Dramat rolników wywłaszczonych w Żorach. "To nie droga dla ludzi, tylko dla deweloperów!"
Rolnicy z Żor protestują przeciwko budowie nowej drogi, która ma przeciąć ich pola i uniemożliwić im dalszą pracę. Rodzina Dzierżęgów już raz została wywłaszczona i oddała część swojego gospodarstwa pod inną inwestycję. Teraz władze miasta chcą zabrać im jeszcze więcej ziemi, ponieważ twierdzą, że bez dróg nie będzie możliwy rozwój dzielnicy. Ale to nie jedyny poszkodowani.
"Ziemia zostanie poszatkowana, poprzecinana!"
Dzierżęgowie od pokoleń uprawiają warzywa na 30 hektarach ziemi. Ich produkty trafiają na lokalny rynek, a oni sami są znaczącymi producentami pora w Polsce. Jednak teraz ich przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Miasto Żory planuje budowę nowej drogi, która przeciąłby gospodarstwo Dzierżęgów na pół. To utrudni, a wręcz uniemożliwi im dalszą produkcję rolną.
- Uważam, że w tej sprawie jest nadużywana specustawa. To jest zwykła, lokalna droga. Moim zdaniem to ma otworzyć nowe tereny pod budowę deweloperską, nic innego. Miasto nie zwraca uwagi na nasze potrzeby, zrobiło nam przystanki autobusowe, które dla mnie nie są tam celowe w ogóle. Dodatkowe chodniki trzeba było z dwóch stron zrobić. Nasza ziemia zostanie poszatkowana, poprzecinana, nie będziemy mogli funkcjonować jak dawniej. Żeby zwieść z pola pora, to musimy kilkadziesiąt razy przejechać sprzętem, przyczepami, kombajnem – mówi Benedykt Dzierżęga.
"To nie jest strategiczna droga dla ludzi, tylko dla deweloperów!"
Urząd Miasta Żory twierdzi, że budowa drogi jest niezbędna dla rozwoju miasta. Tłumaczą, że nowa infrastruktura ułatwi życie mieszkańcom i doprowadzi do powstania nowych miejsc pracy.
Z urzędnikami nie zgadzają się Swadźbowie, którzy uprawiają zboże i hodują kury. Według planu w miejscu ich ziemi powstanie zbiornik retencyjny.
- Dla nas to będzie katastrofa, bo ta droga i ten zbiornik… Już mi się chce płakać, koszmar. Ten zbiornik zagraża hodowli naszych kur, bo mogą być przenoszone choroby od dzikiego ptactwa, jak ptasia grypa. Robimy, co możemy, zwracamy się do każdego z pomocą, odwołujemy się, gdzie możemy – podkreśla Agnieszka Swadźba.
-To jest strategiczna inwestycja dla deweloperów, a nie dla ludzi, którzy chcą spokojnie żyć - komentuje jeden z mieszkańców.
Naszą winą jest to, żeśmy się tutaj urodzili?
Głównym argumentem urzędników jest dynamiczny rozwój dzielnicy Rogoźna w Żorach, to znaczy ogromna liczba nowo powstałych domów. A razem z rosnącymi budynkami mieszkalnymi pojawia się zapotrzebowanie na lepszą komunikacje, czyli drogi usprawniające wyjazd. Z drugiej strony władze miasta przekonują, że planowana infrastruktura ułatwi życie mieszkańcom i doprowadzi do powstania nowych miejsc pracy.
Sprawa budzi wiele emocji. Mieszkańcy Żor są podzieleni na dwa obozy: tych, którzy popierają inwestycję i tych, którzy się jej sprzeciwiają.