Postawili dom obok chlewni sąsiada. Teraz rolnik musi im zapłacić gigantyczne odszkodowanie
To smutna historia pana Szymona, rolnika z miejscowości Grodzisko pod Łodzią, który od wielu lat zmaga się ze swoimi sąsiadami. Jego problemy zaczęły się, kiedy postanowił powiększyć chlewnię, wówczas sąsiedzi usiłowali zniszczyć go na wszelkie sposoby. Teraz im się to udało. Sąd nakazał zapłacić rolnikowi 100 tysięcy odszkodowania!
Rolnik pomagał miastowym sąsiadom, a ci wbili mu szpilę
Na początku było dobrze. Szymon Kluka, rolnik mieszkający wraz z rodziną we wsi Grodzisko, w gminie Rzgów niedaleko Łodzi, pomagał budującym się obok sąsiadom.
Mieliśmy dobre stosunki. Użyczyłem im prąd na budowę domu, razem graliśmy w piłkę, mieliśmy dzieci w podobnym wieku. I nagle, zupełnie nie wiem dlaczego, postanowili zniszczyć moje gospodarstwo – mówił Szymon Kluka na poniedziałkowej konferencji Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników.
Małżeństwo wraz z dziećmi postanowiło przeprowadzić się z miasta na wieś. Wiedzieli doskonale, że w pobliżu ich budującego się domu jest chlewnia pana Szymona i zupełnie im to nie przeszkadzało. Aż do pewnego momentu.
Afera o chlewnie trwa! Za hodowcą świń wstawił się prezes KRIR: przeszkadza, to pretensje może mieć tylko do siebie....Tacy sąsiedzi to skarb? Nie dla tego rolnika
Zaczęło się od decyzji pana Szymona o rozbudowie chlewni. W 2006 roku rolnik odziedziczył gospodarstwo po ojcu, wtedy utrzymywał zaledwie 10 sztuk bydła i 120 sztuk świń. Powiększenie chlewni do 360 sztuk świń, wiązało się z ciągłym załatwianiem pozwoleń.
Kiedy w końcu udało się wszystko dopiąć na ostatni guzik i ruszyć z budową, wtedy sąsiedzi zablokowali całe przedsięwzięcie. Ich miastowe nosy nie mogły poradzić sobie z zapachem pochodzącym z chlewni rolnika.
Próbowali unieważnić pozwolenie na budowę tuczarni. Trudno mi było to zrozumieć, zwłaszcza że poprzednia chlewnia stała w znacznie bliższej odległości od ich siedliska. Poza tym przez długi czas nieopodal nich leżała pryzma obornika. I wtedy im to nie przeszkadzało. - mówił Szymon Kluka.
Kłopoty spadły na rolnika niemałe. W czasie powstawania tuczarni, rolnik otrzymał wezwanie do sądu. Sprawa zakończyła się po kilku latach tym, że rolnik otrzymał do rąk własnym unieważnienie pozwolenia na budowę chlewni, choć ta już funkcjonowała. Taką decyzję wydał Urząd Wojewódzki w Łodzi, ale pan Szymon nie poddawał się i walczył dalej. Napisał odwołanie i udał się z nim do Sądu Administracyjnego, a ten na szczęście uznał, że nie ma sensu rozbierać budynku, który już powstał.
To koniec. Rolnik przegrał sprawę, teraz musi zapłacić wysoką cenę
Batalia o zrujnowanie rolnikowi życia nie została zakończona. Sąsiedzi złożyli pozew cywilny do Sądu Okręgowego w Łodzi i domagali się odszkodowania... uwaga, w wysokości niemal 400 tys. zł! Mało tego, chcieli zmusić rolnika do zmniejszenia liczebności hodowli o ponad połowę oraz do zainwestowania w lepszej jakości wentylacje w chlewni. Dodatkowo, rolnik miałby się odgrodzić wysokimi tujami, które miałyby ograniczyć uciążliwe zapachy.
Jeden z niezależnych biegłych sądowych uznał, że uciążliwe zapachy z chlewni mogą być drażniące przez maksymalnie 56 dni w roku i nie widział potrzeby zamykania tego interesu. Niestety, kolejni biegli już nie byli tacy uprzejmi. Sąsiedzi powołali swoich biegłych, którzy doprowadzili rolnika do ruiny. Szymon Kukla przegrał apelację pod koniec 2023 roku.
Decyzją sądu rolnik musi zapłacić sąsiadom 60 tys. zł odszkodowania za zapachy z chlewni. Dodatkowo Szymon Kluka musi ponieść koszty sądowe w wysokości 20 tys. zł, odsetki i inne koszty administracyjne. Łącznie z kieszeni rolnik musi wyciągnąć ponad 100 tysięcy złotych!
Rolnik ponadto musi wsadzić tuje od strony sąsiadów, co będzie kolidowało z dojazdem do jego silosu. Pan Kukla musi się dostosować do wyroku sędziego i zaprzestać chociażby wylewania gnojowicy w dni wolne od pracy, tak żeby sąsiedzi mieli pełen komfort podczas wypoczynku. Rolnik jest zdruzgotany i nie potrafi zrozumieć, czemu wszelkie pozytywne kontrole, które musiał przejść, nie wpłynęły na decyzję sędziego.
Za panem Szymonem murem stają rolnicy z Ruchu Młodych Farmerów, którzy chcą nagłośnienia sprawy i działań chroniących rolnictwo i dziedzictwo narodowe.