Kontrolerzy ruszają w teren. Właściciele szamb pod lupą, mandaty do 50 tys. zł

W całej Polsce trwają zmasowane inspekcje zbiorników bezodpływowych i przydomowych oczyszczalni. Urzędnicy sprawdzają, czy ścieki są legalnie usuwane. Kluczowe okażą się dwa dokumenty, których brak może słono kosztować. Co dokładnie sprawdza kontroler i jakie kary grożą za zaniedbania?
Gminy ruszają w teren. Kto jest na celowniku?
Jeżeli Twoje gospodarstwo nie jest podłączone do gminnej kanalizacji, możesz być pewien wizyty urzędnika. Nie jest to złośliwość lokalnych władz, a obowiązek wynikający z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przepisy nakazują samorządom systematyczną weryfikację wszystkich nieruchomości wyposażonych w szamba lub przydomowe oczyszczalnie. Kontrole muszą odbywać się cyklicznie, co najmniej raz na dwa lata.
Cel jest prosty: ukrócenie procederu wylewania nieczystości do rowów, na pola czy do lasu, co wciąż stanowi poważne zagrożenie dla środowiska.
Kontrola to nie formalność. Co trzeba mieć?
Inspektor nie będzie w pierwszej kolejności zaglądał do zbiornika, ale poprosi o okazanie dokumentów, które są dowodem na to, że gospodarstwo działa zgodnie z prawem.
Każdy właściciel szamba lub przydomowej oczyszczalni musi być przygotowany na okazanie dwóch kluczowych dokumentów: aktualnej umowy, podpisanej z przedsiębiorcą posiadającym zezwolenie na opróżnianie zbiorników bezodpływowych i transport nieczystości ciekłych na terenie gminy, oraz dowodów opłat – rachunków lub faktur – potwierdzających regularne wykonywanie usługi.
Na podstawie rachunków urzędnik może zweryfikować, czy częstotliwość wywozu nieczystości jest adekwatna do zużycia wody i liczby mieszkańców. Jeśli czteroosobowa rodzina przez rok zamawiała wywóz tylko raz, kontrolerowi natychmiast zapali się czerwona lampka.
Brak umowy i rachunków? Skutki mogą być bolesne
Jeśli podczas kontroli właściciel nieruchomości nie okaże wymaganych dokumentów, konsekwencje mogą być dotkliwe. W najlepszym wypadku urzędnik wyznaczy termin na usunięcie nieprawidłowości, jednak znacznie częściej w grę wchodzi mandat karny. Jego wysokość waha się od 500 zł do 5000 zł za brak umowy, dowodów opłat lub utrudnianie kontroli.
W skrajnych przypadkach, gdy udowodnione zostanie poważne skażenie środowiska, grozi nawet kara administracyjna do 50 000 zł. To nie wszystko. Gmina ma również prawo, w drodze decyzji administracyjnej, zlecić zastępcze opróżnienie zbiornika na koszt właściciela. Rachunek za taką usługę bywa znacznie wyższy niż w przypadku standardowej umowy. Nie warto więc ryzykować – uporządkowanie dokumentacji to najprostszy sposób na uniknięcie problemów.




































