Przeciska się przez szczeliny w oknach i drzwiach. W domu znajdziesz go po nieprzyjemnym zapachu
Chłodne, jesienne dni to nie tylko sygnał do wyjęcia z szafy cieplejszych ubrań. To również moment, w którym do naszych domów i mieszkań próbują dostać się nieproszeni goście. Całe hordy owadów szukają ciepłego i bezpiecznego schronienia, w którym mogłyby przetrwać zimę. Leśnicy i biolodzy ostrzegają, że w tym roku prawdziwą plagą może być jeden, konkretny gatunek – inwazyjny owad, który już obsiada elewacje budynków i wchodzi do środka, a jego obecność jest wyjątkowo uciążliwa.
Jesienni lokatorzy. Jakie owady pchają się do polskich domów?
Wraz ze spadkiem temperatur, instynkt przetrwania każe wielu owadom szukać schronienia. Nasze ogrzewane domy, mieszkania, a nawet altany i garaże, wydają się dla nich idealną zimową kwaterą. Nie wszystkie owady zimują – wiele z nich, jak komary, po prostu ginie po złożeniu jaj, które przetrwają do wiosny. Jednak spora grupa szuka aktywnie kryjówki.
Biedronki (a właściwie Arlekiny): To, co często bierzemy za nasze rodzime "boże krówki", to w rzeczywistości inwazyjna biedronka azjatycka (Harmonia axyridis). Jesienią potrafią one tworzyć gigantyczne skupiska na nasłonecznionych ścianach budynków i masowo wciskać się przez nieszczelności w oknach. W przeciwieństwie do polskiej biedronki, arlekiny potrafią gryźć, a w momencie zagrożenia wydzielają żółtą, plamiącą i nieprzyjemnie pachnącą hemolimfę.
Pająki: Choć obecne w domach przez cały rok, jesienią stają się bardziej widoczne. Dorosłe samce, szukając partnerek, wyruszają na wędrówki po naszych ścianach i sufitach. Zimna aura na zewnątrz również skłania je do pozostania w ciepłych zakamarkach.
Tarczońcowate (pluskwiaki): Coraz częściej w domach spotykamy też różne gatunki pluskwiaków, które, podobnie jak biedronki azjatyckie, w chwili zagrożenia wydzielają silny, nieprzyjemny zapach.
Większość z tych gości, choć bywa uciążliwa, jest nam dobrze znana. W tym roku jednak leśnicy zwracają uwagę na owada, który jeszcze kilkanaście lat temu był w Polsce nieobecny, a dziś dokonuje prawdziwej inwazji.

Leśnicy ostrzegają. Nadleśnictwo Daleszyce opublikowało post
Nadleśnictwo Daleszyce (woj. świętokrzyskie) opublikowało niedawno w mediach społecznościowych post, który wzbudził duże zainteresowanie i niepokój. Pracownicy lasów państwowych poinformowali o masowym pojawieniu się "obcego", dużego owada, który w poszukiwaniu schronienia przed zimą obsiada budynki mieszkalne, w tym samą siedzibę nadleśnictwa.
Leśnicy wprost ostrzegają, że jego obecność nie jest dla nas dobrą wiadomością. Choć nie stanowi on bezpośredniego zagrożenia dla człowieka, jego uciążliwość może dać się we znaki każdemu, komu wejdzie do domu. Mowa o gatunku, który doskonale przystosował się do naszego klimatu i z każdym rokiem jest go coraz więcej.

Inwazja Wtyka Amerykańskiego. Co to za owad i dlaczego jest groźny?
Tajemniczym, inwazyjnym owadem, przed którym ostrzega Nadleśnictwo Daleszyce, jest Wtyk amerykański (Leptoglossus occidentalis). To gatunek pluskwiaka pochodzący z Ameryki Północnej, który do Europy trafił prawdopodobnie wraz z transportem drewna pod koniec lat 90. XX wieku. W Polsce po raz pierwszy zaobserwowano go w 2007 roku i od tamtej pory jego populacja rośnie w lawinowym tempie.
Wtyk amerykański jest owadem stosunkowo dużym – może osiągać nawet 2 centymetry długości. Ma brązowo-czarne ubarwienie, a jego najbardziej charakterystyczną cechą są rozdęte, spłaszczone tylne odnóża, które wyglądają jak dekoracyjne "liście" lub "kolce".
Dlaczego leśnicy przed nim ostrzegają? Wtyk, choć nie jest groźny dla ludzi – nie gryzie, nie przenosi chorób ani nie niszczy konstrukcji domu – jest niezwykle uciążliwym lokatorem z kilku powodów:
Wchodzi masowo: Podobnie jak biedronki azjatyckie, wtyki jesienią gromadzą się w duże grupy i szukają szczelin, by przezimować w ciepłych budynkach. Potrafią wejść przez najmniejszy otwór.
Szybko się rozmnaża: W domach nie zimuje, lecz pozostaje aktywny. Ciepło sprawia, że może się obudzić i zacząć latać po mieszkaniu.
Głośno lata: Gdy się obudzi, lata w sposób dość niezdarny i głośno przy tym buczy, co bywa irytujące, zwłaszcza w nocy.
ŚMIERDZI: To jego największa wada. Wtyk amerykański, jak większość pluskwiaków, w sytuacji zagrożenia (np. próby złapania lub zgniecenia) wydziela bardzo intensywny, nieprzyjemny, chemiczny zapach. Z tego powodu nie należy go zgniatać. Najlepiej jest go delikatnie złapać (np. do słoika lub przez papierowy ręcznik) i wyrzucić na zewnątrz.
Choć dla nas jest "tylko" uciążliwy, dla środowiska stanowi problem – jego larwy i dorosłe osobniki żerują na nasionach i szyszkach drzew iglastych, głównie sosen, co może w przyszłości stanowić zagrożenie dla zdrowotności polskich lasów.
