Historyczna decyzja Sejmu. Ta branża upada na dobre
Sejm podjął historyczną decyzję o zakazie hodowli zwierząt na futra, kończąc tym samym wieloletni i niezwykle burzliwy spór. Decyzja ta oznacza nie tylko likwidację kontrowersyjnej branży, ale również uruchomienie systemu odszkodowań dla hodowców. Pozostaje jednak pytanie o skalę i zasady finansowej rekompensaty.
Hodowla zwierząt futerkowych była istotnym elementem gospodarki
Hodowla zwierząt futerkowych, choć budziła ogromne emocje, przez dekady stanowiła istotny element polskiego rolnictwa i eksportu. Polska przez lata utrzymywała się w ścisłej światowej czołówce producentów futer, w szczytowym okresie będąc drugim, po Danii, producentem w Europie i trzecim na świecie. W 2015 roku krajowa produkcja skór sięgnęła około 10 milionów sztuk, a wartość eksportu przekraczała 1,6 miliarda złotych.
Tradycje związane z tą działalnością w niektórych rodzinach sięgały kilku pokoleń, szczególnie w regionach takich jak Wielkopolska czy województwo zachodniopomorskie, gdzie koncentrowała się większość z kilkuset działających w kraju ferm. Dla wielu lokalnych społeczności fermy były ważnym pracodawcą i źródłem dochodu, tworząc wokół siebie całą siatkę kooperantów, od producentów pasz po firmy transportowe. Ostatnia dekada to jednak okres schyłkowy dla branży. Rosnąca świadomość społeczna, presja organizacji prozwierzęcych oraz zmiany na globalnych rynkach mody doprowadziły do drastycznego spadku popytu.

Według danych Stowarzyszenia Otwarte Klatki jeszcze w 2021 roku na fermach urodziło się około 5,5 miliona norek, ale już rok później produkcja spadła do 3,5 miliona. Zamknięcie branży to zatem nie tylko decyzja o charakterze etycznym, ale również formalne zakończenie procesu, który z ekonomicznego punktu widzenia i tak tracił na znaczeniu. Upadek hodowli zwierząt futerkowych w Polsce stanowi zatem przykład głębszego trendu transformacji w rolnictwie i przemyśle od działalności opartej na eksploatacji zwierząt w kierunku bardziej zrównoważonych, etycznych i ekologicznych form produkcji. Teraz państwo poszło o krok dalej.
Dyskusje wokół ferm futrzarskich w Polsce
Debata na temat ferm futrzarskich od lat toczyła się na dwóch głównych płaszczyznach. Z jednej strony organizacje prozwierzęce, takie jak Otwarte Klatki czy Fundacja Viva!, i duża część opinii publicznej podnosiły argumenty etyczne, wskazując na ogromne cierpienie zwierząt. Publikowane raporty i materiały wideo wielokrotnie obnażały fatalne warunki panujące na fermach: przepełnione klatki, brak dostępu do wody, akty kanibalizmu i choroby.
To napędzało społeczną presję na delegalizację tej formy hodowli, co potwierdzały sondaże, między innymi według badania Biostat z 2023 roku aż 66,1 proc. ankietowanych uważało, że hodowanie zwierząt dla futer nie powinno być dopuszczalne. Z drugiej strony branża broniła się, wskazując na rzekomy ekologiczny aspekt naturalnych futer. Podkreślano, że w przeciwieństwie do swoich syntetycznych odpowiedników, produkowanych z ropy naftowej, futra naturalne są w pełni biodegradowalne. Podnoszono również argument o wpisywaniu się w gospodarkę o obiegu zamkniętym, gdzie produkty uboczne z uboju zwierząt były wykorzystywane np. jako karma.

Argument ten tracił jednak na sile w zderzeniu z faktami o negatywnym wpływie samych ferm na środowisko, m.in. poprzez zanieczyszczenie wód i gleby. Tymczasem sztuczne futra, choć nie wiążą się z cierpieniem zwierząt, przyczyniają się do globalnego problemu zanieczyszczenia środowiska mikroplastikiem. Każde pranie odzieży syntetycznej uwalnia do wody setki tysięcy mikrowłókien, które trafiają do rzek i oceanów, a ostatecznie do łańcucha pokarmowego. Ten nierozstrzygnięty spór o to, co jest mniejszym złem dla planety, ostatecznie zszedł na dalszy plan wobec rosnącej wrażliwości społecznej na los zwierząt. Teraz decyzję podjął Sejm, procedując najnowszą ustawę dotyczącą ferm zwierząt futerkowych.
Zobacz: Historyczna decyzja Sejmu. To koniec branży futerkowej w Polsce
Sejm podjął decyzję, taka będzie rekompensata dla hodowców
Po burzliwej debacie i serii głosowań Sejm ostatecznie przyjął nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, zakazującą hodowli zwierząt na futra, z wyłączeniem królików. Za projektem, przygotowanym przez posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy, opowiedziało się 339 posłów, 78 było przeciw, a 19 wstrzymało się od głosu. Ustawa przewiduje długi, bo aż ośmioletni okres przejściowy, przedsiębiorcy będą musieli ostatecznie wygasić swoją działalność do 31 grudnia 2033 roku.
Kluczowym zapisem, który umożliwił polityczny konsensus, jest wprowadzenie degresywnego systemu rekompensat dla rolników i przedsiębiorców. Odszkodowania mają być obliczane na podstawie średniego rocznego przychodu z lat 2020-2024. Im szybciej hodowca zdecyduje się na zamknięcie fermy, tym wyższą rekompensatę otrzyma. Ci, którzy zakończą działalność do 1 stycznia 2027 roku, będą mogli liczyć na 25 proc. średniego przychodu. W kolejnych latach wysokość odszkodowania będzie maleć o 5 punktów procentowych rocznie, aż do 5 proc. dla tych, którzy zamkną działalność do 1 stycznia 2031 roku.
Po tym terminie rekompensaty nie będą już przysługiwać. Dodatkowo ustawa przewiduje odprawy dla zwalnianych pracowników ferm w wysokości 12-miesięcznego wynagrodzenia. Choć dokładne kwoty będą zależeć od indywidualnej skali każdej hodowli, łączny koszt transformacji branży może sięgnąć setek milionów złotych. To cena za historyczną zmianę w podejściu do ochrony praw zwierząt w Polsce.