Nawet 200 tys. zł bonu dla polskich rodzin. PiS ma nową propozycję
Prawo i Sprawiedliwość, choć jest obecnie poza rządowymi sterami, intensywnie pracuje nad programem na wybory w 2027 roku. Jednym z najgłośniejszych pomysłów, który wywołuje skrajne emocje, jest propozycja nowego bonu mieszkaniowego. Jeśli takie wsparcie weszłoby w życie, polskie rodziny otrzymałyby niemałe wsparcie finansowe. Na jakiej zasadzie ten bon miałby funkcjonować?
Nowy bon mieszkaniowy. PiS ma propozycję
Bon mieszkaniowy, o którym mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości, jest od początku jasno pozycjonowany jako rozwiązanie inne niż dotychczasowe programy socjalne partii, takie jak "800 plus" (świadczenie wychowawcze wypłacane na każde dziecko). Jego pomysłodawca, Bartosz Marczuk (były wiceminister rodziny), podkreśla, że nie będą to „pieniądze na rękę”.
Środki te miałyby być przeznaczone wyłącznie na konkretne cele związane z mieszkalnictwem. Oznacza to, że beneficjenci musieliby rozliczyć otrzymane wsparcie na przykład przy zakupie mieszkania, wniesieniu wkładu własnego, a także na remont czy rozbudowę domu. Jest to istotna różnica, która ma zminimalizować ryzyko wydawania państwowych pieniędzy na dowolne cele konsumpcyjne i skierować je bezpośrednio na poprawę warunków mieszkaniowych polskich rodzin.
Bon jest wyraźnie skoncentrowany na demografii i ma być formą zachęty do posiadania większej liczby dzieci, co w obliczu kryzysu demograficznego ma być jednym z kluczowych wyzwań dla przyszłego rządu. Choć celem programu jest poprawa warunków życia, a nie zwiększenie konsumpcji, kontrowersje budzi jego potencjalny wpływ na ceny nieruchomości, co w przeszłości miało miejsce przy innych programach wsparcia na rynku mieszkaniowym.

Nowy bon mieszkaniowy wpłynie na kryzys demograficzny?
Czy bon mieszkaniowy faktycznie zatrzyma kryzys demograficzny? Wokół propozycji bonu mieszkaniowego, który miałby być jednym z głównych elementów programu wyborczego PiS na rok 2027, narastają kontrowersje i wątpliwości. Część polityków partii, w tym wiceprezes Tobiasz Bocheński, wyraziła publicznie swoje zaskoczenie i sceptycyzm co do realnego wpływu bonu na poprawę dzietności w kraju.
Bocheński, wprost pytany o to, czy wsparcie finansowe w tej formie może być receptą na problemy demograficzne, odpowiedział, że „nie jest zwolennikiem” tej propozycji, argumentując, że problem dzietności jest bardziej skomplikowany. Wskazał, że gdyby dało się go rozwiązać takimi narzędziami, zrobiłyby to już inne państwa. Pokazuje to, że nawet wewnątrz partii brakuje jednomyślności co do skuteczności tak kosztownego rozwiązania.
Krytycy wskazują, że choć bon może pomóc w zdobyciu wkładu własnego (szczególnie w obliczu wysokich cen mieszkań i rosnących wymagań kredytowych), to nie rozwiązuje on kluczowych, systemowych problemów demograficznych. Te tkwią w niepewności ekonomicznej, braku stabilnej i wystarczającej opieki żłobkowej i przedszkolnej, a także dostępu do stałych i dobrze płatnych miejsc pracy, które gwarantowałyby stabilność finansową na lata. Ponadto, tak duży zastrzyk gotówki, skierowany na rynek mieszkaniowy, może doprowadzić do kolejnej eskalacji cen nieruchomości, pogarszając sytuację tych, którzy na bon się nie załapią lub dla których wsparcie okaże się niewystarczające.
Nowy bon mieszkaniowy. Takie wsparcie otrzymałyby polskie rodziny
Nowy bon mieszkaniowy jest silnie powiązany z polityką prorodzinną i poziomem dzietności, co ma być jego główną ideą. Maksymalna kwota, którą mogłaby otrzymać rodzina, to 200 tysięcy złotych, a jej osiągnięcie wymagałoby spełnienia określonych warunków związanych z liczbą dzieci. Kwota ta byłaby kumulowana w zależności od kolejnych wydarzeń rodzinnych: 40 tys. zł – przy zawarciu małżeństwa lub narodzinach pierwszego dziecka. 60 tys. zł – przy narodzinach drugiego dziecka. Do 100 tys. zł – przy narodzinach trzeciego i kolejnych dzieci.
W praktyce oznacza to, że rodzina z trójką dzieci mogłaby łącznie liczyć na wsparcie w wysokości 200 tysięcy złotych. Koncepcja bonu mieszkaniowego, powiązanego z dzietnością, nie jest zupełnie nowa w propozycjach PiS; podobne pomysły pojawiały się już przy okazji programu Polski Ład, gdzie mowa była o wsparciu sięgającym nawet 100 tysięcy złotych, głównie dla rodzin wielodzietnych.
Różnica tkwi w skali – propozycja na 200 tysięcy złotych jest dwukrotnie wyższa niż pierwotne zapowiedzi. Tak duża kwota z pewnością działa na wyobraźnię i ma być silną zachętą do zakładania i powiększania rodzin. Politycy Prawa i Sprawiedliwości liczą, że tak ukierunkowana pomoc finansowa, przeznaczona na tak istotny cel jak własne mieszkanie, może skutecznie wpłynąć na decyzje demograficzne Polaków. Debata na temat bonu mieszkaniowego to zatem nie tylko kwestia programu politycznego, ale przede wszystkim sporu o to, jakie są faktyczne priorytety w polityce demograficznej państwa.