Wydali miliony. Potrzebują jeszcze więcej
Trwa nabór wniosków o wsparcie z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Do wzięcia nawet 10 tysięcy złotych. Węgry zamykają granice dla mięsa z Polski. To ma być odwet za regulacje prowadzone przez Warszawę w związku z pryszczycą. Zagrożenie rośnie, budżet się kurczy. Polskie rolnictwo postawione w trudnej sytuacji.
Rolnik Info News: podsumowanie tygodnia
Rozdają pieniądze, ale... jest jeden haczyk
Koła Gospodyń Wiejskich znów mają szansę na konkretne wsparcie. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa kontynuuje nabór wniosków o dofinansowanie, a zainteresowanie jest ogromne. Od momentu rozpoczęcia naboru — czyli od 24 marca — do końca kwietnia wpłynęło ponad 12 tysięcy wniosków. Co istotne – blisko 8 tysięcy kół otrzymało środki jeszcze przed majówką. Na ich konta trafiło łącznie ponad 67 milionów złotych. Całkowity budżet programu wynosi 120 milionów złotych, a okienko na składanie dokumentów otwarte jest do 30 września.
Uwaga – nabór może zakończyć się wcześniej, jeśli pula środków zostanie wyczerpana. Wnioski przyjmują biura powiatowe ARiMR – zarówno osobiście, jak i drogą pocztową, elektronicznie przez platformę ePUAP czy aplikację mObywatel. Warunek podstawowy? Koło musi figurować w Krajowym Rejestrze Kół Gospodyń Wiejskich.
Kwoty wsparcia są zróżnicowane. 8 tysięcy złotych przysługuje kołom liczącym do 30 członkiń. 9 tysięcy – organizacjom od 31 do 75 osób. A Maksymalna stawka, czyli 10 tysięcy złotych, trafia do największych kół – tych powyżej 75 członków. Na co można przeznaczyć te pieniądze? Lista jest długa i konkretna: od działań kulturalnych, edukacyjnych i społecznych, przez wspieranie kobiecej przedsiębiorczości, aż po inicjatywy poprawiające jakość życia na wsi i rozwój kultury ludowej. To nie tylko pomoc finansowa – to impuls do realnych zmian w lokalnych społecznościach.
Wakacje za bezcen
Fundacja Szansa dla Gmin prowadzi nabór na wakacyjne turnusy dla dzieci i młodzieży do 16. roku życia. To nie tylko szansa na oderwanie się od codzienności, ale też realne wsparcie dla rodzin. Dzięki dofinansowaniu z Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników, koszt turnusu może być niższy aż o 1200 złotych. W praktyce oznacza to, że rodzice zapłacą jedynie 900 złotych za dziewięciodniowy wyjazd.
Turnusy odbywają się w ośrodkach ZZR Samoobrona — nad Bałtykiem, na Mazurach i w górach. Szczegóły oraz numery do wojewódzkich koordynatorów dostępne są na stronie internetowej organizatora.
Sprowadzasz ciągnik spoza Unii Europejskiej?
Lepiej upewnij się, że dopełniłeś wszystkich formalności. Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało nowelizację przepisów o homologacji pojazdów, a to oznacza, że każdy traktor spoza UE może już wkrótce wymagać indywidualnej procedury dopuszczenia do ruchu.
Pomysł nie wziął się znikąd. To efekt wieloletniego bałaganu wokół rejestracji białoruskich ciągników. Sprzedawane od 2016 roku MTZ-y — choć chętnie kupowane przez rolników — nie spełniały unijnych norm technicznych. Mimo to przez lata były w Polsce rejestrowane. Gdy sprawa wyszła na jaw, właściciele zostali postawieni pod ścianą — razem z maszynami, których legalność użytkowania nagle stanęła pod znakiem zapytania.
Nowe przepisy mają przeciąć ten problem raz na zawsze. W planach obowiązkowa weryfikacja każdej maszyny sprowadzanej z krajów spoza UE. Resort zapowiada też, że dla niektórych wcześniej zarejestrowanych pojazdów być może znajdzie się miejsce na wyjątki.
Złe wieści dla polskich hodowców
Węgry zablokowały import mięsa wołowego i wieprzowego z Polski. Oficjalny powód? Embargo ma być odpowiedzią na wcześniejsze ograniczenia wprowadzone przez Warszawę po wykryciu pryszczycy na terytorium Węgier. Z tym że Polska już złagodziła swoje restrykcje, a obecnie zakaz importu dotyczy wyłącznie regionów objętych ogniskami choroby — z pozostałych obszarów wjazd mięsa i zwierząt jest możliwy.
Za to Budapeszt wprowadził pełne embargo wobec Polski, Czech, Słowenii, Chorwacji i Rumunii. Cios jest bolesny zwłaszcza dla producentów i przetwórców, którzy opierają się na handlu z węgierskimi partnerami. W ubiegłym roku Węgry były szóstym dostawcą żywego bydła do Polski – wartość tego importu sięgnęła 14 milionów euro. Nowe ograniczenia tylko pogłębiają kryzys w sektorze – rosnące koszty, malejący popyt i coraz większa niepewność na rynku unijnym tworzą trudne warunki do prowadzenia działalności. Warto zadać, czy to chwilowa demonstracja siły, czy początek dłuższego politycznego przeciągania liny.
Rolnictwo pod presją
Ostatnie miesiące przyniosły wyjątkowo trudny czas dla hodowców i całego resortu rolnictwa. Choroby zakaźne to realne zagrożenie dla polskich gospodarstw, a finanse przeznaczone na walkę z zagrożeniami zaczynają się kurczyć. Ministerstwo Rolnictwa dysponuje tzw. rezerwą celową – to z niej finansowane są działania Inspekcji Weterynaryjnej, monitoring zakażeń, eliminacja ognisk chorób i wypłaty odszkodowań. W teorii to solidna linia obrony przed biologicznym kryzysem. W praktyce – coraz bardziej napięty budżet i rosnące zagrożenia.
Od początku roku Polska zmaga się z trzema poważnymi wrogami: wysoce zjadliwą grypą ptaków, afrykańskim pomorem świń oraz realnym ryzykiem pryszczycy zza granicy. Potwierdzono już 85 ognisk ptasiej grypy. To oznacza prawie 8 mln wybitych sztuk drobiu. ASF też nie odpuszcza. Tylko w tym roku odnotowano trzykrotnie więcej ognisk niż w analogicznym okresie rok temu. Choroba rozprzestrzeniła się niemal po całym kraju. A do tego dochodzi widmo pryszczycy. Choć Polska pozostaje wolna od tej choroby, sytuacja u sąsiadów jest poważna.
Szczególnie źle jest na Słowacji — tam ogłoszono stan nadzwyczajny. Wiceminister rolnictwa nie ukrywa: środki z rezerwy celowej szybko się kurczą. A to oznacza jedno — bez szybkich decyzji finansowych i systemowego wsparcia, polskie rolnictwo może znaleźć się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Walka z chorobami zakaźnymi to dziś nie tylko kwestia zdrowia zwierząt, ale także bezpieczeństwa żywnościowego i stabilności całego sektora.
„Środki okazują się niewystarczające w obliczu skali problemu” — to gorzka diagnoza, którą przedstawił 7 maja podczas posiedzenia sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Z pierwotnych 547 milionów złotych przeznaczonych na zwalczanie zagrożeń zostały już resztki. Inspekcja Weterynaryjna zgłasza zapotrzebowanie finansowe, które przekracza to, co jeszcze jest dostępne.
Latem większe problemy może sprawiać ASF, a pod koniec roku sytuacja z ptasią grypą może znów się pogorszyć — ostrzega Stefan Krajewski.
W odpowiedzi Komisja Finansów Publicznych zatwierdziła przesunięcie dodatkowych 272 milionów złotych z rezerwy celowej ministra rolnictwa. Środki mają zasilić odszkodowania dla rolników oraz walkę z kolejnymi ogniskami chorób. W planach jest również zakup szczepionek. Wiceminister Krajewski zapowiedział kolejne wnioski o zwiększenie budżetu.
Będziemy wnosić o kolejne zwiększenie wydatków na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt w związku z pojawieniem się kolejnych ognisk chorób — zaznaczył.
Ale samym dosypywaniem pieniędzy problemu nie da się rozwiązać. Resort zapowiada też zmiany systemowe.
Z jednej strony zabezpieczamy środki, a z drugiej uszczelniamy pewne zasady, bo wydaje się, że niektóre rzeczy trzeba zmienić — podkreślił wiceminister.
Szczegółów na razie nie ujawniono. Jedno jest pewne — bez konkretnych decyzji i realnego wsparcia, polskie rolnictwo może nie wytrzymać kolejnego ataku wirusów. A Stawką jest nie tylko zdrowie zwierząt, ale i bezpieczeństwo żywnościowe milionów ludzi.




























