrzeń nie ma optymistycznych prognoz na poprawę sytuacji.
Nowe ogniska ptasiej grypy
Ptasia grypa w Polsce znowu w natarciu, Główny Inspektor Weterynarii potwierdził do tej pory 14 ognisk choroby w różnych częściach kraju , a ostatnie w województwie łódzkim, warmińsko-mazurskim, wielkopolskim i mazowieckim. Wygląda na to, że problem powoli zaczyna wymykać się spod kontroli, co potwierdza również sytuacja w Europie oraz Ameryce, gdzie aktualnie ceny jaj niebotycznie rosną.
W Polsce to nie tylko problem ferm drobiu, ale również małych gospodarstw działających na własny użytek. Ptasia grypa dotknęła już ponad 1 400 371 zwierząt (stan z 5.04), największą grupę stanowią indyki rzeźne.
Hodowcy mają powody do obaw i muszą liczyć się ze stratami, zwłaszcza w świetle faktu wykrycia ogniska zakażenia w innym europejskim kraju. Tamtejsze władze wprowadzają obostrzenia i apelują o wstrzymanie handlu z Polską.
Globalne konsekwencje ptasiej grypy
Ptasia Grypa dziesiątkuje drób w wielu krajach Europy, ale również w Ameryce, gdzie zanotowano duże skoki cen jaj, co zaczęło już powodować różne incydenty. W Greencastle w stanie Pensylwania złodzieje zrabowali 100 tys. jajek wartych 40 tys. dolarów. W ciągu ostatniego roku jaja w Ameryce podrożały o około 65 proc. a resort przewiduje, że ceny mogą wzrosnąć jeszcze o 20 proc.
Wysoce zjadliwa grypa ptaków (HPAI) ma duże znaczenie w wymiarze ekonomicznym. Państwo, w którym wykryje się choćby jedno ognisko zakażenia, nie może eksportować drobiu i produktów pochodzenia drobiowego z całego regionu, gdzie wystąpiła choroba, a czasami nawet z terenu całego państwa, co generuje ogromne straty finansowe . Pod tym względem niewesoło jest u naszego Północnego sąsiada. Wykryto tam HPAI, a lokalne media rozpisują się o tym, że wirus przywędrował tam z Polski.
Litwa zrzuca winę na Polskę
Na fermie drobiu w Szłokarczmie, należącej do grupy “Groward Group” wykryto ognisko ptasiej grypy. W związku z tym wszystkie ptaki zostały uśmiercone, zlikwidowano też jaja, paszę i ściółkę. Wokół fermy utworzono już 10-kilometrową strefę buforową, aby ograniczyć negatywne skutki choroby. Litewski Urząd ds. Żywności i Weterynarii podejrzewa, że wirus przedostał się tam na skutek handlu polskimi towarami pochodzącymi z zakażonych terenów.
Urząd wystosował do hodowców pilny komunikat i zaapelował o niewywożenie z Polski ptactwa domowego.
Ze względu na rosnącą liczbę ognisk wysoce zjadliwej grypy ptaków wzywamy obywateli Litwy, aby nie planowali importu drobiu, takiego jak jednodniowe kurczęta, kury, kaczki, gęsi, indyki i ich pisklęta, ani żadnego dzikiego ptactwa — podano w komunikacie.
Litewski przemysł drobiarki już liczy się ze sporymi stratami i wprowadza kolejne obostrzenia. Niestety ekonomiczne konsekwencje takiego działania odbiją się na Polsce. Jak na razie nie ma widoków na szybką poprawę sytuacji.
