Znaleźli zatrutego bielika. Ptak został uratowany, to nagranie chwyta za serce

Wielki sukces leśników i miłośników przyrody z Nadleśnictwa Barlinek. Uratowany bielik wrócił do swojego domu. Ptak, którego znaleziono zaplątanego w gałęzie, okazał się ofiarą zatrucia. Jego historia to jednak coś więcej niż opowieść z happy endem. To przestroga, która pokazuje, jak cienka jest granica między skuteczną pomocą a nieświadomym wyrządzeniem krzywdy.
Akcja ratunkowa pod Parzeńskiem
Wszystko zaczęło się w piątek, 26 września, w okolicach miejscowości Parzeńsko. To właśnie tam natknięto się na niezwykły widok – bielik bezradnie szamotał się, uwięziony w plątaninie gałęzi. Ptak był wyczerpany i niezdolny, by się samodzielnie uwolnić.
Informacja błyskawicznie trafiła do leśniczego, a ten zawiadomił Straż Leśną. Funkcjonariusze sprawnie zabezpieczyli osłabionego drapieżnika i przetransportowali go do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Zwierzogród” w Wielgowie.
To nie gałęzie były wrogiem uratowanego bielika
Dopiero w ośrodku specjaliści postawili ostateczną diagnozę, która rzuciła nowe światło na całą sprawę. Okazało się, że uwięzienie w gałęziach było jedynie skutkiem, a nie przyczyną problemów bielika. Prawdziwym wrogiem, który niemal doprowadził do śmierci ptaka, była trucizna. Osłabiony i zdezorientowany drapieżnik stracił panowanie nad lotem, co skończyło się niefortunnym lądowaniem w konarach.
Na szczęście dzięki natychmiastowej reakcji i specjalistycznemu leczeniu, ten uratowany bielik powoli odzyskiwał siły. Po kilku dniach intensywnej rehabilitacji był już gotów, by znów wzbić się w powietrze. To jednak niejedyny pacjent z barlineckich lasów. W tym samym ośrodku wciąż przebywa inna samica bielika, znaleziona jakiś czas temu w Rychnowie. Jej powrót do zdrowia potrwa znacznie dłużej, co pokazuje, że nie każda historia kończy się tak szybko i pomyślnie.
Chcesz pomóc? Uważaj, żeby nie zrobić krzywdy
Przypadek zatrutego bielika to twardy dowód na to, że dobre chęci to za mało. Próba samodzielnego oswobodzenia tak dużego i potężnego ptaka mogłaby skończyć się tragicznie – zarówno dla niego, jak i dla człowieka. Przestraszone, obolałe zwierzę w akcie obrony może dotkliwie zranić szponami lub dziobem. Co więcej, nie znając prawdziwej przyczyny jego stanu, łatwo pogorszyć jego sytuację, na przykład powodując dodatkowy stres czy wewnętrzne obrażenia.
Co zatem robić w podobnej sytuacji? Leśnicy apelują o jedno: rozsądek.
- Nie podchodź i nie dotykaj. Zachowaj bezpieczną odległość.
- Zabezpiecz miejsce, jeśli to możliwe, by nikt inny nie niepokoił zwierzęcia.
- Chwyć za telefon i zadzwoń do najbliższego nadleśnictwa lub ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt.
To specjaliści dysponują odpowiednią wiedzą, sprzętem i doświadczeniem, by interweniować skutecznie i bezpiecznie. Pamiętajmy, że dzika przyroda ma swoje prawa, a naszą rolą jest mądrze ją wspierać, a nie „bawić się w bohatera”. Czasem najlepszą pomocą jest po prostu wykonanie jednego telefonu.



































