Tej rośliny nigdy nie sadź w ogrodzie. Konsekwencje mogą być opłakane

Kusi intensywnym zapachem, jest łatwa w uprawie i przyciąga stada motyli. Wiele osób, poszukując efektownych i bezproblemowych roślin do ogrodu, decyduje się piękną, pochodzącą z Chin i Tybetu, roślinę, która w dalszej perspektywie może okazać się jednak „koniem trojańskim” w naszej rodzimej florze. Jest tania i dostępna w każdej szkółce, ale jej siewki potrafią doprowadzić właścicieli do utraty wielu pieniędzy.
Kusi pięknem, ale potrafi być mocno problematyczna
Egzotyczne rośliny mają w sobie pewien urok, a budleja Dawida bez wątpienia do nich należy. Kwitnie od lata do jesieni, oferując kaskady fioletowych, różowych lub białych kwiatów, które rzeczywiście są magnesem dla owadów zapylających. Ta łatwość adaptacji i zachwycająca estetyka sprawiły, że trafiła do tysięcy polskich ogrodów. Wydaje się niewinna, lecz jej korzenie mają destrukcyjną moc. Dlaczego ten popularny krzew, nazywany pieszczotliwie „motylim krzewem”, może kosztować Cię remont fundamentów i nieustanną walkę z chwastem? Warto wiedzieć, z kim się „zadajesz”, zanim kupisz sadzonkę.
Niestety, to, co dla ogrodnika jest zaletą – odporność i szybki wzrost – dla polskiego ekosystemu i portfela właściciela nieruchomości może stać się znaczącym kłopotem.
Inwazyjna natura "motylego" krzewu
To, co najbardziej powinno niepokoić właścicieli domów, to niekontrolowana inwazyjność budlei Dawida. Roślina produkuje ogromne ilości drobnych, lekkich nasion, które wiatr z łatwością przenosi na duże odległości. Nie potrzebują specjalnej gleby, by wykiełkować – wystarczy im pęknięcie w chodniku, niewielka szczelina w murze lub krawędź dachu.
Kiedy siewka zagnieździ się w pobliżu budynku, zaczyna się prawdziwy problem. Korzenie budlei Dawida, choć z pozoru niewielkie, są niezwykle silne. Szukając wody i stabilizacji, wnikają w najdrobniejsze rysy. Z czasem, gdy roślina rośnie, system korzeniowy zwiększa swoją objętość i siłę, rozsadzając struktury, w których się zakorzenił. To prosta droga do pękania fundamentów i murów, niszczenia nawierzchni i kostki brukowej, uszkadzania systemów drenażowych i rur. Warto wiedzieć, jak poradzić sobie z pozbyciem się tej rośliny, jeśli jej obecność na naszej działce zaczyna być zbyt problematyczna i ekspansywna.
Zobacz też: Oszuści oferują tani opał. Policja ostrzega: Polacy muszą uważać
Jak poradzić sobie z budleją w ogrodzie?
Budleja Dawida jest krzewem z tendencją do szybkiego drewnienia u podstawy. Ma charakterystyczne, lancetowate liście o srebrzystym spodzie i czworokątne w przekroju pędy. Ostrzeżeniem jest już sam fakt, że budleja pojawiła się w miejscach, gdzie teoretycznie nie powinna, np. na murach oporowych czy między płytami chodnikowymi.
Gdy nieproszony gość się pojawi, nie ma czasu do stracenia. Należy reagować, dopóki siewka jest mała. Najważniejsze zasady to:
- Konsekwentne wyrywanie: Młode siewki muszą być usuwane ręcznie, z jak największą częścią korzenia.
- Kontrola pęknięć: Regularne sprawdzanie i uszczelnianie wszystkich szczelin w pobliżu fundamentów i murów.
- Chemia (tylko w ostateczności): W przypadku starych, zdrewniałych egzemplarzy konieczne może być zastosowanie silnych herbicydów (specjalnych środków chwastobójczych do zwalczania budlei) aplikowanych bezpośrednio na ścięty pień.
Pamiętajmy, że budleja odrasta bardzo łatwo. Nie wystarczy jej przycięcie – to jedynie zachęci ją do jeszcze większej ekspansji. Decyzja o usunięciu dużej, zdrewniałej budlei Dawida, która zdążyła już uszkodzić np. ogrodzenie lub fundament, to wydatek idący w tysiące złotych. Samodzielne usunięcie krzewu i jego silnego systemu korzeniowego jest niezwykle trudne, a często niemożliwe bez specjalistycznego sprzętu.

































