Rolnicy mogą nie dostać pieniędzy. Nowa ustawa wzbudza wątpliwości, wnioski są jasne

Nowe regulacje prawne przyjmowane przez Polskę mogą sprawić, że część rolników nie otrzyma dopłat. Wszystko związane jest z opracowywaną właśnie definicją oraz dokumentacją, której do tej pory nie sprecyzowano. Wielkopolska Izba Rolnicza wyraźnie wskazuje, z czym jest problem, wnioski są całkowicie jasne.
Nowa ustawa może wywołać problemy
Dopłaty bezpośrednie to finansowy fundament Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), instrument, który rocznie zasila polskie rolnictwo kwotą ponad 21 miliardów euro w latach 2021-2027. Pieniądze te pełnią rolę kluczowego stabilizatora dochodów, chroniąc producentów przed wahaniami cen i nieprzewidywalnymi zjawiskami pogodowymi, a konsumentom gwarantując ciągłość dostaw i bezpieczeństwo żywnościowe.
Idea przyświecająca systemowi jest prosta: wsparcie ma trafiać do tych, którzy realnie uprawiają ziemię. Aby ukrócić proceder pobierania dopłat przez podmioty niezwiązane z rolnictwem, jak lotniska, kluby sportowe czy firmy deweloperskie, na poziomie unijnym wprowadzono mechanizm weryfikacyjny i pojęcie "rolnika aktywnego zawodowo”. Każdy kraj członkowski otrzymał jednak swobodę w doprecyzowaniu krajowej definicji.

Polska, w ramach Krajowego Planu Strategicznego na lata 2023-2027, postanowiła pójść drogą zaostrzenia kursu. Propozycja Ministerstwa Rolnictwa zakłada wprowadzenie twardego kryterium dochodowego, które ma zacząć obowiązywać od kampanii naboru wniosków w 2026 roku. Zgodnie z projektem, za aktywnego rolnika będzie można uznać tylko osobę fizyczną, której przychody z działalności rolniczej stanowią co najmniej jedną trzecią (33,33 proc.) całości jej przychodów.
Ten pozornie logiczny i sprawiedliwy zapis w praktyce może okazać się biurokratyczną pułapką dla tysięcy tradycyjnych, rodzinnych gospodarstw, gdzie dywersyfikacja dochodów nie jest fanaberią, lecz warunkiem ekonomicznego przetrwania w obliczu rosnących kosztów produkcji. Znak zapytania pojawia się również w innych kwestiach związanych z wdrażaniem nowych definicji. Wątpliwości są wyraźnie słyszalne.
Wątpliwości w sprawie nowej ustawy
W teorii pomysł wydaje się logiczny, pieniądze publiczne mają wspierać tych, którzy rzeczywiście zajmują się produkcją rolną, a nie podmioty korzystające jedynie z posiadania ziemi. Jednak w praktyce pojawiają się poważne wątpliwości, na które zwraca uwagę m.in. Wielkopolska Izba Rolnicza. Zdaniem samorządu rolniczego, nieprecyzyjne zapisy projektu i pośpiech we wprowadzaniu zmian mogą skutkować tym, że z systemu dopłat wypadną ci, którzy faktycznie prowadzą gospodarstwa i ponoszą realne koszty produkcji.
Kluczowy problem dotyczy sposobu udowodnienia "aktywności rolniczej”. Resort zakłada, że część gospodarstw zostanie automatycznie uznana za aktywne na podstawie danych zgromadzonych w ARiMR. Pozostali rolnicy będą musieli przedstawić dokumenty potwierdzające poniesienie kosztów lub uzyskanie przychodów, przy czym dokładny katalog dokumentów oraz progi kosztów i dochodów zostaną dopiero określone w rozporządzeniu ministra. Oznacza to, że osoby przygotowujące się do złożenia wniosku w kampanii 2026/27 nie wiedzą jeszcze, jakie dowody będą wymagane ani jakiej wysokości koszty uznane zostaną za wystarczające.

W praktyce może to rodzić bardzo poważne konsekwencje. Jeżeli ustawa wejdzie w życie w marcu 2026 roku, rolnicy będą musieli udowodnić swoją aktywność na podstawie dokumentów z roku 2025. Problem polega na tym, że obecnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie dokumenty będą uznawane za właściwe. W efekcie wielu rolników może znaleźć się w sytuacji, w której nie posiadają wymaganych dowodów, choć faktycznie prowadzą działalność produkcyjną.
To niejedyny problem związany z ustawą. Wiadomo, na kim zapisy te mogą się najmocniej odbić.
Zobacz: Nowa Wspólna Polityka Rolna. Rząd walczy o pieniądze dla polskich wsi
Ci rolnicy odczują konsekwencje ustawy
Jeszcze trudniejsze położenie mogą mieć osoby, które dopiero rozpoczną gospodarowanie w 2026 roku lub przejmą gospodarstwa od rodziny. Nowi rolnicy nie będą dysponować dokumentacją finansową za 2025 rok, a nierzadko także za rok wejścia w życie ustawy. Brak doprecyzowania w tym zakresie może sprawić, że część z nich zostanie odcięta od systemu dopłat już na starcie.
Wielkopolska Izba Rolnicza w swojej opinii podkreśla, że idea kierowania wsparcia do rzeczywistych producentów jest słuszna, ale bez odpowiedniego przygotowania rozporządzeń wykonawczych nowe przepisy mogą wprowadzić chaos i niesprawiedliwość. Izba apeluje o pilne opracowanie szczegółowych regulacji i ich szerokie skonsultowanie ze środowiskiem rolniczym. Tylko w ten sposób można zagwarantować, że reforma nie doprowadzi do wykluczenia wielu aktywnych gospodarstw z systemu dopłat, co w obecnych realiach rynkowych byłoby szczególnie dotkliwe.
Brak jasnych wytycznych oznacza, że rolnicy nie są w stanie odpowiednio przygotować się do nadchodzących zmian, ani pod kątem gromadzenia dokumentacji, ani planowania inwestycji w gospodarstwach. WIR zwraca uwagę, że w sytuacji rosnących kosztów produkcji i niepewności rynkowej każdy miesiąc zwłoki w doprecyzowaniu przepisów zwiększa ryzyko utraty stabilności ekonomicznej wielu gospodarstw. W efekcie zamiast wzmocnienia polskiego rolnictwa, nowe regulacje mogą przyczynić się do jego dalszego osłabienia i pogłębienia problemów z konkurencyjnością wobec producentów spoza Unii Europejskiej.




































