"Krowie mordy" prosto z lasu. Wyglądają przeciętnie, ale to grzybowy skarb. Usmażysz je jak kanie

Jesień w polskich lasach ma swój rytuał. Koszyk w ręku, nożyk w kieszeni, termos z herbatą. Grzybobranie od lat jest czymś więcej niż zbieraniem jedzenia – to tradycja, pretekst do spaceru, sposób na oddech od codzienności. I choć Polacy bardzo dobrze znają podgrzybki, prawdziwki czy kanie, w runie kryją się też gatunki mniej popularne, a równie ciekawe. Jednymi z nich są potocznie zwane „krowie mordy”. Chociaż nazwa jest niezbyt zachęcająca, ich smak jest pierwszorzędny.
Grzybobranie - nie tylko tradycja, a sposób na relaks
Grzybobranie to piękna tradycja, która łączy pokolenia — na poszukiwanie darów leśnego lasu wybierają się nie tylko przedstawiciele starszego pokolenia, ale również młodsi. Nie chodzi wyłącznie o smak. Dla jednych grzyby to rodzinne wspomnienia, dla innych – sportowa rywalizacja, komu uda się nazbierać najwięcej. Patrząc szerzej, grzybobranie wciąż pozostaje jednym z nielicznych rytuałów, które łączą ludzi z przyrodą.

I choć coraz częściej kupujemy grzyby w marketach, nic nie zastąpi satysfakcji z własnego znaleziska. W leśnych zakątkach kryje się gatunek często pomijany ze względu na swój niepozorny, niezbyt zachęcający wygląd. Tymczasem szaro-brązowe kapelusze kryją w sobie wyjątkowy smak, obok którego już nie sposób przejść obojętnie. Jak rozpoznać „krowie mordy” i jak brzmi ich prawdziwa nazwa?
Nie ignoruj tych grzybów - są przepyszne
„Krowie mordy”, czyli sarniaki rosną w lasach iglastych, szczególnie tam, gdzie królują sosny i świerki. Najczęściej spotkamy je na piaszczystych glebach, w grupach, niejednokrotnie tworzą całe kręgi. Na pierwszy rzut oka nie budzą zachwytu, ponieważ ich kapelusz jest szaro-brązowy, matowy czasem ciemniejszy, o średnicy do 15 cm, z lekko falującymi brzegami i popękaną skórką. Sam trzon jest krótki, masywny, jasnobrązowy, a miąższ po przekrojeniu pozostaje jasny, nie zmienia barwy i ma przyjemny zapach.
Jak najbardziej są one jadalne, smaczne i bardzo aromatyczne. W kuchni przypominają trochę kanie – można je smażyć w panierce, ale też dusić w sosach. Co ważne, sarniaki mają zwartą konsystencję i nie „rozpływają się” jak niektóre inne grzyby.

Warto uważać, ponieważ początkujący grzybiarze mogą pomylić sarniaki z zasłonakami, które bywają trujące. Różnica tkwi w blaszkach – u sarniaka są jasnożółte, potem ciemnieją; u zasłonaka – od razu rdzawo-brązowe. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości nie zabieramy grzybów do domu ze sobą, aby nie narazić się na niebezpieczeństwo. Jak przyrządzić sarniaki, aby w pełni wykorzystać potencjał ich smaku?
Smakowite sposoby na sarniaka
Sarniaki najlepiej smakują smażone. Ich miąższ jest zwarty, więc świetnie nadają się na kotlety – dokładnie tak, jak w przypadku kani. Aby przygotować kotleciki, należy najpierw oczyścić kapelusze, najlepiej bez moczenia w wodzie. Oprószamy je solą i pieprzem, obtaczamy w mące, rozkłóconym jajku i bułce tartej. Smażymy na rozgrzanym maśle lub oleju, aż panierka nabierze złocistego koloru.
Podane z kromką chleba i odrobiną kwaśnej śmietany potrafią konkurować z najlepszym kotletem schabowym. Można je też dodać do sosu grzybowego albo zapiec z warzywami.
































