Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Wieś > Zielona apteczka rośnie na miedzy. Dawniej nie wyobrażano sobie życia bez tej rośliny
Patryk Wołosz
Patryk Wołosz 24.07.2025 13:34

Zielona apteczka rośnie na miedzy. Dawniej nie wyobrażano sobie życia bez tej rośliny

Łąka
Fot. Pixabay/Siegiella

Na pierwszy rzut oka wygląda jak byle chwast. Ta roślina przez stulecia ratowała rozbite kolana, łagodziła uciążliwy kaszel i karmiła zwierzęta, gdy trawa na pagórkach dawno już wyschła. Dziś wielu zapomina, że od najbliższej „zielonej apteki” dzieli ich zaledwie kilka kroków w stronę miedzy.

Zielone lekarstwo rośnie za twoim domem

Babka lancetowata (Plantago lanceolata) to niewysoka bylina z rodziny babkowatych, rozpoznawalna po długich, wąskich liściach ułożonych w rozetę oraz drobnych, brunatnych kwiatach z puszystymi pręcikami. Z pozoru delikatna, w rzeczywistości potrafi przetrwać suszę, ubogie podłoże i ciągłe deptanie. 

Jej sekret tkwi w mocnym systemie korzeniowym i liściach bogatych w garbniki, irydoidy oraz śluzy. To właśnie te związki sprawiają, że po przyłożeniu świeżego listka rana szybciej się zasklepia, a syrop z suszonego ziela łagodzi napady kaszlu.

Rośnie tam, gdzie ma dość słońca. Od wiejskiego podwórka po górski gościniec

Babka lancetowata nie ma wygórowanych wymagań. Spotkamy ją na piaszczystym poboczu drogi, w szczelinach między płytami chodnika, na pastwisku pełnym końskich kopyt czy na zapomnianym ugorze. Najlepiej czuje się w miejscach nasłonecznionych, przepuszczalnych i lekko zasadowych, gdzie rywalizuje o przestrzeń z babką zwyczajną, przytulią i koniczyną. 

W Polsce występuje niemal wszędzie – od Bałtyku aż po hale tatrzańskie – a jej kosmopolityczna natura sprawia, że bez zaproszenia rozgościła się także w Azji, Ameryce i Australii. Człowiek nie musiał jej przesadzać, wystarczyło, że wraz z sianem jechała wozem lub przyczepiła się do owczej wełny.

Dawna wieś nie wyobrażała sobie życia bez babki

Dzieci biegły po liście, gdy któreś wywróciło się na żwirze; kobiety przykrywały nimi obtarcia po nowych butach, a gospodarze dorzucali garść świeżej zieleniny do żłobu, by złagodzić kolkę u krowy. Z suszu gotowano gęsty odwar do płukania gardła przy anginie, a syrop wymieszany z miodem i spirytusem stał na kuchennej półce obok ziół „na ból brzucha”. W biedniejszych domach naparem leczono domowe ptactwo. Twierdzono ponoć, że kaczki po takiej kuracji znosiły więcej jaj. 

babka lancetowata
Fot. Shutterstock / alybaba

Zimą babka lancetowata służyła za paszę ratunkową: zmielone nasiona dodawano do tzw. „późnej mąki”, aby chleb lepiej sycił. Nawet zielarze z Łysej Góry czy Podlasia powtarzali, że gdy w apteczce miało być tylko jedno ziele, wybór padał właśnie na babkę.