Partner serwisu None
Partner serwisu None
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Finanse i Prawo > Ruszyły kontrole na polach ziemniaków. To sprawdzają inspektorzy, rolnicy muszą wiedzieć
Julia Czwórnóg
Julia Czwórnóg 01.10.2025 20:10

Ruszyły kontrole na polach ziemniaków. To sprawdzają inspektorzy, rolnicy muszą wiedzieć

Kopanie ziemniaków
Fot. Garsya, Getty Images/Canva

Zbiory ziemniaka w pełni, a to oznacza jedno: na polach, w magazynach i punktach skupu znów pojawiają się inspektorzy. Nie są to kontrolerzy z ARiMR, sprawdzający poprawność wniosku o dopłaty, ani inspekcja pracy. Na polach zjawiają się przedstawiciele również innej ważnej instytucji.

Kontrola wkracza na pola ziemniaków

Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN) prowadzi dokładny nadzór nad produkcją, który ma chronić krajowy rynek i – co ważniejsze – umożliwić eksport. Objęcie kontrolą nie dotyczy jednak tylko „gigantów”.

Jak wynika z przepisów, każdy podmiot profesjonalny zajmujący się ziemniakami, czyli taki, który przeznacza je do sadzenia, lub uprawia na cele konsumpcyjne na areale powyżej 1,5 hektara, ma obowiązek wpisać się do urzędowego rejestru podmiotów profesjonalnych. Ten sam wymóg dotyczy tych, którzy sprzedają bulwy za pośrednictwem internetu, nawet jeśli areał jest mniejszy.

ziemniaki
Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

Wojewódzkie oddziały PIORiN w całym kraju stworzyły kilkuletnie plany kontroli, weryfikując zwłaszcza te podmioty, które uprawiają ziemniaki, ale nie są zarejestrowane. Brak wpisu to ryzyko. Jeśli inspekcja stwierdzi zaniedbanie tego formalnego obowiązku, na rolnika może zostać nałożona administracyjna kara pieniężna w wysokości 1000 złotych. To tylko początek potencjalnych problemów.

Czego szukają inspektorzy podczas kontroli ziemniaków?

Wizyta inspektora na polu często sprowadza się do jednego: pobrania próbek. Wizualna ocena bulw i roślin to ważny element, który może wskazać na jawne symptomy, ale to, co naprawdę spędza sen z powiek służbom fitosanitarnym, to tak zwani „cisi zabójcy” plonów – organizmy kwarantannowe.

ziemniaki
Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

Inspektorzy przede wszystkim szukają śladów kilku kluczowych agrofagów, których obecność w Polsce podlega obowiązkowi zwalczania. Na liście znajdują się m.in.:

  • Bakterioza pierścieniowa ziemniaka (Clavibacter sepedonicus).
  • Śluzak (Ralstonia solanacearum).
  • Rak ziemniaka (Synchytrium endobioticum).
  • Mątwiki ziemniaczane (Globodera spp.).

Dlaczego badanie bulw w laboratorium jest niezbędne? Wiele z tych chorób, zwłaszcza bakterioza, potrafi przez długi czas przebiegać bezobjawowo (w formie latentnej). Roślina wygląda zdrowo, ale w jej tkankach rozwijają się już patogeny, które staną się źródłem zakażenia w kolejnym sezonie lub w transporcie.

Kluczowym elementem kontroli jest więc pobranie prób gleby, najczęściej do wykrycia cyst mątwika ziemniaczanego, oraz prób bulw, które w laboratorium pozwolą wykryć obecność groźnych bakterii. Wynik tych badań decyduje, czy plony mogą trafić do obrotu – krajowego i zagranicznego. To z kolei ma ogromne znaczenie dla handlujących ziemniakami.

Zobacz też: Kontrahent zamówił 11 ton śliwek i zniknął. Rolnik potrzebował pomocy, uratowali go internauci

Paszport roślin to przepustka do handlu. Uważaj na konsekwencje

Wykrycie organizmów kwarantannowych prowadzi do poważnych restrykcji, często nakładając na gospodarstwo kwarantannę. Wiąże się to z dodatkowymi badaniami i ograniczeniami w sprzedaży. W skrajnych, choć dziś rzadszych przypadkach (dzięki ostatnim zmianom w przepisach), konieczne było zniszczenie plonu. Nawet jeśli bulwy podejrzane o bakteriozę pierścieniową można obecnie sprzedać na konsumpcję (pod pewnymi warunkami i po specjalnej procedurze wprowadzonej we wrześniu 2025 r.), to kwarantanna i tak oznacza duże straty i utrudnienia.

Drugim kluczowym dokumentem, weryfikowanym podczas kontroli, jest paszport roślin. Jeśli przemieszczasz ziemniaki towarowe do innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej lub sprzedajesz je w ramach obrotu profesjonalnego, taki paszport musi towarzyszyć przesyłce (np. na worku lub dokumencie transportowym). Brak paszportu roślin, gdy jest on wymagany, to kolejne ryzyko kary finansowej – w tym wypadku od 500 do nawet 5000 złotych.

Obostrzenia fitosanitarne dotykają całe regiony. Przykładem wzmożonego nadzoru jest obszar Dolnego Śląska, który znalazł się pod szczególną lupą inspekcji w związku z wykryciem śluzaka (Ralstonia solanacearum) w rzece Widawie, niedaleko granicy z województwem opolskim. W 2025 roku tylko na Dolnym Śląsku zaplanowano pobranie około 400 próbek gleby. To pokazuje, że inspekcje to nie tylko „widzimisię” urzędników, ale realna walka z agrofagami, które w jednej chwili mogą zablokować handel w całym regionie.

RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: