Polacy muszą pamiętać o tym obowiązku. Unikanie go może mieć tragiczne konsekwencje

Początek sezonu grzewczego to nie tylko przyjemne ciepło bijące od pieca, ale także cichy egzamin z odpowiedzialności dla naszych domów. Zanim na dobre rozpalimy ogień, warto zadać sobie jedno kluczowe pytanie, czy instalacja kominowa jest na to gotowa. Zaniedbanie w tej kwestii wiąże się z przykrymi konsekwencjami.
Protokół kominiarski jako gwarancja bezpieczeństwa
Wielu właścicieli domów traktuje wizytę kominiarza jak zło konieczne, co jest błędem. Regularna kontrola przewodów kominowych to fundament bezpieczeństwa każdego budynku, niezależnie od tego, czy mowa o małym domku na wsi, czy o dużym gospodarstwie rolnym. Nie chodzi tylko o ryzyko pożaru sadzy w kominie, który potrafi zniszczyć cały dobytek.

Znacznie groźniejszy jest tlenek węgla, potocznie zwany czadem. Nieszczelny lub niedrożny komin może zamienić dom w śmiertelną pułapkę. Obowiązek ten spoczywa na każdym właścicielu i zarządcy nieruchomości, a ignorancja nie będzie tu żadnym usprawiedliwieniem.
Obowiązkowy przegląd kominiarski – co ile i dlaczego?
Prawo budowlane nie pozostawia w tej kwestii żadnych wątpliwości. Terminy kontroli są jasno określone i zależą od rodzaju paliwa, którym ogrzewany jest budynek. To nie kwestia dobrej woli, a twardy przepis, którego należy przestrzegać. Częstotliwość obowiązkowego czyszczenia przewodów kominowych jest ściśle określona. W przypadku pieców i kotłów na paliwo stałe, takie jak węgiel, drewno czy pellet, czyszczenie należy przeprowadzać co najmniej raz na 3 miesiące, czyli 4 razy w roku.
Dla instalacji opalanych paliwem ciekłym lub gazowym, na przykład gazem czy olejem opałowym, obowiązek ten występuje co najmniej raz na 6 miesięcy (2 razy w roku). Przewody wentylacyjne natomiast wymagają kontroli przynajmniej raz w roku. Należy jednak pamiętać, że oprócz czyszczenia, kluczowa jest coroczna, kompleksowa kontrola stanu technicznego całej instalacji.
Taki przegląd, potwierdzony protokołem, może wykonać wyłącznie osoba z odpowiednimi uprawnieniami – mistrz kominiarski, który ocenia drożność, szczelność i ogólną kondycję komina.
Brak przeglądu? Mandat to najmniejszy problem
Jeśli właściciel lub zarządca nieruchomości postanowi zaryzykować i zrezygnować z wizyty specjalisty, konsekwencje mogą być znacznie dotkliwsze niż koszt samego przeglądu. W najlepszym razie skończy się na mandacie – nadzór budowlany ma prawo nałożyć grzywnę w wysokości do 500 zł. To jednak dopiero początek potencjalnych kłopotów.
Prawdziwy dramat zaczyna się, gdy dojdzie do nieszczęścia. W razie pożaru ubezpieczyciel w pierwszej kolejności zażąda przedstawienia dokumentacji technicznej budynku, w tym ważnego protokołu z kontroli kominiarskiej. Jego brak to niemal pewna odmowa wypłaty odszkodowania. Wtedy pozorna oszczędność zamienia się w finansową katastrofę.
Jeśli w wyniku zaniedbania dojdzie do tragedii, takiej jak pożar z ofiarami lub śmiertelne zatrucie czadem, właścicielowi grozi odpowiedzialność karna. Odpowiedź na pytanie, czy warto ryzykować tak wiele dla kilkuset złotych, wydaje się oczywista.


































