"Boimy się tego, co będzie". Rolnicy drżą o swoje plony, niewiele trzeba do dramatu
Polscy sadownicy drżą o swoje plony. Taka sytuacja miała już miejsce w 2024 r., a tym roku może się powtórzyć. “Boimy się tego, co będzie” - wyznał portalowi o2.pl prezes Związku Sadowników RP.
Pogoda w styczniu zaskakuje. Takiej sytuacji nie było od lat
Choć mamy dopiero koniec stycznia, pogoda za oknami bardziej przypomina wiosnę niż zimę. Taka sytuacja w Polsce ma miejsce już od kilku lat, ale styczniowe temperatury w tym roku są wyjątkowo wysokie. Zgodnie z przewidywaniami IMGW, luty również ma być cieplejszy.
Rolnicy z niepokojem przyglądają się pogodzie. Mają sporo powodów do obaw. Przez brak prawdziwej zimy i sporą liczbę ciepłych dni, okres wegetacyjny przychodzi znacznie szybciej. Konsekwencje dla rolników mogą być opłakane.
Tragiczny wypadek w Gliwicach. Ciągnik zderzył się z autobusem, są ranni Skażony towar z Rosji zatrzymany w Polsce. Służby ujawniają zawartośćRolnicy drżą o swoje plony
Mirosław Maliszewski prezes Związku Sadowników RP, podczas rozmowy z portalem o2.pl przyznał, że sadownicy boją się nadejścia wczesnej wiosny i konsekwencji, które ze sobą przyniesie.
Obawiamy się wczesnej wiosny. Wegetacja jeszcze nie ruszyła, ale pąki są już nabrzmiałe. Jeśli będzie np. 10 stopni na plusie, to starczą 2-3 tygodnie i wszystko ruszy. Przyśpieszona wegetacja to większe narażenie na przymrozki. Z niepokojem patrzymy na pogodę i boimy się tego, co będzie - przyznał.
Niewiele potrzeba do dramatu
Izabela Kaczorowska, prowadząca portal “Kobieta w sadzie” dodatkowo zwraca uwagę na to, że ciepłe temperatury w styczniu i lutym sprawiają, że rośliny nie zapadają w sen zimowy. Śnieg i przymrozki były ochroną dla roślin.
Ciepło napędza do wzrostu. Nie ma śniegu, a on zawsze ochraniał rośliny. Zima jest ciepła, a gdy przychodzi przymrozek, to zmiata wszystko z powierzchni - tłumaczy Kaczorowska.