Ten grzyb do złudzenia przypomina kanię, ale jest silnie trujący. Tak je odróżnisz

Grzybobranie to niemal obowiązkowy punkt jesieni, a miliony Polaków ruszają do lasów w poszukiwaniu najlepszych okazów. Wśród uwielbianych grzybów jest między innymi czubajka kania smakująca idealnie po usmażeniu w panierce. Choć wielu osobom wydaje się, że dobrze ją znają, można się bardzo boleśnie pomylić. Lepiej mieć się na baczności.
Polacy chętnie chodzą na grzyby
Zanim wyruszymy z koszykiem do lasu, warto pamiętać, że grzybobranie, choć jest ogólnodostępne, podlega pewnym regulacjom prawnym. Zbieranie grzybów jest dozwolone w lasach państwowych, które stanowią około 77 proc. powierzchni leśnej w Polsce. Należy jednak bezwzględnie omijać tereny objęte stałym lub okresowym zakazem wstępu, są to m.in. uprawy leśne do 4 metrów wysokości, powierzchnie doświadczalne, ostoje zwierzyny, a także obszary zagrożone erozją czy pożarami.
Kategoryczny zakaz zbierania grzybów i innych płodów runa leśnego obowiązuje w rezerwatach przyrody oraz parkach narodowych. Dyrekcje tych drugich mogą jednak wyznaczać specjalne, udostępnione do tego celu strefy, co warto sprawdzić przed wyprawą. Trzeba też pamiętać, że nieuprawniony wjazd pojazdem silnikowym do lasu, poza drogami publicznymi i specjalnie oznaczonymi drogami leśnymi, jest wykroczeniem. Zgodnie z ustawą o lasach, grozi za to mandat w wysokości od 20 do 500 złotych.

W przypadku odmowy jego przyjęcia sprawa może trafić do sądu, który ma prawo nałożyć grzywnę do 5000 złotych. Mandat można otrzymać również za niszczenie grzybni czy zrywanie gatunków chronionych, takich jak borowik szatański, maślak trydencki czy soplówka jeżowata.
Warto również pamiętać, że odpowiedzialne grzybobranie to nie tylko przestrzeganie przepisów, ale także troska o przyrodę. Podczas zbierania grzybów należy unikać niszczenia ściółki i młodych okazów, które nie zdążyły jeszcze dojrzeć. Najlepiej wykręcać grzyby delikatnie z podłoża lub odcinać je nożykiem tuż przy ziemi, aby nie uszkodzić grzybni, a zebrane okazy warto umieszczać w przewiewnym koszyku, a nie w plastikowej torbie. Istotne są również zasady bezpieczeństwa, w tym zwrócenie uwagi na to, co dokładnie zbieramy. W przypadku tego grzyba można się pomylić.
W lesie łatwo o pomyłkę
Czubajka kania (Macrolepiota procera) to jeden z najbardziej pożądanych przez grzybiarzy gatunków, ceniony za swój charakterystyczny, orzechowy smak. Jej kapelusz, przypominający parasol, o średnicy dochodzącej nawet do 30 cm, pokryty jest brązowymi, dachówkowatymi łuskami. Kluczową cechą rozpoznawczą jest trzon z wyraźnym, ruchomym pierścieniem, który można swobodnie przesuwać.
To właśnie te elementy odróżniają ją od wielu innych grzybów. Niestety, niedoświadczeni grzybiarze często mylą ją ze śmiertelnie trującym muchomorem sromotnikowym, zwłaszcza w jego młodym stadium. Sromotnik posiada jednak nieruchomy pierścień oraz bulwiastą podstawę trzonu ukrytą w charakterystycznej pochwie, której kania nie ma. To jednak niejedyny grzyb, z którym można pomylić kanie. Ryzyko pomyłki dotyczy nie tylko tego gatunku. W polskich lasach występuje wiele par grzybów jadalnych i trujących, które są do siebie łudząco podobne.

Przykładem może być jadalna kurka, czyli pieprznik jadalny, mylona z trującą lisówką pomarańczową, czy smaczny borowik szlachetny, którego można pomylić z goryczakiem żółciowym (niejadalnym, ale nie trującym) lub silnie trującym borowikiem szatańskim. Dlatego podstawową zasadą każdego grzybiarza powinno być zbieranie wyłącznie tych okazów, co do których ma stuprocentową pewność.
Warto również pamiętać, że wygląd grzybów może się różnić w zależności od warunków środowiskowych, między innymi nasłonecznienia, wilgotności czy wieku owocnika. Dlatego nawet doświadczeni grzybiarze powinni zachować czujność i nie kierować się wyłącznie jednym wyróżnikiem. Dobrym nawykiem jest korzystanie z atlasu grzybów lub specjalnych aplikacji mobilnych, które pomagają w identyfikacji gatunków, choć nie powinny one zastępować wiedzy i zdrowego rozsądku. Warto uważać na tę pomyłkę, to nie jest czubajka kania.
Ten grzyb łudząco przypomina czubajkę kanię
Prawdziwym zagrożeniem, które coraz częściej pojawia się w kontekście czubajki kani, jest sinoblaszek trujący (Chlorophyllum molybdites). Ten grzyb, pochodzący z Ameryki Północnej, na pierwszy rzut oka wygląda niemal identycznie jak kania. Posiada podobny, łuskowaty kapelusz i wysoki trzon z ruchomym pierścieniem. Kluczowa, a zarazem fundamentalna różnica, która zdradza jego toksyczną naturę, kryje się w blaszkach pod kapeluszem.

U dojrzałych owocników sinoblaszka przybierają one charakterystyczny, zielonkawy lub oliwkowoszary odcień. U jadalnej kani blaszki przez cały okres rozwoju pozostają białe lub kremowe. Spożycie sinoblaszka, choć zazwyczaj nie jest śmiertelne, prowadzi do bardzo gwałtownych i nieprzyjemnych dolegliwości żołądkowo-jelitowych. Pierwsze objawy, takie jak silne wymioty, bóle brzucha i wodnista biegunka, pojawiają się zazwyczaj w ciągu 1-3 godzin od spożycia. Zatrucie może prowadzić do silnego odwodnienia i wymagać hospitalizacji.
Jego obecność w Polsce, choć wciąż rzadka, jest najprawdopodobniej efektem zmian klimatycznych, cieplejsze lata sprzyjają rozprzestrzenianiu się tego ciepłolubnego gatunku, który trafia do nas wraz z importowaną ziemią ogrodową. Pojawia się on nie tylko w lasach, ale również w parkach, na trawnikach i w ogrodach, co dodatkowo zwiększa ryzyko przypadkowego zebrania i zatrucia. Dlatego tak ważne jest, aby dokładnie oglądać każdego zebranego grzyba, a w przypadku najmniejszych wątpliwości bezwzględnie go wyrzucić.
Dobrą praktyką jest także edukowanie innych, zwłaszcza początkujących grzybiarzy, o zagrożeniach związanych z sinoblaszkiem. Warto pamiętać, że podobieństwo do kani sprawia, iż łatwo o pomyłkę, nawet u osób z pewnym doświadczeniem. Zbierając grzyby, najlepiej kierować się zasadą "lepiej zostawić niż ryzykować” i dokładnie sprawdzać kolor blaszek oraz stan pierścienia.

































