Sezon na świeże warzywa jest w pełni, a wielu właścicieli ogrodów i działek dba o to, by na kawałku ziemi wyhodować swoje własne plony. Jak się okazuje, jeden z mieszkańców gminy Izbica w foliowym tunelu - poza warzywami - posiadał również sadzonki konopi. Policja odkryła jednak nie tylko świeże rośliny, ale także słoiki z suszem roślinnym. Niespodzianka w tunelu foliowymChoć uprawa konopi indyjskich, z których sporządza się marihuanę, jest w Polsce zabroniona, to wiele osób na własną rękę próbuje swoich sił w nielegalnym ogrodnictwie. Na oficjalnej stronie internetowej policji z Krasnegostawu pojawiła się informacja o zatrzymaniu 26-letniego mężczyzny, który hodował konopie indyjskie w gminie Izbica (woj. lubelskie).Co ciekawe, rośliny były ukryte w tunelu foliowym między sadzonkami warzyw. Warto dodać, że opisywane rośliny nie były jednym odkryciem, jakiego dokonali tego dnia funkcjonariusze policji - w pomieszczeniach gospodarczych na posesji znajdowały się również słoiki wypełnione suszem roślinnym z konopi oraz całe liście. W sumie zabezpieczono 27 gram suszu. 26-latek został zatrzymany, a za swój czyn będzie odpowiadał przed sądem.
Wraz z początkiem 2022 roku w życie mają wejść nowe przepisy dotyczące rolnictwa ekologicznego. Ustawa, nad którą aktualnie pracuje rząd, rozszerza spektrum kar za sugerowanie konsumentom, że wybierane przez nich towary pochodzą z ekologicznych źródeł. Omawiane przepisy mają również uregulować m.in. kwestie dotyczące nadzoru produkcji ekologicznej żywności, a także wprowadzić opłatę za wykorzystanie środków ochrony roślin.
Całkiem niedawno w mediach pojawiły się informacje dotyczące nowego prawa w Hiszpanii, według którego od 2023 roku zakazana będzie sprzedaż świeżych owoców i warzyw w plastikowych opakowaniach. W ostatnich dniach interpelację poselską w tej samej sprawie złożyli w Ministerstwie Klimatu i Środowiska posłowie Koalicji Obywatelskiej. W interpelacji, pod którą podpisało się 25 osób, posłowie wystosowali pytanie do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o to, czy prowadzone są prace nad zlikwidowaniem użycia plastikowych opakowań w sprzedaży świeżych warzyw i owoców. Hiszpania: zakaz sprzedaży owoców i warzyw w plastikowych opakowaniachChoć coraz częściej podkreśla się potrzebę eliminowania tworzyw sztucznych z codziennego użycia, w sklepach powszechnym sposobem dystrybucji wielu gatunków owoców i warzyw jest ich sprzedaż w plastikowych opakowaniach. W Hiszpanii powstała inicjatywa, by w sposób prawny zakazać sprzedaży świeżych owoców i warzyw w plastikowych opakowaniach, co ma być bezpośrednim zatrzymaniem zbędnego wykorzystania tworzyw sztucznych przez duże firmy handlowe. Jak przekazują hiszpańskie media, ustawa dotycząca zakazu stosowania plastikowych opakowań w przedsiębiorstwach detalicznych ma wejść w życie od 2023 roku. Idea odbiła się szerokim echem w europejskich mediach, inspirując kolejne państwa do refleksji nad zmianami prawnymi na rzecz ochrony środowiska.
Jesień i początek czwartego kwartału 2021 roku staje się czasem wstępnych podsumowań rolniczego sezonu i zebranych plonów. Eksperci Głównego Urzędu Statystycznego nie mają pozytywnych wieści dla producentów warzyw gruntowych: plony wyniosły w tym roku niecałe 3,9 milionów ton. W praktyce oznacza to, że dotychczasowy ilość zebranych warzyw gruntowych jest o 2% niższa wobec wyniku z analogicznego okresu sprzed roku. GUS: warzyw gruntowych jest mniej niż przed rokiemRolnikom nie trzeba przypominać trudów wiosny obfitującej w przymrozki, późniejszej suszy, nawalnych deszczy, wody stojącej na polach i wyjątkowo kapryśnego sierpnia. Produkcja roślin i zbóż w tym roku była obarczona wieloma trudnościami, których źródłem były głównie niekorzystne zjawiska pogodowe. Nic zatem dziwnego, że tegoroczne plony warzyw gruntowych są niższe, niż życzyliby sobie tego rolnicy. Eksperci Głównego Urzędu Statystycznego przedstawili dane, według których plony warzyw gruntowych z 2021 roku wyniosły prawie 3,9 milionów ton. Choć liczba jest pokaźna, to w porównaniu do ubiegłego roku zdecydowanie nie brzmi optymistycznie - w 2020 roku rolnikom udało się zebrać o 2% więcej warzyw.
Współczesne rolnictwo nie sposób wyobrazić sobie bez środków ochrony roślin. Niektóre z nich - już wycofane - miały mieć negatywny wpływ na zdrowie człowieka i środowisko naturalne. Komisja Europejska poinformowała o kolejnych pestycydach, które wkrótce nie będą mogły być stosowane przez rolników. Chodzi o prochloraz i famoksadon. Władze unijne nie przedłużyły pozwolenia na stosowanie prochlorazu i famoksadonu, a daty ich zezwoleń wygasają kolejno w grudniu 2021 roku i marcu 2022 roku.Władze UE wycofują kolejne pestycydyNajnowsze informacje dotyczące środków ochrony roślin w kontekście unijnego prawa dotyczą prochlorazu i famoksadonu - substancji, które były (i nadal są) powszechnie stosowane przez rolników na całym Starym Kontynencie. Zatwierdzenie stosowania prochlorazu wygasa już 31 grudnia 2021 roku, jednakże nie podano jeszcze terminów, do których należy wykorzystać pozostałe produkty. 16 marca 2022 roku kończy się termin ważności zezwoleń na wprowadzanie do obrotu pestycydów, które zawierają famoksadon. Z kolei 16 czerwca 2022 roku mija moment, w którym mogą być sprzedawane lub dystrybuowane środki, które mają być wprowadzone do obrotu do 16 marca 2022 roku. Ostatnią istotną datą, którą powinni zapamiętać rolnicy, jest 16 września 2022 roku, kiedy to kończy się możliwość stosowania, przechowywania i unieszkodliwiania pestycydów, które będą wprowadzone do obrotu do 16 marca 2022 roku.
Rosnąca inflacja sprawia, że ceny za poszczególne rodzaje żywności zmieniają się - na niekorzyść klienta - w zastraszającym tempie. Jak przekazuje portal money.pl, UOKiK zlecił kontrole cen niektórych owoców i warzyw na każdym etapie łańcucha dostaw. Dzięki temu urzędnicy mają zebrać informacje dotyczące kwot, jakie zarabiają rolnicy, pośrednicy i sklepy na sprzedaży towarów. Niezadowolenia z kontroli cen towarów nie kryją internauci. Niektórzy z nich obawiają się państwowej regulacji cen produktów rolno spożywczych, które były typowe w Polsce za czasów gospodarki centralnie sterowanej. UOKiK skontroluje ceny produktów rolno-spożywczychUrząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zdecydował się na zlecenie kontroli cen owoców i warzyw na wszystkich etapach łańcucha dostaw - od tych oferowanych przez rolników, poprzez pośredników, kończąc na dużych sieciach handlowych. Jak informuje portal money.pl, przez UOKiK będą analizowane tylko niektóre produkty rolno-spożywcze - pod lupę zostaną wzięte najpopularniejsze odmiany jabłek, biała kapusta, ziemniaki i borówki. Całkiem niedawno UOKiK ruszył na pomoc producentom jabłek, którzy skarżyli się na skandalicznie niskie ceny w skupach owoców i wykorzystywanie przewagi kontraktowej przez duże sieci handlowe. Kontrole mają na celu zbadanie sytuacji na rynku, analizując duży rozziew między niskimi cenami, za jakie rolnicy są niekiedy zmuszani sprzedawać swoje towary, a coraz wyższymi kwotami produktów spożywczych w sklepach.
Choć w ostatnim czasie w Polsce nie brakuje nagłych burz i nawalnych opadów deszczu, to gleba nie jest w stanie przyjmować nadmiaru wody i często nadal w głębszych warstwach pozostaje wysuszona. Okazuje się jednak, że niektóre gminy czasowo apelują o ograniczenie korzystania z wody w konkretnej sytuacji: podlewania działek i ogrodów. Wskazują, by zamiast tego pozostawić ją do picia. Prezes PGW Wody Polskie Przemysław Daca w rozmowie z money.pl dodał, że aktualnym powodem zakazów podlewania roślin w niektórych gminach nie jest zbyt mała ilość dostępnej wody, lecz spadki jej ciśnienia w rurociągach. Zakazy w niektórych gminachJakiekolwiek odgórne ograniczenie zużycia wody nie bez przyczyny wywołuje u wielu osób niepokój - pierwszą obawą jest tutaj podejrzenie awarii lub niedobór wody. Jak się okazuje, w niektórych gminach w Polsce pojawiają się niekiedy czasowe zakazy wykorzystywania wody do podlewania ogrodów i działek, a także wypełniania przydomowych basenów. Jak tłumaczy prezes PGW Wody Polskie Przemysław Daca w rozmowie z money.pl, powodem takiej sytuacji nie jest fakt, jakoby w Polsce brakowało wody pitnej. Sprawa ma związek z infrastrukturą, a dokładniej z tym, że woda, wykorzystywana przez wielu mieszkańców okolicy jednocześnie, znacznie obniża ciśnienie wody w rurociągach. Problem może pojawić się w momencie, gdy dużych ilości wody używa się do napełniania przydomowych basenów czy podlewania większych obszarów gruntu - do podobnej sytuacji nie może dojść, kiedy mieszkańcy danej okolicy korzystają z wody w celach spożywczych.
Gwałtowne zjawiska pogodowe, które w ostatnich tygodniach nawiedziły nasz kraj, stały się iskrą zapalną zażartej dyskusji na temat systemu ubezpieczeń rolniczych. W minionych dniach Agrounia zaznaczyła na Twitterze, że rolnicy nie mogli się ubezpieczać z winy rządu - stwierdzenie to wywołało ogrom emocji u internautów, którzy nie szczędzili gorzkich słów krytyki producentom żywności. Oburzenie rolników wywołały m.in. słowa internauty, który stwierdził: - Rolnicy się nie ubezpieczają, bo szkoda im pieniędzy. Liczą, że jak coś się wydarzy, to państwo im da. Ubezpieczenia rolnicze: burza opinii w internecieNie będzie przesadą stwierdzenie, że opinie wyrażane przez internautów są do pewnego stopnia probierzem nastrojów panujących w społeczeństwie. Nawalne deszcze, burze i grad sprawiły, że plantacje wielu rolników w Polsce zostały kompletnie zniszczone. Niestety, ogromna liczba producentów rolnych znalazła się w niezwykle trudnej sytuacji ze względu na brak wykupionego wcześniej ubezpieczenia. Wielu rolników, w tym działacze Agrounii, wskazali, że rząd powinien finansowo wspomóc poszkodowanych producentów, ponieważ system ubezpieczeń rolnych nie daje możliwości ubezpieczenia się wielu osobom.
W ostatnich miesiącach konsumenci mogą obserwować w sklepach niepokojący trend, jakim są rosnące ceny produktów spożywczych. Powodem nasilającego się zjawiska jest m.in. postępująca w naszym kraju inflacja. Jak podaje Business Insider, w handlu detalicznym ceny produktów w maju wobec cen z kwietnia 2021 roku wzrosły o 5,4%. Czy to oznacza, że producenci żywności również zarabiają więcej? Bynajmniej - pomimo drożyzny w sklepach rolnicy często zmagają się z nieopłacalnością produkcji roślinnej i zwierzęcej, a większość zysku w handlu przejmują pośrednicy. Wzrosty cen w handlu detalicznymNie jest tajemnicą, że w ciągu roku ceny owoców i warzyw notują sezonowe wzrosty i spadki cen. Jeszcze niedawno wielu konsumentów ubolewało nad cenami truskawek - obecnie można je kupić nawet za 7,50 złotych za łubiankę. Opisywany przykład ma jednak charakter jednostkowy - według portalu Business Insider ceny żywności w handlu detalicznym nieubłaganie rosną. Szkopuł w tym, że coraz większe marże nie wpływają na większe zarobki rolników.Warto dodać, że maju za produkty spożywcze w sklepach mieszkańcy Polski płacili o 5,4% więcej niż w kwietniu tego samego roku. Niestety nie przekłada się to na lepszą sytuację ekonomiczną rolników, którzy nadal otrzymują niesatysfakcjonujące propozycje stawek w skupach i zmagają się z rosnącymi kosztami pracy. Efekt? Ceny w sklepach szybują, a w portfelach rolników zostaje coraz mniej pieniędzy.
Transport owoców i warzyw z Hiszpanii do Litwy został zatrzymany na przejściu granicznym w Budzisku przez Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego z Białegostoku. Jak się okazało, ładunek ważył o 3 tony za dużo. Warto dodać, że zgodnie z badaniami pracowników WITD, dopuszczalny nacisk jednej osi pojazdu był przekroczony o prawie 2 tony. Ciężarówka z owocami i warzywami zatrzymanaChoć zabranie większej ilości towaru w jednym pojeździe zdaje się być - teoretycznie - rozsądnym sposobem zarządzania pracą, to warto również mieć na względzie pewne granice, których przekroczenie może stanowić zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego. Na oficjalnej stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Białymstoku pojawił się wpis na temat zatrzymania ciężarówki wiozącej owoce i warzywa z Hiszpanii do Litwy. Pojazd został zatrzymany do rutynowej kontroli na przejściu granicznym w Budzisku na terenie województwa podlaskiego. Jak się okazało, ilość ładunku, która znajdowała się w ciężarówce, w znaczący sposób przekraczała obowiązujące normy bezpieczeństwa.
Nie od dziś wiadomo, że Bill Gates - znany amerykański przedsiębiorca i filantrop - poza działalnością w branży informatycznej przez lata inwestował w wielkie obszary gruntów rolnych. Wedle informacji zebranych przez dziennikarzy NBC News, ogromne gospodarstwo Gatesa jest kluczowym dostawcą ziemniaków do restauracji McDonald's. To właśnie z bulw pochodzących z gospodarstwa Billa Gatesa wytwarza się lwią część słynnych amerykańskich frytek. Bill Gates, rolnictwo i McDonald'sBill Gates zyskał fortunę głównie dzięki swojej pracy zawodowej w branży informatycznej i związkom z firmą Microsoft. Co ciekawe, na przestrzeni lat inwestował w grunty rolne, dzięki czemu stał się największym prywatnym właścicielem ziemi uprawnej w Stanach Zjednoczonych. Bill Gates posiada w sumie około 97 933 hektarów ziem w osiemnastu stanach. Uprawiane są tam wspomniane ziemniaki, a także soja, cebula, marchew i ryż. Amerykańskie media podają, że ziemniaki sprzedawane firmie McDonalds rosną na polach w stanie Waszyngton. Co ciekawe, nieoficjalnie mówi się również, że obszar ten jest tak duży, że można go zobaczyć z kosmosu.
W ostatnim czasie, pomimo słonecznej pogody w większości regionów w Polsce, na południu kraju doszło do gwałtownego gradobicia. Opady zamarzniętych kawałków lodu wywołały niemałe spustoszenie na polach rolników, obracając w niwecz tysiące młodych roślin. Agrounia, przedstawiając zniszczone pola rolników na swoim twitterowym profilu, napisała: - Serce pęka, widząc te zniszczone plony. Złość wzbiera, widząc bierność polityków. Gradobicia w południowej PolsceJak możemy przeczytać na portalu goniec.pl, a także na facebookowym profilu Łowcy Burz Południe - małopolskie i śląskie, ostatnie dni dla mieszkańców południowych krańców Polski nie należały do najłatwiejszych. Nagłe i silne opady gradu zniszczyły młode rośliny na polach, w wielu przypadkach przynosząc rolnikom ogromne straty finansowe. Fotografie zamieszczone na profilu Łowcy Burz Południe - małopolskie i śląskie na Facebooku ukazują, że kawałki lodu miały wielkość sporych czereśni. Sytuację rolników skomentował rolniczy ruch Agrounia na Twitterze: >
Każde czasy zmagają się ze swoimi własnymi wyzwaniami politycznymi, gospodarczymi i kulturowymi. XXI wiek stał się jednak symbolem ogromnego kryzysu klimatycznego, który wymaga jak najszybszych i zdecydowanych posunięć. Pomimo twardych dowodów ze strony naukowców wielu ludzi nadal wskazuje, że globalne ocieplenie jest fikcją. Nieograniczona emisja gazów cieplarnianych do końca obecnego stulecia ma doprowadzić do zniszczenia 30% obszarów, na których prowadzi się produkcję żywności. Niestety, w przestrzeni internetowej niektórzy stwierdzają, że nie widzi w swojej działalności żadnych elementów, które można by przekształcić na bardziej przyjazne środowisku. Tańce na tonącym statkuDenializm w kwestii destrukcyjnych efektów działalności człowieka nie jest niestety rzadkim zjawiskiem, a każda z poszczególnych grup zawodowych często chce przerzucać winę na innych. Globalne ocieplenie jest faktem i nie ma tutaj miejsca na opinie - dowody przedstawiane przez fińskich naukowców z Uniwersytetu w Aalto pokazują, że do końca bieżącego stulecia istnieje prawdopodobieństwo, że 30% światowych obszarów, na których nadal prowadzi się produkcję żywności, będzie niezdatna do dalszej eksploatacji. Fińscy badacze wypowiadający się w naukowym czasopiśmie One Earth wskazują, że winne wszystkiemu są gazy cieplarniane emitowane do atmosfery pochodzące nie tylko z przemysłu, ale również z rolnictwa. Dramatyczne prognozy mają szansę stać się rzeczywistością, jeśli emisja gazów cieplarnianych nie zostanie zmniejszona. Jeśli jednak ten plan się uda, a ocieplenie wyniesie maksymalnie 1,5-2 stopnie Celsjusza, zniszczeniu ulegnie tylko niewielka część obszarów, na których obecnie produkuje się żywność. Mimo to zarówno przemysł, jak i rolnictwo zdają się w wielu przypadkach przypominać beztroskich pasażerów tonącego Titanica - w momencie, gdy statek niebezpiecznie się przechyli, na ratunek będzie za późno.
Na parkingu w okolicach Jędrzychowic (woj. dolnośląskie) funkcjonariusze z Zarządu w Łodzi Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego we Wrocławiu skontrolowali samochód ciężarowy. Jak się okazało, CBŚP posiadała informację, że może dochodzić do przemytu, a kontrabanda miała być właśnie transportowana kontrolowanym samochodem, który przekraczał granicę niemiecko-polską. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: