wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Wiadomości > To tam trafiają jabłka z Polski. Przewoźnicy liczą starty
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 24.09.2025 06:40

To tam trafiają jabłka z Polski. Przewoźnicy liczą starty

jabłka, zamknięcie granicy
Fot. leungchopan/Canva

Rosnące zamówienia, zmienione kierunki eksportu i zaskakujący beneficjenci sytuacji. Polska branża sadownicza znalazła się w centrum wydarzeń, które mogą wpłynąć na całą gospodarkę regionu. Zwykłe owoce stały się elementem większej układanki, której finału nikt się nie spodziewał. Czy na tym wszystkim rzeczywiście korzystają polscy producenci?

Nieoczekiwane konsekwencje zamkniętej granicy

Zamknięcie przejść granicznych z jednym z naszych wschodnich sąsiadów miało być przede wszystkim decyzją polityczną i bezpieczeństwa. W praktyce okazało się jednak, że konsekwencje tej decyzji rozlały się daleko poza dyplomację. Na pierwszy plan wysunęła się branża transportowa i rolnicza, które musiały błyskawicznie dostosować się do nowej rzeczywistości.

W krótkim czasie pojawiły się sygnały o zwiększonej liczbie zamówień na towary, które od lat stanowią fundament polskiego eksportu rolnego. Wydawałoby się, że chodzi o naturalny wzrost zainteresowania ze strony jednego z sąsiadów Polski. Jednak analiza skali zjawiska i jego nagłego charakteru szybko wzbudziła pytania. Dlaczego niewielki kraj miałby w tak krótkim czasie znacząco zwiększyć popyt na polskie produkty rolne?

Trop prowadzi do zmian logistycznych i konieczności znalezienia nowych szlaków transportowych, które ominęłyby problematyczne przejścia graniczne. To właśnie one stały się osią wydarzeń, których konsekwencje mogą być długofalowe zarówno dla producentów, jak i przewoźników.

jabłka 1.jpg
Photo by Shelley Pauls on Unsplash

Nowy kierunek eksportu czy tylko tymczasowe obejście?

Wzmożone zainteresowanie polskimi produktami nie wynika wcale z nagłego boomu konsumenckiego. W rzeczywistości mamy do czynienia z próbą znalezienia alternatywnych kanałów dostaw. W tym kontekście na znaczeniu zyskał jeden z krajów bałtyckich, który do tej pory nie odgrywał większej roli w handlu polskimi owocami.

Eksperci wskazują, że ten nowy kierunek eksportu nie jest celem samym w sobie, a raczej środkiem do obejścia blokady granicznej. Kluczowe w całej sytuacji jest to, że towary trafiają w inne ręce jeszcze zanim dotrą do swojego właściwego odbiorcy. Pojawia się więc pytanie: kto w tej sytuacji zyskuje najwięcej, a kto zostaje z problemem?

Nie brakuje głosów, że to zaledwie tymczasowe rozwiązanie, wymuszone przez okoliczności polityczne i wojskowe. Jednak im dłużej potrwa niepewność na wschodniej granicy, tym większe mogą być konsekwencje dla polskich firm transportowych. Już dziś mówi się o stratach, które trudno będzie zrekompensować nawet po przywróceniu normalnego ruchu.

Litewskie firmy zarabiają, a polscy przewoźnicy liczą straty

To właśnie Litwa stała się niespodziewanym graczem w całej układance. Jak podaje serwis sad24.pl, litewscy odbiorcy gwałtownie zwiększyli zamówienia na polskie jabłka. Nie chodzi jednak o wzrost spożycia w niespełna 3-milionowym kraju, ale o fakt, że to właśnie przez litewskie firmy prowadzi obecnie główny szlak dostaw na Wschód.

Portal cytuje gorzkie słowa eksporterów:

Polskie ciężarówki nie mogą wjechać na Białoruś przez Litwę. Zatem Białoruś i tak kupi towary, które chce kupić, a na transporcie nie zarobią Polacy – podaje sad24.pl.

Beneficjentami są więc litewscy przewoźnicy, którzy przejęli rolę pośredników. Tymczasem polskie firmy transportowe znalazły się w trudnej sytuacji – straciły dochodowe kontrakty i zostały zmuszone do szukania alternatywnych tras lub całkowitego wstrzymania działalności.

Dodatkowym problemem pozostaje fakt, że Białoruś, mimo oficjalnego embarga na polskie owoce i warzywa, co jakiś czas jednostronnie uchyla ograniczenia – tak było m.in. latem w przypadku jabłek i ziemniaków. Brak jasnych zasad handlowych sprawia, że rynek staje się jeszcze bardziej nieprzewidywalny.

Tusk.jpg
Fot. Paweł Wodzyński/East News

Nadzieją dla polskich przewoźników może być decyzja władz w Warszawie. Szef MSWiA Marcin Kierwiński poinformował na portalu X, że podpisał rozporządzenie przywracające ruch na przejściach granicznych z Białorusią:

Jutro w nocy o godzinie 00:00 przywracamy ruch na przejściach granicznych z Białorusią – napisał minister.

Premier Donald Tusk dodał wcześniej, że granice zostaną otwarte w nocy z 24 na 25 września, podkreślając, że priorytetem rządu była i pozostaje bezpieczeństwo granicy.

Ostateczny bilans niemal dwutygodniowego zamknięcia przejść granicznych ma zostać przedstawiony w najbliższych dniach. To od niego zależy, czy polskie firmy odzyskają część strat, czy też nowy układ handlowy, z Litwą w roli pośrednika, utrwali się na dłużej.

Historia z polskimi jabłkami pokazuje, jak szybko decyzje polityczne mogą przełożyć się na codzienny biznes. Litewskie firmy zyskały na blokadzie, a polscy przewoźnicy boleśnie odczuli jej skutki. Choć granica z Białorusią znów się otwiera, to pytanie o długofalowe konsekwencje tego kryzysu pozostaje bez odpowiedzi. Czy Polska zdoła odzyskać kontrolę nad własnym eksportem, czy też nowi gracze na rynku zostaną z nami na dłużej?

RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: