Hodowcy alarmują — te ceny nas dobiją. Były minister stanie przed sądem
Były minister rolnictwa traci immunitet, co oznacza, że teraz będzie musiał stanąć przed sądem. Prokuratura zarzuca mu działanie na szkodę Skarbu Państwa, co miało doprowadzić do straty ponad 100 mln złotych. Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest krytyczna, jak alarmują hodowcy. Ceny skupu są tak niskie, że produkcja po prostu się nie opłaca. Nowy właściciel Ursusa, którym jest ukraiński multimilioner — zabrał głos w sprawie przyszłości polskiej marki.
Rolnik Info News: przegląd tygodnia
Ursus odzyska dawny blask?
Kilka miesięcy temu głośno było o przejęciu legendarnej marki Ursus przez ukraińskiego biznesmena Olega Krota i jego spółkę M.I.Crow. Spore zainteresowanie wzbudził nie tylko fakt, że najpopularniejszą polską markę ciągników i sprzętu rolniczego przejmuje firma zza naszej wschodniej granicy, ale również to, że jak dotąd ukraiński biznesmen działał przede wszystkim w sektorze internetowym i technologicznym i w zasadzie żadna z jego firm nie miała nic wspólnego z rolnictwem.
Sam Oleg Krot ma natomiast opinię biznesowego geniusza, który “za co się nie weźmie, to zamienia to w kurę znosząca złote jaja”.
Nowy właściciel Ursusa zapowiada, że w ciągu najbliższych lat zainwestuje w fabrykę ponad 50 mln dolarów, zwiększy moce produkcyjne i postawi na rynki afrykańskie, na których zapotrzebowanie na ciągniki, które Ursus ma w swojej ofercie, jest najwyższe.
W zeszłym tygodniu Oleg Krot udzielił wywiadu w jednym z ukraińskich kanałów Youtubowych, w którym podtrzymał swoje plany inwestycyjne Ursusa. Oprócz tego powiedział, że chce budować mosty pomiędzy polskim a ukraińskim biznesem, umożliwiać zatrudnienie ukraińskim uchodźcom, a także w dalszej perspektywie zapewniać sprzęt rolniczy, który będzie kluczowy dla odbudowy Ukrainy, w tym, chociażby do rozminowywania pól.
Przejęcie praw do marki Ursus i zakładów produkcyjnych zostało sfinalizowane w styczniu, a wartość transakcji wyniosła 74 mln złotych.
Hodowcy wołają o pomstę do nieba
Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest krytyczna, jak alarmują hodowcy. Ceny skupu są jednymi z najniższych w Unii Europejskiej i w tym momencie stawiają pod znakiem zapytania opłacalność hodowli. Stawki na poziomie 4,50 zł za kilogram nie są bowiem w stanie pokryć kosztów produkcji w polskich warunkach. Do niskich cen skupu przyczynia się pryszczyca, a w zasadzie jej ognisko odkryte na początku roku w Niemczech tuż przy polskiej granicy. Jak dotąd nie wykryto przypadków pryszczycy na terenie Polski i to mimo tego, że granica z Niemcami dla transportu żywych zwierząt nie została zablokowana, jak domagali się tego przedstawiciele organizacji zrzeszających hodowców.
Mimo braku przypadków pryszczycy w Polsce, ceny w skupach i tak mocno spadły. Oprócz tego polscy hodowcy mają ograniczone możliwości sprzedaży trzody chlewnej poza strefą ASF (czyli występowania ognisk Afrykańskiego Pomoru Świń), która obejmuje część naszego kraju.
Byłego ministra czeka spowiedź przed sądem
Były minister rolnictwa i rozwoju wsi właśnie stracił immunitet i będzie musiał stanąć przed sądem. Chodzi oczywiście o Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który był ministrem rolnictwa w rządzie PiS w latach 2018-2020, a który obecnie jest posłem zrzeszonym w kole Wolni Republikanie.
Prokuratura zarzuca Ardanowskiemu, że kiedy jako minister pełnił nadzór nad krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa, dopuścił się przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego, co miało narazić Skarb Państwa na straty o dużej skali.
O co konkretnie chodzi? Między innymi o decyzję Ardanowskiego dotyczącą przekazania z publicznych pieniędzy prawie 100 mln złotych w ramach gwarancji bankowych spółce Eskimos w związku z interwencyjnym skupem jabłek. Oprócz tego chodzi o udzielenie przez KOWR gwarancji spłaty kredytu do 30 mln złotych dla Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, która upadła w 2023 roku z powodu ogromnych długów.
Zdaniem prokuratury na obu decyzjach Skarb Państwa stracił ponad 100 mln złotych, co było bezpośrednim następstwem decyzji ówczesnego ministra rolnictwa.
Kluczowe w całej sprawie jest to, że decyzje te miały być podejmowane przez władze KOWR z pełną świadomością konsekwencji i w porozumieniu z innymi osobami — a tak przynajmniej twierdzi prokuratura.
Zarzuty są poważne, natomiast sam Jan Krzysztof Ardanowski stanowczo odpiera zarzuty, nazywając je „absurdalnymi” i podważającymi jego wiarygodność. Były minister będzie jednak musiał bronić swojego dobrego imienia w sądzie.
Ostatnie chwile na złożenie wniosku
Zostało zaledwie kilka dni na złożenie wniosku o zwrot akcyzy za olej napędowy zakupiony do celów rolniczych. Do ostatniego dnia lutego, czyli do najbliższego piątku można składać wnioski o zwrot akcyzy za paliwo zakupione w okresie od sierpnia ubiegłego roku do końca stycznia tego roku. W zależności od miejsca zamieszkania rolnicy składają wniosek o zwrot akcyzy, razem z wymaganymi fakturami potwierdzającymi zakup, do wójta, burmistrza albo prezydenta miasta.
Gra jest warta świeczki i nie warto czekać do ostatniego dnia ze złożeniem wniosku — zwrot wynosi 1,46 zł za litr oleju napędowego wykorzystanego do działalności rolniczej. Maksymalnie Można ubiegać się o zwrot 110 litrów na hektar gospodarstwa, czyli o zwrot 160,60 zł.




























