Rolnicy mają dość, rozpoczęli strajk głodowy w Sejmie. "Żądamy tego spotkania"
Strajki grupy 11 rolników ze Związku Rolników “Orka” przybiera na sile. Na konferencji prasowej przedstawiciel protestujących, Mariusz Borowiak, zapowiedział rozpoczęcie głodówki.
Kim są rolnicy ze Związku Rolników "Orka"
Protest rolników ze Związku Rolników “Orka” rozpoczął się w ubiegły czwartek. Rolnicy zostali wpuszczeni do Sejmu przez posłów Konfederacji. Grupa 11 rolników od samego początku żąda spotkania z premierem Donaldem Tuskiem, jako warunku zakończenia protestu. Z rolnikami rozmawiał już minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski, wraz z wiceministrem Michałem Kołodziejczakiem.
Sam Związek Rolników “Orka” nie jest raczej zbyt znany i nawet wśród rolników trudno znaleźć kogoś, kto kojarzy i nazwę i przedstawicieli związku. Internauci wskazują na bliskie związki uczestników protestu z Telewizją Republika, gdzie dwóch z uczestników strajku w sejmie jest widywanych w roli ekspertów od rolnictwa.
Zaostrzenie strajku zaskutkuje spotkaniem z premierem?
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej przewodniczący grupy strajkujących rolników, Mariusz Borowiak powiedział, że jedynie spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem przerwie rozpoczęty dziś strajk głodowy. Protestujący mają zamiar przyjmować jedynie wodę, do czasu spełnienia ich postulatu.
Żądamy tego spotkania dlatego, że nikt tutaj nie reprezentuje interesów prawdziwych rolników, a my przyjechaliśmy oddolnie jako zwykli rolnicy, nie chcieliśmy tego naszego przyjazdu upolityczniać, i nadal nie chcemy - mówił rolnik.
W wypowiedzi udzielonej dziennikarzom przez sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Michała Kołodziejczaka mogliśmy usłyszeć, że nie przekaże premierowi Tuskowi rekomendacji do spotkania z protestującymi. Jako powód poddał, iż miejscem dla takich rozmów jest Ministerstwo Rolnictwa, nie Sejm. Dodał, że ten strajk “to niszczenie wizerunku rolnika".
Nie wiem, komu na tym zależy. Niech skupią się na stworzeniu nowych liderów polskiej wsi, bo tych ewidentnie brakuje - mówił Kołodziejczak.
Osobiste animozje między ministrem Kołodziejczakiem a protestującymi
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że przewodniczący strajkujących w Sejmie rolników tworzył niegdyś wraz z posłem Kołodziejczakiem Agrounię .
Mariusz Borowiak pochodzi z gminy Wróblew, koło Sieradza. To także okolice ministra Kołodziejczaka. Właśnie tam, z Unii Warzywno- Ziemniaczanej powstała Agrounia, co być może niektórzy pamiętają. Borowiak był jednym z protestujących podczas pierwszych strajków organizowanych przez Michała Kołodziejczaka. Do rozłamu miało dojść ze względu na ambicje posła.
Gdy Kołodziejczak zobaczył, że większość rolników słucha tego, co mówię ja, a nie on, to wtedy zobaczył we mnie konkurencję. Powoli zaczął mnie odsuwać, nie informując np. o kolejnych strajkach czy akcjach - mówił Mariusz Borowiak w rozmowie z portalem kulisy.net.
Po ogłoszeniu decyzji o starcie Michała Kołodziejczaka z listy Koalicji Obywatelskiej, rolnik publicznie spalił bluzę Agrounii.
Ja nie szkodziłem Agrounii, mimo tego, że zaczął odsuwać wartościowych chłopaków i nie realizował interesów polskiego rolnika, a promował w mediach wyłącznie swoją osobę i swoje nazwisko - dodaje Borowiak.
Nie szczędził także gorzkich słów działaniom ministra Kołodziejczaka w roli sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Uważamy, że pierwsza lepsza osoba z ulicy lepiej by reprezentowała interesy rolników niż Michał Kołodziejczak - mówi w imieniu rolników ze Związku Rolników “Orka”.
Jakie będzie rozwiązanie tej patowej sytuacji?