Niebywałe odkrycie rolnika na Mazurach. Skarb spoczywał pod ziemią przez stulecia

Polska ziemia jest jak wielka, nieodkryta księga historii. Przez stulecia przetaczały się przez nią wojny, zmieniały się granice, a starożytne szlaki handlowe krzyżowały się na jej terytorium. Każde z tych wydarzeń pozostawiło po sobie ślad, często ukryty zaledwie kilkanaście centymetrów pod powierzchnią. Przekonał się o tym rolnik z Mazur, dla którego zwykły dzień pracy w polu zamienił się w największą przygodę życia i odkrycie, które rzuca nowe światło na burzliwe dzieje regionu.
Polska, mapa pełna skarbów. Odkrycia 2025 roku
Wydawałoby się, że w XXI wieku, w erze georadarów i zaawansowanej technologii, na wielkie odkrycia nie ma już miejsca. Nic bardziej mylnego. Rok 2025 obfituje w spektakularne znaleziska, które udowadniają, że nasza ziemia wciąż strzeże swoich sekretów. Wiele z nich, podobnie jak na Mazurach, wychodzi na światło dzienne przypadkiem, podczas prac budowlanych, rolniczych czy spacerów po lesie.
Wiosną tego roku głośno było o innym rolniku z Mazur, z okolic Ełku, którego syn podczas prac przy oczku wodnym natrafił na niezwykły naszyjnik z brązu. Po badaniach okazało się, że ozdoba liczy ponad 2500 lat i pochodzi z wczesnej epoki żelaza. W kwietniu, w lasach niedaleko Bochni, poszukiwacze skarbów natrafili na gliniany garnek po brzegi wypełniony średniowiecznymi monetami – denarami Kazimierza Jagiellończyka sprzed 600 lat. Z kolei na Mazowszu, na stanowisku archeologicznym na Łysej Górze, badacze odkryli pozostałości osady celtyckiej, a wśród nich unikatowe, rzadko spotykane w tej części Europy... narzędzie do trepanacji czaszki.
Te znaleziska to tylko wierzchołek góry lodowej. Niemal każdego tygodnia media donoszą o odkryciu prehistorycznych grobowców (jak ten 9000-letni pod Inowrocławiem), fragmentów zbroi czy starożytnej ceramiki. To dowód na to, że każdy, kto pracuje na roli lub spaceruje po lesie, może nieświadomie stanąć oko w oko z historią.

Zwykły dzień pracy w Bukowcu Wielkim. Rolnik przypadkiem odkrył skarb
Dla Beaty i Romualda Jóźwiaków z miejscowości Bukowiec Wielki na Mazurach (powiat nidzicki), był to zwykły, jesienny dzień pracy. Małżeństwo postanowiło "odnowić łąkę", co w praktyce rolniczej często oznacza głębszą orkę lub kultywatorowanie, aby wyrównać teren i przygotować go pod nowy zasiew. Pan Romuald, jak tysiące razy wcześniej, jechał ciągnikiem po swoim polu. W pewnym momencie zatrzymał się, by pozbierać wyorane przez pług kamienie, które mogłyby uszkodzić maszyny przy kolejnych przejazdach.
Schylił się po jeden z "kamyków" i od razu poczuł, że jest inny. Cięższy, o regularnym kształcie i metalicznym połysku przebijającym spod warstwy ziemi. Po chwili trzymał w dłoni coś, co bez wątpienia było starą monetą. Wokół leżało ich więcej. Zamiast jednak zachować znalezisko dla siebie, co jest w Polsce nielegalne i stanowi przestępstwo, rolnicy postąpili w sposób wzorowy. Poinformowali o wszystkim wójta gminy Janowiec Kościelny, który natychmiast skontaktował się z Warmińsko-Mazurskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Olsztynie. Na pole w Bukowcu Wielkim wkroczyli archeolodzy. Co dokładnie odkrył rolnik?
Skarb z XVII wieku. Monety, biżuteria i klamra do pasa
To, co początkowo wyglądało na kilka monet, okazało się skarbem liczącym ponad 300 lat. Wezwani na miejsce archeolodzy rozpoczęli ratownicze badania wykopaliskowe i precyzyjnie, warstwa po warstwie, zaczęli odsłaniać zawartość depozytu.
Ostatecznie z mazurskiej ziemi wydobyto 162 srebrne monety, pochodzące z drugiej połowy XVII wieku. Najmłodsze z nich datowane są na rok 1679. Wśród numizmatów znalazły się prawdziwe perełki tamtej epoki: talary, orty, szóstaki oraz tymfy – charakterystyczne monety o obniżonej zawartości srebra, bite w czasach kryzysu po Potopie Szwedzkim.
Okazało się, że to nie wszystko. Skarb ukryty był najprawdopodobniej w naczyniu ceramicznym, którego fragmenty również odnaleziono. Oznacza to, że ktoś celowo zakopał swój majątek, prawdopodobnie w obawie przed wojną, rabunkiem lub zarazą – w burzliwym XVII wieku na tych terenach nie brakowało zagrożeń. Właściciel nigdy jednak po swój depozyt nie wrócił.
Oprócz monet, w ziemi spoczywały też inne, niezwykle cenne artefakty: pierścionki, medalik oraz absolutnie unikatowa, bogato zdobiona kobieca klamra do pasa. To właśnie te przedmioty osobiste nadają znalezisku niezwykłej wartości historycznej, sugerując, że był to majątek zamożnej rodziny, być może uciekającej w pośpiechu.
Co się teraz stanie ze skarbem? Zgodnie z prawem, wszystkie artefakty zostały zabezpieczone i przekazane do Muzeum Pogranicza w Działdowie. Tam przejdą teraz wielomiesięczny proces żmudnej konserwacji i badań naukowych. Przedstawiciele muzeum już zapowiedzieli, że po zakończeniu prac, prawdopodobnie na początku przyszłego roku, skarb z Bukowca Wielkiego zostanie zaprezentowany publiczności na specjalnej wystawie stałej. Dzięki postawie rolników, bezcenny fragment historii Mazur nie trafił na czarny rynek, lecz stał się częścią wspólnego dziedzictwa.


































