Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Uprawy > Polskie truskawki pod znakiem zapytania, straty sięgają 80 proc. A to nie koniec problemów
Julia Bogucka
Julia Bogucka 10.05.2025 17:35

Polskie truskawki pod znakiem zapytania, straty sięgają 80 proc. A to nie koniec problemów

Polskie truskawki
Fot. Jari Hindstrom/CanvaPro

Rolnicy i sadownicy mają się czym martwić. Ostatnie tygodnie pokazały, że zbiory mogą nie być wystarczająco zachwycające. Straty w truskawkach wynoszą nawet 80 proc., co może się przełożyć na ich ceny. To jednak niejedyne, z czym muszą się mierzyć plantatorzy. Już za kilka dni sytuacja może się znacząco pogorszyć. 

Polskie truskawki trafiły do sklepów

Do niedawna w sklepach wiosną 2025 roku można było natrafić wyłącznie na truskawki importowane z innych państw — przede wszystkim Grecji czy Hiszpanii. Na pochodzące z polskich upraw owoce musieliśmy długo poczekać. Pierwsze w sklepach pojawiły się te pochodzące ze szklarni, gdzie mają szansę dojrzeć zdecydowanie wcześniej.

Rolnicy, którzy decydują się na taki ruch, najczęściej uprawiają truskawki na stołach lub w specjalnych rynienkach, które są zawieszone nad ziemią, a owoce rosną w ten sposób w substracie, a nie tradycyjnej glebie. Zimą należy je doświetlać, a same szklarnie ogrzewać. To przekłada się oczywiście na wyższe koszty, niż w przypadku uprawy tradycyjnej. Szacuje się, że za 1 hektar takiej całorocznej uprawy należy zapłacić od 2 do nawet 5 milionów złotych, a końcowe wydatki zależą między innymi od technologii, automatyzacji, a także źródeł ogrzewania.

truskawki polskie.jpg
Fot. Couleur/pixabay/CanvaPro

Kiedy więc pierwsze polskie truskawki w 2025 roku trafiły do sklepów, ich ceny wielu klientów wprawiły w osłupienie. Pierwsze takie owoce można było zaobserwować choćby w Lidlu, gdzie za opakowanie o wadze 250 g należało zapłacić 11,99 złotych, co przekłada się na 47,96 złotych za kilogram. Teraz okazuje się, że ceny mogą długo nie spaść. Wszystko przez gigantyczne straty, które odnotowali rolnicy. A może być jeszcze gorzej.

Patryk Wołosz, Ursula von der Leyen
Unijny zakaz coraz bliżej. Lepiej się przygotuj
Nigdy nie popełniaj tego błędu przy koszeniu trawnika. Ucierpi nie tylko trwa Posadź te kwiaty na parapecie. Cieszą oko i sprawiają, że pająki uciekają gdzie pieprz rośnie

Polskich truskawek może zabraknąć, gigantyczne straty

Jeszcze kilka tygodni temu pogoda rozpieszczała, a temperatury wynosiły nawet powyżej 20 stopni Celsjusza. W kwietniu 2025 roku w wielu regionach rolnicy doświadczyli jednak silnych przymrozków, które wyrządziły poważne szkody w uprawach owoców jagodowych. Wspomina o tym między innymi prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek w rozmowie z PAP.

W niektórych przypadkach w uprawach truskawek straty wstępnie szacują nawet na 70-80 procent - zarówno w kwiatach otwartych i już zamkniętych, które obmarzły. Te szkody nie występują na wielkich obszarach, ale punktowo - zaznaczył.

Pomiary wskazują, że w tym regionie przymrozki utrzymują się nawet od ostatniego tygodnia kwietnia. Zdarzało się nawet, że pojawiły się podczas kilku nocy pod rząd. Cytowany prezes wskazuje, że niekiedy temperatura spadła do -4 st. C. To bardzo zła wiadomość zarówno dla osób zajmujących się uprawą truskawek, jak i ich miłośników. Może to bowiem oznaczać, że ceny tych owoców poszybują w górę. 

przymrozki kwietniowe.jpg
Fot. Zoya_Avenirovna/Getty Images/CanvaPro

Problemy dotyczą również sadowników, o czym wspomina Krzysztof Cybulak ze Związku Sadowników RP w rozmowie z PAP.

Śliwki u mnie niby się trzymają, są zielone, ale półtora kilometra dalej u kolegi w innym sadzie już są na nich brązowe przebarwienia, więc tu na pewno będą straty. Czy u nas będą, jeszcze nie wiadomo - powiedział.

Poza przymrozkami problemem jest również susza i bardzo niewielkie opady deszczu, które również nie pomagają. Wiele wskazuje jednak na to, że to nie koniec kłopotów rolników i sadowników.

Zobacz: Posadź w ogrodzie zamiast tui. Wygląda zjawiskowo, a do tego odstrasza komary i kleszcze

To nie koniec problemów rolników

Wiele osób wie, że już w najbliższych dniach rozpoczyna się okres, który może dołożyć problemów polskim uprawom. Już w dniach od 12 do 14 maja, jak niemal każdego roku, w Europie Środkowej będziemy mieli do czynienia z falą przymrozków, która jest określana mianem “zimnych ogrodników”. To niejedyny kłopot, bo już dzień później, 15 maja, nadejdzie “zimna Zośka”.

I w tym roku scenariusz ten może się ziścić. Najnowsze prognozy wskazują, że właśnie w okresie od 12 do 15 maja w kraju możemy mieć do czynienia z przygruntowymi przymrozkami, na co powinni natychmiast przygotować się rolnicy i sadownicy. Jest na to kilka sposobów, o których wspomina na swojej stronie Polski Związek Działkowców w Małopolsce.

Rośliny należy osłonić agrowłókniną na czas spodziewanych przymrozków. Można też użyć tektury falistej, szklanych kloszy a nawet uciętych plastikowych butelek, wiadra czy donicy ustawionych do góry dnem. Tego typu okrycia zakładamy na około godzinę przed zachodem słońca i zdejmujemy rankiem - czytamy.

Warto również pamiętać, że jeśli przymrozki uderzą w uprawy polskich rolników czy sadowników, to ci mogą się ubiegać o stosowną rekompensatę. Takie działania umożliwia od 2024 roku Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które zauważa problem i chce zareagować.

Nie możemy zostawić rolników samych w tej trudnej sytuacji - mówił wówczas minister rolnictwa Czesław Siekierski w rozmowie z Polskim Radiem.

W ubiegłym roku do 15 listopada można było złożyć wnioski drogą elektroniczną, które umożliwiały uzyskanie rekompensaty z budżetu państwa za szkody powstałe między innymi w wyniku gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych czy huraganów.