wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Uprawy > Mszyce to dopiero początek problemu. Uwaga na te szkodniki, tak je zwalczysz
Patryk Wołosz
Patryk Wołosz 28.10.2025 09:49

Mszyce to dopiero początek problemu. Uwaga na te szkodniki, tak je zwalczysz

Mszyce to dopiero początek problemu. Uwaga na te szkodniki, tak je zwalczysz
Fot. Photo by horror by numbers on Unsplash

Jesień nie oznacza końca problemów. Choć temperatury spadają, mszyce wciąż potrafią dać się we znaki, zwłaszcza w uprawach ozimych. To małe, niepozorne owady, ale ich apetyt i tempo reprodukcji są ogromne.

Wróg numer jeden. Dlaczego mszyca to jest taka groźna?

Łatwo zlekceważyć coś, co ledwo widać gołym okiem. To błąd. Mszyce to nie tylko szkodniki wysysające soki roślinne, osłabiające ich wzrost i zimotrwałość. To przede wszystkim główni wektorzy groźnych wirusów, na czele z wirusem żółtej karłowatości jęczmienia (BYDV). Raz zainfekowanej rośliny nie da się już wyleczyć. Problemem jest też biologia. Mszyce rozmnażają się w ekspresowym tempie, często przez partenogenezę (dzieworództwo). W sprzyjających warunkach – a ciepła, długa jesień takimi jest – populacja potrafi eksplodować w ciągu kilku dni. Dlatego kluczem jest nieustanny monitoring plantacji. Żółte naczynia lepowe to podstawa, ale nic nie zastąpi regularnej lustracji liści, zwłaszcza tych najmłodszych.

Jeden przegapiony nalot wirusonośnych mszyc na plantację jęczmienia czy pszenicy może oznaczać straty liczone w tysiącach. Zwalczanie mszyc staje się więc kluczowym elementem jesiennej ochrony, ale też prawdziwym testem na refleks rolnika. Kiedy monitoring to za mało? Jak nie „przestrzelić” z opryskiem i czy biologia ma tu jeszcze coś do powiedzenia? Kluczowe jest wyczucie momentu.

Zwalczanie mszyc: siła w agrotechnice i naturze

Zanim sięgniemy po opryskiwacz, warto zadać sobie pytanie: czy zrobiliśmy wszystko, by mszycom utrudnić start? Zbyt często idziemy na skróty, licząc, że „chemia załatwi sprawę”. Tymczasem fundamentem jest dobra agrotechnika. Dokładne niszczenie resztek pożniwnych i samosiewów zbóż to podstawa. To tam zimują jaja i tam startują pierwsze pokolenia szkodnika. 

Opóźnienie terminu siewu ozimin również może znacząco ograniczyć presję, skracając okres jesiennej wegetacji, w którym mszyce mogą nalatywać na młode siewki. Nie można też zapominać o sojusznikach. Biedronki, złotooki, bzygi – to naturalni wrogowie mszyc. Wspieranie ich poprzez miedze, zadrzewienia śródpolne i pasy kwietne to czysta ekonomia. Im więcej naturalnych drapieżców, tym mniejsza potrzeba interwencji chemicznej.

Oprysk to ostateczność, ale musi być skuteczny

Są jednak momenty, gdy biologia i agrotechnika przegrywają. Decyzja o oprysku chemicznym musi być oparta nie na intuicji, ale na twardych danych – przekroczeniu progów ekonomicznej szkodliwości. Sygnalizację w tym zakresie prowadzi Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN) i to jej komunikaty powinny być dla rolnika wyznacznikiem. Jeśli decyzja zapadła, liczy się precyzja. Zabieg wykonany za wcześnie to strata pieniędzy. Zabieg spóźniony to strata pieniędzy i plonu. 

Wybierając środek (aficyd), trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze, temperatura. Niektóre substancje czynne (np. z grupy pyretroidów) tracą skuteczność, gdy robi się chłodno. Po drugie, rotacja. Stosowanie w kółko tej samej grupy chemicznej to najprostsza droga do wyhodowania sobie populacji odpornej. A walka z taką „super-mszycą” to już zupełnie inna, znacznie droższa historia.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: